Rano w Suwałkach zmarł prof. Andrzej Strumiłło. Z tego powodu dziś na stronie internetowej Biełsatu ma miejsce polska premiera filmu „Summa” poświęconego artyście. Pięć ostatnich lat jego życia udokumentował białoruski reżyser Andrej Kuciła.
– Nie tylko był wybitny malarzem i rzeźbiarzem, ale też fascynującą osobą. Promieniował wewnętrzną energią. Trudno dziś znaleźć człowieka tej skali, która by tyle zrobiła i zbudowała wokół siebie tak dobrze działające środowisko – powiedział Andrej Kuciła w komentarzu dla Biełsatu.
Prace nad filmem trwały pięć lat, a rozmowy z Andrzejem Strumiłłą stały się częścią życia reżysera. Obserwował, jak mistrz szykuje się do zejścia ze sceny życia.
– W filmie chciałem pokazać nie twórczość, ale jego żegnanie się ze światem i pogodzenie się z koniecznością odejścia. Naszym zadaniem było zrozumienie, co czuje człowiek u schyłku życia. I w rozmowach z nim wyczuwało się są nieodwracalność schodzenia z tego świata. On naprawdę szykował się do śmierci. W ostatnich latach życia wiele pisał o tym w swoich wierszach – twierdzi reżyser.
Andrzej Strumiłło tworzył do samego końca. Sztuka była dla artysty bardzo ważna, twierdzi filmowiec.
– Przykucie do łóżka na kilka miesięcy byłoby dla niego najprawdziwszym dramatem. Do końca czerpał radość z tworzenia – podkreśla Kuciła.
Obrazów, które malarz tworzył pod koniec życia, nie sprzedawał już do prywatnych kolekcji, ale “zostawiał je dla wieczności”.
– Dla niego pieniądze nic już nie znaczyły. Celem jego pracy było, by jego obrazy trafiły do muzeów, by pokazywano je ludziom – opowiada nam reżyser.
“Summa” jest koprodukcją Biełsatu. To pierwszy białoruski film, który zdobył główną nagrodę prestiżowego festiwalu filmów dokumentalnych w Amsterdamie IDFA, nazywanego “Cannes dokumentalistyki”.
Drugą bohaterką filmu jest Maryja, młoda białoruska malarka, która wyjeżdża z Mińska od męża, by odwiedzić swojego przyjaciela w jego idyllicznej posiadłości na Suwalszczyźnie. Dla niej podróż jest odskocznią od miejskiego życia. Dla niego, przerwą w samotnej egzystencji naznaczonej podeszłym wiekiem.
Spokojną rutynę malowania, rozmów i pracy przy koniach zakłócają jedynie telefony od męża artystki, który chce by wróciła do domu. Ale ona chce zostać dłużej – ona jeszcze nie skończyła.
2020.04.09 12:28
pj/belsat.eu