Do zdarzenia doszło w Żodzinie pod Mińskiem 22 maja. Dopiero teraz poinformował o nim portal Ex-press.by.
– To było około godziny 18. Po trawie biegł chłopiec, na oko trzyletni. Jego mama szła trochę dalej. Nagle dziecko zniknęło jej z oczu. Jak się okazało, chłopiec wpadł do otwartej studzienki. Kobieta zaczęła krzyczeć – powiedział Siarhiej, świadek zdarzenia.
Zaraz potem do studzienki podbiegł jeden z chłopaków, którzy siedzieli obok na ławce. Wskoczył do trzymetrowej dziury i z pomocą kolegów wyciągnął z niej dziecko.
Według świadka zdarzenia, chłopczykowi nic się nie stało. Matka zabrała go do domu. Nie wiadomo, czy zwróciła się o pomoc lekarską.
Bohaterem, który wszedł za dzieckiem do studzienki okazał się student czwartego roku Żodzińskiego Koledżu Politechnicznego, pochodzący z Oszmiany Artur Kitkiewicz. Chłopak wracał z kolegami z treningu piłki nożnej – usiedli na ławce, żeby odpocząć. Artur nie uważa, by jego czyn był czymś niezwyczajnym.
– Usłyszałem krzyk i po prostu pobiegłem. Nie myślałem o niczym, ale czułem, że ktoś potrzebuje pomocy – powiedział dziennikarzowi Ex-press.
Po wypadku służby zakryły studzienkę włazem i dodatkowym daszkiem.
W mieście Żodzino pod Mińskiem powstają jedne z największych wywrotek świata, słynne BiełAZy.
dd,pj/belsat.eu