– Minister nie ma powodów, by prosić Cyganów o przebaczenie – tak generał Ihar Szuniewicz skomentował słabo uzasadnioną milicyjną obławę na romskie wsie pod Mohylewem.
W ub. czwartek milicję zelektryzowała wiadomość o śmierci porucznika drogówki Ihara Patapowicza. Milicjant przed śmiercią wysłał tajemniczą wiadomość o wołdze na rosyjskich numerach kierowanej przez Cyganów.
Szukając podejrzanych, milicja przystąpiła do brutalnej „zaczystki” romskich dzielnic na obrzeżach Mohylewa. Romowie mieli być bici, a ich mienie niszczone. Masowo trafiali do aresztów bez jakiekolwiek postaw zatrzymania. Zanotowano też przypadek śmierci kobiety w następstwie “obławy”. Do jej domu wtargnął uzbrojony pododdział OMON. Trzy dni później zmarła na zawał, a jej krewni są przekonani, że był to wynik stresu.
Dziennikarz Euroradia Zmicier Łukaszuk poprosił ministra spraw wewnętrznych o ocenę działań jego podwładnych we wsi Czapajeuka. Obława była tam przeprowadzona najbrutalniej i zatrzymano około 100 osób.
Ihar Szuniewicz ocenił działania mundurowych jako uzasadnione. Jak dodał, badano określoną grupę wyłącznie na podstawie otrzymanych dowodów, których źródłem była informacja od ofiary. Zgodność działań z prawem ma ocenić prokuratura, stwierdził szef MSZ.
– Minister nie ma powodów, by prosić Cyganów o przebaczenie. Zrozumiano? – stwierdził Szuniewicz.
Generał dodał, że nie obawia się oskarżeń o ksenofobię.
– Nie raz próbowali to robić, bezskutecznie. Każde swoje wystąpienie postrzegam z punktu widzenia wykonywania obowiązków – podkreślił.
W poniedziałek Komitet Śledczy Białorusi uznał za obowiązującą hipotezę o samobójstwie oficera, wykluczając “cygański ślad”. Milicjant miał wysłać powiadomienie o wołdze z trzema Romami tylko po to, by przyciągnąć uwagę innych funkcjonariuszy.
jb/belsat.eu