Ta wesoła zabawa zimowa jest pozostałością po prasłowiańskich obrzędach. Korespondent belsat.eu wziął udział w „weselu” zorganizowanym w agroturystyce Rodny Kut we wsi Wałodźkawa pod Głębokiem.
Zabawę zorganizowali miejscowi członkowie Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy i krajoznawcy z rejonu lepelskiego. To właśnie tam ta ludowa tradycja nigdy nie zaginęła i jest kultywowana do dziś.
– Gdy byłem młodym chłopakiem, to myślałem, że nasza białoruska kultura już nie istnieje. Wydawało mi się, że kultura ludowa kończy się na tym, gdy ludzie siadają za stół, wypijają po szklance, nacieszą się. A tak naprawdę, to bardzo głęboka warstwa. Na przykład ta zabawa, Wesele Ciareszki, istnieje od ponad tysiąca lat. I wszystkie te śpiewy i tańce przetrwały do naszych czasów – mówi odtwarzający ludową zabawę Wasil Szkindzier.
Wesele Ciareszki to wieczór zabaw dla panien i kawalerów. Organizowało się je zimą, pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Była to swojego rodzaju próba prawdziwego wesela. Często pary, które powstawały podczas zabawy, potem naprawdę brały ślub.
Jak takie wesele wygląda? Najpierw wybiera się „ojca” i „matkę”, którzy organizują wesele. Chodzą oni po chacie i wybierają pary. Przy tym śpiewają:
Будзем мы капустку варыць, / Będziemy kapustę warzyć,
Будзем мы Цярэшку жаніць. / Będziemy Ciareszkę żenić.
Цярэшка валочыцца, / Ciareszka przygląda się,
Бо жаніцца хочацца. / Bo żenić chce się.
Ён туды-сюды зірне, / Tam i siam spojrzy,
Дзе сваю мілую знайдзе? / Gdzie swą miłą dojrzy?
Каб была прыгожая, / Żeby była ładna,
Хоць куды, ды гожая. / Lub chociaż układna
Будзем мы піва варыць, / Będziemy piwo warzyć,
Будзем мы сыноў жаніць. / Będziemy synów żenić.
Будзем мы гарэлачку гнаць, / Upędzimy wódeczkę,
Будзем мы дачок аддаваць. / I wydamy córeczkę.
Podczas gry każda para, którą połączyli „ojciec” i „matka”, podchodzi do nich i prosi o błogosławieństwo. Potem zaczynają się tańce, które mają charakter erotyczny. Na stole leży chleb, płonie świeca i stoi drewniana figurka Ciareszki – symbol zabawy.
– Uznajemy to za nasze prawdziwe dziedzictwo, zabawę, która narodziła się i przetrwała tylko tutaj. Nie jest obca, nie przyszła. Ona jest naturalna, nasza, białoruska – podkresla Wasil Szkindzier.
Podczas „wesela” tańczy się lawonichę, krakowiaka, ojrę i padespań (pas d’Espagne – hiszpański krok). Pary powinny przejść przez kilka gier-prób. Jedną z nich jest „wiszańka” – „wisienka”.
Dziewczyna wchodzi na ławkę, a chłopak, oparty o ręce przyjaciół, podciąg się, by ją pocałować. Inni w tym czasie pomagają okrzykami i oklaskami.
Kolejna to „ruczajok” – „strumyk”. Uczestnicy zabawy stają parami i zwracają się do siebie „babuleńko” i „dziaduleńku”. Dziewczyny zaczynają:
Каб цябе каршун парваў, / Żeby cię kania porwała,
Як ты мой фартух парваў. / Jak tyś mi fartuch porwał.
Каб цябе певень забіў, / Żeby cię kogut zabił,
Як ты мяне палюбіў. / Jak tyś mnie pokochał.
Ах ты мой дзядулечка, / Oj ty mój dziaduleńku,
Я ж твая бабулечка, / Jam twoja babuleńka.
Я ж цябе лавіць буду, / Teraz cię będę łapać,
А тады любіць буду. / Potem cię będę kochać.
I zaczyna gonić „dziadka”, który ucieka, ale pozwala się złapać i pocałować. Gdy się pocałują, para przechodzi przez „strumyk” i staje z tyłu. Wtedy do gry wchodzi kolejna para. Gdy pary się skończą, wszystko zaczyna się od początku – ale to „dziadulkowie” łapią „babuleńki”.
Słowa tych przyśpiewek zebrali krajoznawcy z Lepela, pytając o nie ludzi, którzy pamiętali Wesele Ciareszki z młodości. Większość zimowych gier związanych było z pocałunkami, co bardzo podobało się młodzieży.
Po skończonej zabawie urządzano weselną ucztę. Nie zabrakło jej i teraz.
Zmicier Łupacz, zdjęcia autora, pj/belsat.eu