Sześć lat po „pluszowym desancie” Białoruś będzie mieć ambasadora w Sztokholmie

Na czele otwartej na nowo placówki dyplomatycznej w Szwecji stanie Dzmitryj Mironczyk, dotychczasowy rzecznik MSZ.

Kryzys w stosunkach pomiędzy Mińskiem a Sztokholmem nastąpił w 2012 r, kiedy nadlatujący znad Litwy lekki samolot naruszył białoruską przestrzeń powietrzną i zrzucił nad Białorusią kilkaset pluszowych misiów. Zabawki miały przytwierdzone karteczki z żądaniami przestrzegania przez władze kraju praw człowieka i wolności słowa.

Brawurową akcję wymyślili i przeprowadzili Szwedzi ze sztokholmskiej agencji reklamowej Studio Total. „Pluszowy desant” kompletnie zaskoczył białoruskie służby graniczne i obronę przeciwlotniczą – pilotom udało się nie tylko wlecieć w białoruską przestrzeń powietrzną, ale również bezpiecznie ją opuścić. W armii poleciały głowy, a Alaksandr Łukaszenka postanowił ukarać też Sztokholm.

Czytajcie więcej:

Ambasadora Szwecji w Mińsku Stefana Erikssona (wielkiego przyjaciela Białorusi i jednego z niewielu zagranicznych dyplomatów biegle mówiącego po białorusku) zmuszono do wyjazdu z kraju. Oskarżono go o działalność skierowaną na „destrukcję stosunków dwustronnych”. W odpowiedzi Szwedzi wysłali ze Sztokholmu dwóch białoruskich dyplomatów. Mińsk w odwecie zabrał pozostałych i zamknął ambasadę w Szwecji.

Nowy szwedzki ambasador przyjechał do Mińska w zeszłym roku. Białoruski rozpocznie misję w Szwecji dopiero teraz.

– Ambasadora Białorusi w Sztokholmie nie było prawie 6 lat. Teraz mamy możliwość, aby powiedzieć, że oficjalnie „epoka lodowcowa” w stosunkach pomiędzy Białorusią a Szwecją dobiegła końca – cytuje wypowiedź Dzmitryja Mironczyka państwowa agencja informacyjna BiełTA.

ІІ, cez/belsat.eu

Wiadomości