Ukrainiec porwany przez FSB na Białorusi: „Czeka mnie śmierć lub więzienie”

20-letni Pawło Hryb przekazał list na wolność. Opublikowała go rosyjska Nowaja Gazieta.

– Jest mało prawdopodobne, że wszystko szybko się skończy. Widzę taką perspektywę: albo śmierć, albo więzienie, gdzie będę musiał spędzić kolejne lata życia. To w tym przypadku, jeśli nie umrę wcześniej, niż tam pojadę. Wysyła się tam terrorystów i nie wszyscy wracają żywi. Ja w ogóle nie przeżyję tam bez lekarstw. A innej perspektywy nie ma – pisze Pawło Hryb.

Przebywający od 1,5 roku w areszcie w Krasnodarze areszcie młody Ukrainiec pisze, że zdawał sobie sprawę, że jego zaproszenie przez przyjaciółkę z Rosji na spotkanie w białoruskim Homlu może być prowokacją. I rzeczywiście, zastraszona przez funkcjonariuszy FSB dziewczyna zgodziła się na współpracę z nimi, aby wywabić chłopaka z Ukrainy.

– Rozumiem, że nie jestem winny, ale jestem jak zwierzę w potrzasku. Winię się o to, że wiedziałem dokąd i do kogo jadę i przeczuwałem, że nie wrócę. Ale nie słuchając żadnych przestróg, pojechałem – pisze chłopak. – Dopiero potem przekonałem się, że podejrzenia były słuszne. Kosztem swojej wolności i życia.

Wymagający stałej opieki lekarskiej nastolatek, w sierpniu 2017 roku przyjechał z Ukrainy do Homla na Białorusi na randkę z poznaną w sieci Rosjanką Tatianą Jerszową. Podczas wyjazdu chłopak przepadł bez wieści. Dopiero po dwóch tygodniach konsulat generalny Ukrainy w Rostowie nad Donem otrzymał od rosyjskiej FSB wiadomość o tym, że Hryb „został zatrzymany” i osadzony w areszcie. Oskarżono go, że rzekomo miał podzielić się z przyjaciółką planami wysadzenia w powietrze szkoły w Rosji.

Pod koniec stycznia ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa ostrzegła, że chory na nadciśnienie wrotne i pozbawiony lekarstw oraz fachowej opieki medycznej Pawło „znajduje się na granicy życia i śmierci”.

Porwany przez FSB na Białorusi Ukrainiec jest „na granicy życia i śmierci”

II, cez/belsat.eu

Wiadomości