Ukraińcy boją się, że Węgrzy planują aneksję Zakarpacia


Konsul Węgier rozdawał na ukraińskim Zakarpaciu potajemnie węgierskie paszporty. Między Kijowem a Budapesztem znowu wrze.

Zamach na suwerenność i terytorialną integralność Ukrainy, bezpośrednie groźby zbrojnej ingerencji na Ukrainie, wtrącanie się w wewnętrzne sprawy Ukrainy, wzniecanie i pomoc dla nastrojów separatystycznych na Ukrainie, oraz uczestnictwo w organizowaniu prowokacji nakierowanych na masowe naruszanie ukraińskiego prawa przez obywateli Ukrainy.

To nie lista zarzutów wobec separatystów z Doniecka, czy rosyjskich agentów. Tak wygląda oskarżenie znanego i powiązanego ze służbami specjalnymi ukraińskiego portalu „Mirotworec” wobec Petera Szijjarto, ministra spraw zagranicznych Węgier.

Szijjarto trafił w sobotę na listę „Mirotworca”, czyli do wykazu wrogów Ukrainy. Węgierski konsul na Zakarpaciu znalazł się na dywaniku w kijowskim MSZ, a Pawło Klimkin, ukraiński minister spraw zagranicznych pospiesznie spotkał się w ubiegłym tygodniu ze swoim węgierskim odpowiednikiem. Na linii Kijów-Budapeszt ponownie poważnie zawrzało.

Wszystko przez opublikowany w sieci 19 września film nagrany potajemnie w węgierskim konsulacie w Berehowie na Zakarpaciu. Na nagraniu konsul reprezentujący Budapeszt rozdawał węgierskie paszporty swoim rodakom z zamieszkującej ukraińskie Zakarpacie mniejszości węgierskiej. Tyle, że są oni obywatelami Ukrainy, a w myśl ukraińskiego prawa nie wolno im posiadać dwóch obywatelstw. Ukraińcom takie praktyki, jak rozdawanie mniejszościom etnicznym paszportów innych państw, źle się kojarzą. Dokładnie to samo robili Rosjanie na Krymie. Zanim zajęli półwysep.

Komu paszport?

Na nagraniu z Berehowa grupa mieszkańców Zakarpacia przyjmuje węgierskie paszporty. W tle brzmi hymn Węgier.

– Uznaję Węgry za swoją ojczyznę, będę, jako wierny obywatel bronić Węgier i służyć im. Tak mi dopomóż Bóg! – nowi obywatele węgierscy powtarzali słowa przysięgi.

Później węgierski konsul ostrzega nowych obywateli, by nie chwalili się nowymi paszportami przed ukraińskimi władzami. A to oznacza, że węgierski dyplomata działał z pełną świadomością łamania ukraińskiego prawa. Co gorsze, jak się później okazało, film nagrał ukraiński strażnik graniczny. Też został jednym ze świeżo upieczonych Węgrów.

Wkrótce po ujawnieniu nagrania ukraiński prokurator generalny Jurij Łucenko ogłosił, że dokładnie sprawdzi wszystkich podejrzanych o posiadanie podwójnego obywatelstwa. Oczywiście takie działania wywołają panikę na Ukrainie. Nie tylko wśród zakarpackich Węgrów. Podwójne obywatelstwo posiadają bowiem deputowani, ministrowie, urzędnicy i tysiące przedsiębiorców oraz Ukraińców z diaspory i emigracji. Mają paszporty węgierskie, rumuńskie, czeskie, słowackie, polskie, kanadyjskie, czy izraelskie. Ukraiński internet pełen jest ofert „załatwienia” drugiego obywatelstwa.

Protesty ukraińskich aktywistów przed węgierskim konsulatem w Berehowie. Źródło: unian.ua

Jedenym z tańszych i łatwiejszych do uzyskania jest np. paszport rumuński, czy czeski. Ukraińska konstytucja zabrania posiadania dwóch obywatelstw, prawo nie reguluje jednak takich sytuacji. Formalnie za posiadanie drugiego paszportu grozi symboliczna kara ok. 18 USD i 60 USD dla urzędników. Niedawno na Ukrainie wprowadzono przepisy zabraniające urzędnikom otrzymywania drugiego obywatelstwa. Prawo nie odbiera jednak już posiadanych paszportów. I mimo zapowiedzi, ukraińscy politycy raczej na taki krok nie pójdą. Sami wiele by stracili – np. prawo do prowadzenia interesów za granicą i kupowania tam bezpiecznych azyli.

