W rezerwacie socjalizmu: obchody 1 maja w Mińsku


W stołecznym parku im. Zwycięstwa na oficjalnych obchodach Święta Pracy zebrało się ponad 5 tys. osób. Głównie pracownicy państwowych zakładów pracy. W przeciwieństwie do central niezależnych, prorządowa Federacja Związków Zawodowych (FPB) nie miała problemu z opłaceniem usług milicji, pogotowia i służb komunalnych.

„W duchu konstruktywnego dialogu”

Mimo prób nadania imprezie cech nowoczesności w postaci stref foto i food court, tegoroczne święto 1 maja upłynęło według dobrze znanych zasad gatunku: część oficjalna, występ gwiazd estrady i szaszłyki z piwem dla dorosłych, kiedy dzieci zabawiały postacie z bajek. Taki format oficjalnych świąt nie zmienia się na Białorusi od dekad.

Funkcjonariusz OMON-u odsuwa publiczność od sceny.
Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Najpierw ważni urzędnicy państwowi – m.in. minister pracy i opieki społecznej, minister informacji i minister kultury – zjawili się przed obeliskiem „Mińsk – miasto bohater”. Witały ich dziewczęta z kwiatami.

– Nie udzielamy wywiadów – stwierdziła jedna z nich, zapytana przez nas , skąd tam się wzięła. – Jesteśmy z BRSM (państwowa organizacja młodzieżowa – belsat.eu). Nic konkretnie nam nie obiecano: to było na zasadzie „pomóż nam, a pomożemy tobie” – odważyła się zdradzić druga.

Na czym polega sens święta, w którym uczestniczy, już nie wiedziała.

Przy dźwiękach orkiestry, ministrowie z marsowymi minami wspięli się na schody przez bramy w kształcie czerwonych gwiazd. Z jakiegoś powodu kwiaty postanowiono złożyć właśnie tam, chociaż do Dnia Zwycięstwa został zaledwie nieco ponad tydzień.

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Rozmawiać z prasą ministrowie nie mieli ochoty i od razu poszli w stronę ustawionej w parku sceny. Pozostali musieli w tym celu przejść przez bramki z wykrawaczami metalu i pozwolić na kontrolę toreb i plecaków. Wyjątkiem byli dziennikarze rządowych mediów.

Jako jedyny wywiadu udzielił nam tylko szef Federacji Związków Zawodowych Michaił Orda. Oznajmił nam, że jego organizacja opowiada się za „stopniową i przemyślaną modernizacją przedsiębiorstw”, ale przeciw terapii szokowej w gospodarce. Przewodniczący zapewnił nas też, że na Białorusi zbudowano sprawnie działający system partnerstwa społecznego między rządem a związkami zawodowymi, który przewiduje m.in. wzrost płac.

– Zrezygnowaliśmy z konfrontacji i wybraliśmy szlak konstruktywnego dialogu. Sytuacja międzynarodowa potwierdza słuszność takiego kroku, a konflikty prowadzą do chaosu – wyraził przekonanie związkowy lider.

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Na pytanie, ile FPB zapłaciła za usługi milicji, pogotowia i służb miejskich, wymagane przy organizacji imprezy masowej, Orda nie odpowiedział. Jego rzeczniczka grzecznie, ale stanowczo odgrodziła korespondentkę Biełsatu od swojego szefa i stwierdziła, że „nie zwracała uwagi na te koszty”.

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Powiedzieli: „Kola, ty trzymasz flagę!”

Przy scenie zbierali się tymczasem ludzie, którzy schodzili się kolumnami pod flagami swoich zakładów pracy. Wielu przyszło dobrowolnie, kierowani nostalgią po czasach ZSRR.

– To przecież nasza młodość! Wcześniej zawsze chodziliśmy na 1. maja, to dziś przyszłam. Pracuję w leśnictwie prawie 50 lat. Oczywiście chciałoby się poprawy warunków, zwłaszcza płacy. Ale z drugiej strony, trzeba pracować, a nie marudzić – powiedziała nam odświętnie ubrana starsza pani.

Ukrywaliśmy twarze naszych rozmówców wiedząc, że w poprzednich latach mieli oni kłopoty w pracy za udzielanie wywiadów Biełsatowi.
Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Jeden z pracowników zakładów Atlant (produkujących m.in. lodówki) przyszedł z ogromną czerwono-zieloną flagą państwową.

– Od dawna pracuję w przedsiębiorstwie. Wykwalifikowani pracownicy z moim stażem dostają miesięcznie 800 rubli (ok. 1500 zł). Jak przeżyć za te pieniądze? Słabo – przyznaje siwy mężczyzna. – Dlaczego jestem z flagą? Powiedzieli mi: „Kola, ty trzymasz flagę”. No to stoję i trzymam. Mam nadzieję, że potem coś za to dadzą..

Przyszli też turyści z Rosji. Rodzina z Sierpuchowa – mąż, żona i syn w wieku szkolnym – postanowili „odbyć pielgrzymkę” na Białoruś przed 9 maja i obejrzeć mińskie Muzeum Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ojciec rodziny ma wpiętą w jeansową kurtkę wstążeczkę św. Jerzego, a syn na pamięć zna historię o „dziadku, który walczył”.

– Bardzo nam się podoba, że tu są takie czyste ulice! I nie ma wrażenia, że jest się za granicą. Tylko te napisy po białorusku… Ale wszystko mniej więcej jest zrozumiałe, dla nas to nie problem – mężczyzna szybko dzieli się wrażeniami i znika w namiocie z szaszłykami.

Był człowiek-ser, człowiek-mięso, a nawet człowiek przebrany za czajnik.
Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Obiecali po 10 rubli za ucznia…

Kiedy przewodniczący Orda wygłaszał ze sceny przemówienie o „rezygnacji z konfrontacji”, po placu przed sceną snuła się młodzież – z kolą, frytkami i balonikami.

– Uczymy się w szkole zawodowej przemysłu lekkiego. Za udział w tej imprezie obiecano nam po 10 dolarów. W zasadzie nikt nie jest przeciw: i tak wszyscy poszliby gdzieś, bo jest święto, a tak jeszcze zarobimy – uśmiecha się chłopak w czarnym swetrze ze znaczkiem „niemiło mi”.

Kwiaty z salami na torcie na torcie ze słoniny.
Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Inni uczniowie i studenci na pojawienie się dziennikarzy reagują nerwowo. Nagle jak spod ziemi wyrasta sekretarz komitetu związkowego i zaczyna zapewniać nas, że jej „aktywowi młodzieżowemu” nikt niczego nie obiecywał za udział w święcie.

A nieco dalej uczniowie szkoły mechaniczno-technologicznej przebrani za ser, mięso i krowy, reklamują osiągnięcia branży spożywczej. Zaś przedstawicielka sektora rolnego z pietyzmem układa kwiatki z salami na torcie ze słoniny…

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

…i zapłacili po 10 rubli za gołębia

A na scenie zaczyna się koncert. Przy muzyce z rosyjskiego programu informacyjnego „Wriemia” wybiegają artyści w biało-czerwonych strojach. 12-letnie dziewczynki z ostrym makijażem tańczą tuż przed ministerialnymi i zakładowymi naczelnikami, którzy z kamiennymi twarzami stoją w pierwszym rzędzie pod sceną.

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

A zanim zaśpiewała gwiazda imprezy – zasłużona białoruska piosenkarka pop Iryna Darafiejewa – dzieci wypuściły w niebo białe gołębie. Ptaki wyciągano z drewnianej klatki i podawano dzieciom, które aż piszczały ze szczęścia. Po zrobieniu paru okrążeń nad parkiem gołębie zaczynają wracać i siadać na drzewach przy scenie.

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Zamówiła je Federacja Związków Zawodowych u prywatnego hodowcy. Po 10 rubli od wypuszczonej sztuki. Gołębi było 15 – na cześć 115. rocznicy związków zawodowych.

– Urodziliśmy się, żeby budować i śpiewać, być zawsze ze swoim krajem i niepodległości naszej strzec – grzmi z głośników.

Nastolatki wymachują kolorowymi flagami.

– Widzieliście kiedyś Związek Radziecki? – pyta nas starsza koleżanka-dziennikarka. – No to sobie popatrzcie!

Zdj. Iryna Arachouskaja/belsat.eu

ka, cez/ belsat.eu

Aktualności