Warszawa: protest przed ambasadą Białorusi przeciwko represjom politycznym FOTO WIDEO


Opublikowany przez Biełsat po polsku Niedziela, 21 czerwca 2020

Pod przedstawicielstwem Białorusi przy ul. Wiertniczej w Warszawie zebrało się, według jednego z policjantów, około 600 osób, które utworzyły kilkusetmetrowy żywy łańcuch.

Nad głowami protestujących powiewają biało-czerwono-białe, historyczne flagi narodowe Białorusi. W rękach demonstranci trzymają transparenty z hasłami po polsku, białorusku i angielsku.

Wzdłuż demonstrujących, głównie młodych ludzi, jeździ bus z napisem “3 proc.” Przeciwnicy Łukaszenki nadali mu bowiem przydomek „Sasza 3%” po tym, gdy otrzymał taki poziom poparcia w jednej z internetowych sond.

20-latek Iwan z Mińska przyjechał do Polski „za chlebem”:

– Jestem tu, bo w moim mieście nie mogę znaleźć pracy. Mam dość tego, że przez 26 lat nie ma zmian. Że nie mam prawa wyrażać swojego zdania, choć wcale nie jest kontrowersyjne. Na Białorusi nie powinniśmy się bać, bo władza korzysta z naszego strachu. Dopóki się boimy, nic się nie zmieni – dodaje.

Andrej z Mińska, przedstawiający się jako pół Polak-pół Białorusin, wyjechał z Białorusi, bo nie miał tam szans na realizację swoich marzeń.

– Pojechałem do Polski, bo na Białorusi nie miałem szans na realizację swoich ambicji. Ale jeżeli będzie możliwość powrotu do mojej kraju ojczystego – wolnego kraju, zrobię to z przyjemnością.

Jak podkreślił, ma nadzieję że UE zareaguje bardziej stanowczo na to, co robi Łukaszenka.

– To nie mój prezydent – dodaje.

Organizatorką dzisiejszej demonstracji jest mieszkająca w Warszawie Białorusinka Stasia Hlinnik – studentka i pracowniczka Fundacji Instytut Reportażu. Nie jest związana z żadną organizacją. Jak podkreśliła, jest to akcja spontaniczna i została zwołana przez sieci społecznościowe.

– Dostrzegam wielką różnicę pomiędzy Białorusią, a prawdziwą demokracją. Zgłoszenie manifestacji zajęło w urzędzie miasta Warszawy 10 minut, a pół godziny później informacja o niej była już dostępna w Biuletynie Informacji Publicznej — opowiada.

Na Białorusi jakąkolwiek akcję uliczną należy zgłosić u lokalnych władz kilka tygodni wcześniej i uzyskać na jej przeprowadzenie zgodę. Co więcej, sami organizatorzy muszą opłacić koszty ochrony zgromadzenia przez milicję, dyżur karetki pogotowia i służby sprzątające.

Organizatorka dziękowała warszawskiej policji za wyrozumiałość, bo na zapowiedzianą 150-osobową demonstrację, którą dopuszcza prawo w warunkach epidemii, przyszło według niej nawet tysiąc uczestników. Po godzinie organizatorzy poprosili o rozejście się.

Symbolem tegorocznych protestów na Białorusi jest kapeć, którym zdesperowani Białorusini chcą przegnać “karalucha” Łukaszenkę.

Napisy na transparentach “Nie mój prezydent”, “Dość psychozy 3%”.
Na proteście pojawili się też anarchiści, wyjątkowo brutalnie prześladowani na Białorusi.
Bus z napisem 3% to aluzja do poziomu poparcia, jakie Łukaszenka uzyskał w jednej z internetowych sond.
Protestujący przynieśli portrety jednego z aresztowanych potencjalnych kandydatów na prezydenta Wiktara Babaryki.

jb/belsat.eu

zdj. belsat.eu

Aktualności