Prezydentowi Rosji wydaje się, że jego historyczną misją jest odrodzenie ZSRR. Stalin też miał taką misję – odbudowy państwa w granicach Imperium Rosyjskiego.
Władimir Putin jest opętany ideami, które były popularne w XVIII-XIX w., a częściowo nawet nawet w XX. Jest opętany ideą „zbierania ziem”. W swoim czasie wyraził się na temat rozpadu Związku Radzieckiego, jako najstraszniejszej katastrofie geopolitycznej, która nawiedziła nasz kraj. Siebie widzi jako nowego Iwana Groźnego, a może Katarzyne II lub Iwana II, który też „zbierał ziemie”.
Wydaje mu się, że jego historyczną misją jest odrodzenie ZSRR. Stalin też miał taką misję – odrodzenia państwa w granicach Imperium Rosyjskiego.
Wszelkie rosyjskie inicjatywy dotyczące polityki zagranicznej są podporządkowane temu wewnętrznemu zapotrzebowaniu. Uważa on, że państwo musi być duże, obrastać peryferiami i powinni wrócić do niego wszyscy, którzy kiedykolwiek znajdowali się w strefie wpływów Moskwy. Właśnie to dyktuje jego strategiczna polityka zagraniczna. W ramy tej polityki wpisuje się i agresja przeciwko Gruzji w 2008 r. i ekspansja na Ukrainie i próby podporządkowania sobie w dyplomatyczny sposób republik Azji Środkowej.
Historia z Białorusią też naturalnie wpisuje się w ramy tego dyskursu, ale w takiej sytuacji jak Białoruś nie znajduje się nikt.
Z nikim Rosja nie ma podpisanej takiej liczby dokumentów potwierdzających współpracę jak z Mińskiem. A teraz w Soczi ma zostać podpisane coś w rodzaju deklaracji o zamiarach zacieśnienia współpracy w 31 sferach – gospodarki, polityki itd. Ich treść nie jest nikomu znana lub krążą o niej tylko plotki. Ale wiemy np., że istnieje zamiar pełnego uzgodnienia kodeksu cywilnego i celnego. Ta kwestia była omawiana już wcześniej, a jak to pójdzie dalej, można tylko zgadywać.
Na razie jest jednak jasne, że poza ramami tej współpracy pozostaje obrona, bezpieczeństwo, służby specjalne i prawo, ustrój państwowy. To znaczy, że nie ma wspólnych instytucji zarządzania państwem.
Wydaje się, że Putin jak mądry pająk stara się opleść pajęczyną, ile tylko się da wokół siebie. Żeby w tę sieć wpadały i pozostawały w niej sąsiednie państwa. I z Białorusią udaje mu się to najlepiej z tego prostego powodu, że Białoruś to ustabilizowane państwo autorytarne, w którym nie istnieje wolność polityczna i opozycja, mogąca powstrzymywać szefa państwa.
I Putinowi jest wyjątkowo łatwo manipulować – oczywiście takim człowiekiem jak Alaksandr Łukaszenka. Łatwiej mu też manipulować przywódcami republik Azji Środkowej. Trudniej oczywiście – liderami Ukrainy i Gruzji, gdzie są oni wybierani przez naród, odpowiadają przed obywatelami i mogą być z łatwością zastąpieni w kolejnych wyborach. Nie poddają się tak prostym manipulacjom. Zaś Białoruś w tym kontekście jest „łakomym kąskiem”.
Aleksandr Podrabinek dla belsat.eu, (opr. jk, cez)
Aleksandr Podrabinek – rosyjski działacz demokratyczny, obrońca praw człowieka i dziennikarz. Był więzień polityczny. W 2006 roku został zatrzymany podczas protestów opozycji w Mińsku po kolejnych wyborach, w których prezydentem ogłoszono Alaksandra Łukaszenkę. Z powodów politycznych (konieczność wyrażenia zgody rosyjskich władz) odmówił przyjęcia orderu „Za Zasługi dla Polski”.