Naczelny Sąd Antykorupcyjny aresztował dziś na 60 dni byłego zastępcę sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RNBO) Ukrainy Ołeha Hładkowskiego.
Jak podają ukraińskie media, Ołeh Hładkowski, partner biznesowy poprzedniego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, został zatrzymany w czwartek przez funkcjonariuszy Narodowego Biura Antykorupcyjnego (NABU) na jednym z kijowskich lotnisk podczas próby opuszczenia Ukrainy. NABU poinformowało, że zatrzymanie nastąpiło w związku z podejrzeniem o nadużycie stanowiska służbowego.
Hładkowski pracował w RNBO za prezydentury Poroszenki i stał się bohaterem afery korupcyjnej, która w ocenie obserwatorów przyczyniła się do przegranej tego polityka, wiosną bieżącego pokonanego w drugiej turze wyborów prezydenckich roku przez Wołodymyra Zełenskiego.
Skandal związany był z przemytem części zamiennych do sprzętu wojskowego z Rosji oraz ich sprzedaży po zawyżonych cenach państwowemu koncernowi zbrojeniowemu Ukroboronprom. W lutym dziennikarze śledczy z grupy Bihus.Info zaprezentowali film, w którym stwierdzili, że syn Hładkowskiego Ihor wraz z partnerami dostarczał zakładom przemysłu obronnego części pochodzące z przemytu z Rosji albo sprzedawał im części z ukraińskich jednostek wojskowych po zawyżonych cenach. Hładkowski senior również miał być zamieszany w ten proceder. W wyniku afery Hładkowski stracił stanowisko zastępcy sekretarza RNBO.
Obecnie Hładkowski jest prezesem Korporacji Bohdan, która zajmuje się m.in. produkcją samochodów. W 2014 roku jedna z fabryk firmy, która znajduje się w Czerkasach, zaczęła produkować sprzęt wojskowy. Jednym z udziałowców Bohdana był w przeszłości również Petro Poroszenko. 10 października prezydent Zełenski zapowiedział, że niebawem opinia publiczna pozna wyniki śledztwa w sprawie afery w Ukroboronpromie.
Firma oświadczyła, że jej szef nie starał się uciec z Ukrainy, lecz został zatrzymany w drodze na otwarcie wystawy samochodowej w Brukseli. Sam Hładkowski przekonuje, że zatrzymanie było umotywowane politycznie i ogłosił strajk głodowy.
Były urzędnik może opuścić areszt za kaucją w wysokości 10 mln hrywien (ok. 1,5 mln zł). Jego adwokat zapowiedział złożenie odwołania od dzisiejszej decyzji sądu. Dodał, że kaucja zostanie najprawdopodobniej wpłacona w poniedziałek rano.
cez/belsat.eu wg PAP