W niedzielę w kontrolowanych przez prorosyjskich separatystów regionach południowo-wschodniej Ukrainy – tzw. Donieckiej Republice Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republice Ludowej (ŁRL) – odbywają się wybory ich przywódców oraz tzw. rad ludowych, czyli parlamentów.
Ukraina i Zachód uznaje głosowanie za nielegalne i sprzeczne z porozumieniami mińskimi w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie. Moskwa jest przeciwnego zdania.
W DRL w wyborach lidera zarejestrowano pięciu kandydatów, jednak wszyscy poza p.o. przywódcy samozwańczej republiki Denisem Puszylinem są uważani za kandydatów „technicznych”. O mandaty do liczącej sto miejsc rady ludowej DNR będą walczyć dwie siły – Republika Doniecka i Wolny Donbas – informuje rosyjska agencja TASS.
Również w ŁRL faworytem jest p.o. przywódcy Leonid Pasicznyk, z którym będzie rywalizować trójka kandydatów. W „parlamencie” ŁRL znajduje się 50 miejsc, o które będą walczyć kandydaci z Pokoju dla Ługańszczyzny i Ługańskiego Związku Gospodarczego.
Донецк, "выборы" под дулом автомата pic.twitter.com/qYjaEBwtPb
— Oleg Panfilov (@OlegPanfilov7) November 11, 2018
Według danych cytowanych przez TASS w grudniu 2017 r. liczba mieszkańców DRL wynosiła 2,3 mln, a ŁRL – 1,5 mln. Władze samozwańczych republik kontrolują w sumie ok. 1/3 terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego, będących terytorium Ukrainy.
Wybory rozpoczęły się o godz. 08:00 czasu lokalnego (godz. 07:00 w Polsce), a zakończą o 20:00 (19:00 czasu polskiego). W DRL ma być otwartych 408 lokali wyborczych, zaś w ŁRL – 316.
Żadna z samozwańczych republik nie opublikowała liczby osób uprawnionych do głosowania.
Czytajcie również:
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zaapelował w sobotę do mieszkańców Donbasu, by nie uczestniczyli w niedzielnych „fałszywych wyborach”. Oświadczył, że tymi wyborami Rosja potwierdziła, iż okupuje część Ukrainy.
Separatyści z dwóch tzw. republik ogłosili datę wyborów we wrześniu, po śmierci w zamachu bombowym 31 sierpnia w Doniecku przywódcy DRL Ołeksandra Zacharczenki.
Przeciwko tej decyzji zaprotestowało ukraińskie MSZ, które nazwało wybory prowokacją Rosji. We wrześniu specjalny przedstawiciel USA do spraw Ukrainy Kurt Volker oświadczył, że wybory w Donbasie są nielegalne i naruszają mińskie porozumienia dotyczące konfliktu w tym regionie. Zamiar przeprowadzenia wyborów potępiły także państwa UE, w tym Polska. Według Moskwy wybory nie są złamaniem porozumień pokojowych z Mińska.
Porozumienia w sprawie uregulowania konfliktu w Donbasie, które zawarte zostały we wrześniu 2015 roku w Mińsku na Białorusi, przewidują przedterminowe wybory władz lokalnych w kontrolowanych przez separatystów częściach obwodów donieckiego i ługańskiego. Porozumienie to podpisali przedstawiciele Ukrainy, Rosji, OBWE oraz wysłannicy separatystów.
Władze ukraińskie stoją jednak na stanowisku, że wybory mogą odbyć się jedynie wtedy, gdy Ukraina będzie kontrolowała opanowane przez separatystów odcinki swojej granicy z Rosją, a jej terytorium opuszczą obce formacje wojskowe. Przed wyborami w Donbasie powinny się także zakończyć działania bojowe, a głosowanie powinno się odbywać pod nadzorem obserwatorów międzynarodowych oraz w zgodzie z ukraińskim prawem. Warunki te nie zostały spełnione.
Czytajcie również:
pj/belsat.eu wg PAP