W Dniu Języka Ojczystego przyglądamy się szansom i wyzwaniom stojącym przed białoruszczyzną. Nadzieję dają opublikowane wczoraj wyniki białoruskiego spisu ludności, które dla Biełsatu skomentował Aleh Trusau, honorowy prezes Towarzystwa Języka Białoruskiego.
– Osiągnęliśmy wielki sukces. Po raz pierwszy od 300 lat mamy miasto, w którym dominuje język białoruski. Co więcej, spis ludności pokazał, że mamy najwyższy poziom urbanizacji w Europie. Jeszcze po wojnie byliśmy narodem wiejskim, a teraz zajmujemy pierwsze miejsce po Anglii i Holandii – powiedział Aleh Trusau komentując informację o tym, że Mińsk został oficjalnie miastem dwumilionowym.
Rozmówca Biełsatu zauważył, że dzięki postępującej migracji Białorusinów z wsi do miast, język białoruski nie jest już postrzegany jako “mowa kołchoźników”.
– I to jest plus. Tylko minusem jest to, że nasze szkolnictwo jest rosyjskojęzyczne. I dzieci w przedszkolach, które nie mają już białoruskojęzycznych babć i dziadków, zupełnie nie znają języka ojczystego. Dlatego naszym zadaniem jest nie stracić tych dzieci i wnuków. Za 20 lat możemy zniknąć jako naród. Ale możemy też odrodzić się jako naród – podkreślił Aleh Trusau.
Nasz rozmówca podkreślił, że zadaniem każdego Białorusina powinno być rozmawianie z dziećmi i wnukami w domu po białorusku.
– To zadanie dla każdego białoruskiego patrioty, nie ważne czy jest Białorusinem, Mongołem, czy Chińczykiem. Jeśli jest człowiekiem świadomym i chce ocalić niepodległość Białorusi, powinien aktywnie przechodzić na białoruski, przede wszystkim w rodzinnym domu.
W przeciwnym razie “nie będzie ani Białorusi, ani Białorusinów”.
– Jeśli przetrwamy, za 20 lat będziemy mieli jeden język ojczysty – dodał.
Honorowy prezes Towarzystwa Języka Białoruskiego podkreśla, że Białorusini powinni walczyć przede wszystkim o białoruskojęzyczne przedszkola i szkoły podstawowe w miastach. Według niego “wieś wymiera” i mówi “mieszanką białoruskiego, rosyjskiego i wulgaryzmów”.
– Nie ważne, jakie mamy państwo. Ważne, by w domach mówić z dziećmi po białorusku, a szczególnie z wnukami. Jeśli nie będziemy tego robić, wszyscy wyginiemy – uważa Trusau.
Na Białorusi używane są dwa języki państwowe: białoruski i rosyjski. W 1989 roku 77,7 proc. Białorusinów uważało język białoruski za swój ojczysty, w 2009 roku odsetek ten spadł do 53,2 proc, a na co dzień posługiwało się nim jeszcze mniej osób – tylko 23,4 proc.
Podliczając wyniki spisu powszechnego z jesieni 2019 roku, Białoruski Komitet Statystyczny podał, że liczba białoruskojęzycznych znacznie wzrosła w stosunku do 2009 roku. Oficjalne wyniki mają zostać podane do czerwca.
Wpływ na takie wybory ankietowanych mogła mieć kampania społeczna Biełsatu. Jesienią ubiegłego roku, wraz z partnerami, przekonywaliśmy Białorusinów, by przyznali się podczas spisu powszechnego do swojej białoruskojęzyczności. Dzięki temu statystyki nie będą skłaniać władz do rezygnacji z języka białoruskiego w szkole i przestrzeni publicznej.
mh,pj/belsat.eu