Ale w przypadku Węgrów nie chodzi wyłącznie o kwestie ekonomiczne. Węgierska mniejszość, licząca ok. 150 tys. zamieszkuje pas miejscowości na pograniczu z Węgrami. Na ukraińskim Zakarpaciu Węgrzy stanowią już ok. 12 proc. mieszkańców.

– Węgrzy nie dają obywatelstwa, ale przywracają je potomkom obywateli Węgier sprzed 1944 r. – uważa Giennadij Moskal, gubernator tego Obwodu Zakarpackiego.

Zdaniem władz w Kijowie są to działania niebezpieczne i bardzo przypominają operację rozdawania rosyjskich paszportów na Krymie. Była ona prowadzona przez co najmniej dziesięć lat przed zajęciem półwyspu przez Rosję w 2014 r. Najczęściej właśni pod hasłem przywracania etnicznym Rosjanom obywatelstwa rosyjskiego (Rosja jest prawną sukcesorką ZSRR, więc paszport z dwugłowym orłem miałby być przywróceniem utraconego dokumentu z sierpem i młotem). Sprawa paszportów jeszcze bardziej zaogniła relacje Budapesztu i Kijowa. Nie są one dobre od wielu lat.

Spirala nakręca się

Kiedy we wrześniu 2017 r. ukraińskie władze wprowadziły nowelizację ustawy o edukacji, nad Dunajem wybuchło oburzenie. Zmiany w edukacji zakładają poważnie ograniczenie nauczania w językach narodowych mniejszości etnicznych na Ukrainie. Właściwie jest ono ograniczone do lekcji w językach mniejszości jedynie w nauczaniu początkowym i w wybranych klasach. Protestowała Rumunia, Polska, ale najbardziej Węgry. Dla Budapesztu polityka wspierania mniejszości węgierskich rozsianych na terenach pogranicznych sąsiadów jest priorytetowa od wielu lat. Nie tylko dla rządu Viktora Orbana.

Węgierska mniejszość na Zakarpaciu jest źródłem konfliktów między Ukrainą i Węgrami. Źródło: korrespondent.net

Jednak to rząd Viktora Orbana od czasu rewolucji na Ukrainie prowadził politykę, którą nowe władze w Kijowie uznawały za konfrontacyjną. Węgierskie media i politycy rządzącej partii Fidesz i nacjonalistycznego Jobbiku nie krytykowali Rosji za aneksję Krymu. Za to mnożyły się zatargi z węgierską mniejszością na Zakarpaciu. Ukraińscy nacjonaliści zrywali węgierskie flagi, doszło do podpalenia budynków węgierskich instytucji, albo ataków na ukraińskie pomniki.

Ustawa edukacyjna dolała oliwy do ognia. Budapeszt wprowadził antyukraińskie działania na wyższy poziom i zaczął np. blokować proeuropejskie aspiracje Ukrainy na unijnym forum. Węgrzy również blokowali posiedzenia Komisji Ukraina-NATO w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. Dopiero naciski amerykańskie doprowadziły do złagodzenia antyukraińskich działań Węgrów w NATO.

Mimo nacisków Waszyngtonu relacje Węgier i Ukrainy idą w stronę eskalacji konfliktu. Kijów podejmował próby załagodzenia sporów. Np. obiecując zmiany w ustawie o edukacji, czy doprowadzając do spotkania szefów MSZ. Ale konflikty wokół węgierskiej mniejszości na Zakarpaciu wybuchają regularnie co kilka tygodni. W lipcu Orban zapowiedział powołanie specjalnego pełnomocnika Budapesztu ds. Zakarpacia. To rozwścieczyło Ukraińców. W kijowskich mediach pojawiały się całkiem poważne analizy straszące, że to wstęp do aneksji Zakarpacia przez Węgry.

Wcześniej minister Szijjarto oskarżał Kijów o „antywęgierską kampanię kłamstw” i polecał powołanie misji OBWE dla Zakarpacia. Powiedział to w czasie dyskusji z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem. Ukraińcy wskazują, że polityka Budapesztu jest związana z prorosyjskimi poglądami Viktora Orbana i służy interesom Moskwy. Najnowsza odsłona konfliktu z pewnością będzie bardzo poważna. I może skłonić Kijów do reakcji. Jeśli będzie nią wstrzymanie łagodzenia ustawy o edukacji i ograniczenie lekcji węgierskiego na Zakarpaciu, a także śledztwo w sprawie podwójnych paszportów i np. sankcje dla ich posiadaczy, na reakcję Budapesztu nie trzeba będzie długo czekać.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności