Wirtualny aktywista. Trafił do sądu za pikietę z Photoshopa


Dziś w mińskim sądzie okazało się, że milicja zatrzymała aktywistę Piotra Markieława w związku z jednoosobową demonstracją, która „odbyła się” jedynie w Internecie.

31 maja na Facebooku ruchu społecznego Dzieja [Działanie – przyp. red.] opublikowano zdjęcie Piotra Markieława przed budynkiem MSW. Aktywista trzymał plakat z żądaniem zablokowania adresu IP Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

1 czerwca Markiełau został zatrzymany jako podejrzany o przeprowadzenie jednoosobowej pikiety pod budynkiem rządowym. Tego samego dnia w sądzie dzielnicy Maskouski Rajon odbyło się posiedzenie w jego sprawie. Aktywista został oskarżony o naruszenie zasad organizacji imprez masowych (sic!). Sędzia postanowiła odesłać sprawę do dopracowania przez milicję.

Oskarżony został na cały weekend przewieziony do aresztu śledczego, gdzie do dziś czekał na nowe posiedzenie sądu.

W poniedziałek aktywista wyjawił, że umieszczone w Internecie zdjęcie było fotomontażem. Jego samego nie było danego dnia z transparentem pod MSW, co mogliby potwierdzić świadkowie i monitoring. Nie ma więc mowy o przeprowadzeniu jednoosobowej pikiety, a tym bardziej „imprezy masowej”. Rozpatrująca sprawę sędzia Tacciana Motyl po raz drugi odesłała milicyjny protokół (zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia) do dopracowania. Piotr Markiełau został wypuszczony do domu, a postępowanie toczy się dalej.

Prowadzona przez inicjatywę Markieława strona Legalize Belarus została zablokowana 18 maja. Ministerstwo Informacji ograniczyło dostęp do portalu za to, ma on rzekomo propagować stosowanie marihuany. Legalize.by relacjonowała oświatową i społeczną działalność inicjatywy.

Oskarżony skomentował swoją prowokację w rozmowie z Biełsatem. Mówi, że była to zaplanowana akcja, której celem było pokazanie, że milicja nie zajmuje się łapaniem przestępców, a szukaniem w Sieci zdjęci niepokornych obywateli – Markiełau szefuje walczącej o „wolne konopie” inicjatywie Legalize Belarus, której stronę zablokowano. Chciał on też zwrócić uwagę na wady białoruskiego sądownictwa.

– Nie było świadków. Jedynie na podstawie wiadomości ze strony the-village milicjanci złożyli protokół – mówi Markiełau.

Aktywista nie wie, dlaczego sprawa nie została zamknięta, tylko odesłana do dopracowania przez mundurowych. Uważa jednak, że sąd nie chce w ten sposób podważać „dogmatu” o nieomylności milicji.

Dla zmiękczenia oporu – morzenie głodem

Piotr Markiełau spędził 72 godziny w niesławnym areszcie śledczym przy ulicy Akreścina. Według niego, przez trzy dni był karmiony tylko cztery razy.

– Dostałem dwa śniadania. Obiad i kolację wydawali razem pomiędzy 15 i 16. Od 16 nie było żadnego jedzenia aż do rana – opowiada aktywista.

Nie jest to pierwsza sprawa przeciwko aktywiście. Na początku roku odpowiedział za pierwszy nieoficjalny marsz wolnych konopi na Białorusi – Konopne Kolędowanie.

Czytajcie więcej:

ha, pj/belsat.eu

Aktualności