27 września obchodzono Światowy Dzień Turystyki. Turystyka to jedna z niewielu branż białoruskiej gospodarki, która ostatnio prężnie się rozwija. Czym biura turystyczne z Białorusi wabią turystów i co należy zrobić, aby gości z zagranicy było jeszcze więcej?
Zgodnie z danymi firmy Mastercard w ub.r. Mińsk odwiedziło 600 tys. cudzoziemców, czyli o 1/4 więcej niż rok wcześniej. Każdy z nich zostawił 54 dolary. A w ciągu 5 lat liczba gości z zagranicy w stolicy Białorusi wzrosła ponad dwukrotnie.
W ciągu minionych 5 lat podwoiła się też liczba turystów, którzy ogółem przyjechali na Białoruś. Tylko biura podróży przywiozły ich w zeszłym roku 365 tys. W hotelach zatrzymało się ponad milion zagranicznych gości, a łączna liczba obcokrajowców, którzy przekroczyli granicę, wyniosła 11 mln. Na czym polega sekret takiego znacznego wzrostu.
– W ciągu tych 5 lat, również dzięki festiwalom, imprezom sportowym i niezbyt pozytywnym wydarzeniom politycznym, które odbyły się u naszych sąsiadów, białoruska turystyka dostała wielką szansę – zauważa Filip Huły ze Związku Przemysłu Turystycznego.
Szansę tę zwiększył jeszcze ruch bezwizowy. Od lutego 2017 r. do lipca bieżącego skorzystało z niego ponad 230 tys. turystów. Biorąc pod uwagę również ten sposób przekraczania granicy najczęściej na Białoruś jadą teraz Rosjanie, Litwini, Polacy, Łotysze i Ukraińcy.
Czym białoruskie biura podróży zachęcają zagranicznych gości, dowiedzieliśmy się na wystawie Turbiznes-2019. Oferowano tam pobyt w sanatoriach, zwiedzanie zamków i pałaców oraz zabytki czasów ZSRR.
– To Twierdza Brzeska, zamki w Mirze i Nieświeżu. A do tego popularna ekoturystyka. Ludzie przyjeżdżają, żeby zobaczyć naszą przyrodę – mówi Alena Ramanowa z firmy Biełarusturyst.
Wędkowanie, zbieranie grzybów, rzemiosło ludowe. I oczywiście lokalna kuchnia. Gospodarstwa agroturystyczne rywalizują w wymyślaniu atrakcji, którymi mogą przyciągnąć gości.
– Oferujemy unikalne powidła z szyszek, przygotowywane w naszym gospodarstwie. Zbieramy szyszki o ściśle określonej porze i smaży się przez miesiąc. Wyobraźcie sobie: cały miesiąc smaży się jedne powidła! – zachwala Anton Isajeu z Polskiego Majątku.
A Ałła i Paweł Mazouscy z gospodarstwa Bałaczanka postawili na wędliny własnego wyrobu – m.in. salceson i kaszankę – oraz swoje owoce i warzywa.
– Robimy kiełbasy, pieczemy chleb!
– A można się poczęstować?
– Pewnie!
O to, czym może zainteresować cudzoziemców Białoruś, zapytaliśmy też samych obcokrajowców, napotkanych na ulicach Mińska:
– Powiedziano nam, że Białoruś to doskonałe miejsce, żeby robić filmy. Jeszcze nie kręcono tu indyjskich filmów, postanowiliśmy więc przyjechać i nakręcić nasz film tutaj.
– Przyjechaliśmy w jednym celu: na XVI Międzynarodowe Mistrzostwa Służb Mundurowych w Bilardzie.
– Czystość panuje tu idealna. Ludzie są wspaniali i uprzejmi. Mam tu wielu przyjaciół, a problemów nie ma żadnych!
A co zrobić, żeby przyjezdnych było jeszcze więcej? Reklamować się za granicą, utworzyć osobne Ministerstwo Turystyki (obecnie jest ona współdzielona w jednym resorcie ze sportem) i kształcić kadry. Takie rady ma Filip Huły.
– Brakuje menagerów, brakuje pracowników branży hotelarskiej – i w recepcjach i w biurach. Narodowa Agencja Turystyki przygotowała nieźle przewodników. Ale animatorzy, instruktorzy polowi – tego brakuje.
Dziś Warszawę i Wilno odwiedza trzy razy więcej obcokrajowców niż Mińsk. Jednak, zdaniem naszego rozmówcy, ten dystans łatwo będzie zniwelować. Jeżeli władze zaczną korzystać z rad przedstawicieli branży, to liczbę turystów odwiedzających Białoruś można zwiększyć czterokrotnie.
Alaksandr Papko, cez/belsat.eu