Steven Seagal i gra w czołgi w rosyjskiej polityce to przemyślana strategia Kremla

Władimir Putin ocenił, że rosyjska demokracja jest dojrzała i potrzeba więcej partii. I partie zaczęły powstawać.

Swoim ostatnim orędziem wygłoszonym 15 stycznia Władimir Putin zszokował świat. Nie tylko zapowiedział zmiany w konstytucji, ale i opowiadał, że Rosji potrzeba więcej demokracji. Zdaniem rządzącego od dwóch dekad krajem prezydenta, społeczeństwo dojrzało do tego, by więcej kompetencji przekazać parlamentowi i rządowi. I osłabić władzę głowy państwa. Na potwierdzenie tych słów do dymisji natychmiast podał się gabinet Dmitrija Miedwiediewa. Putin powiedział również, że Rosja potrzebuje nowych partii. Nie trzeba było długo czekać na odzew.

W ostatnich dniach pojawiło się sporo nowych propozycji. Swoją partię zakłada radykalnie nacjonalistyczny pisarz Zachar Prilepin. Wstępuje do niej Steven Seagal, znany aktor filmów sensacyjnych klasy B, świadczący ostatnio Kremlowi usługi PR-owe .

Wiadomości
Steven Seagal znalazł pracę w rosyjskim MSZ
2018.08.05 15:18

Powstaje też partia World of Tanks – tzn. ugrupowanie zakłada twórca słynnej gry w czołgi, Wiaczesław Makarow. Ma to być Partia Demokracji Bezpośredniej. W najbliższym czasie nowe projekty będą pączkowały i rosły jak grzyby po deszczu. To jednak nie eksplozja demokracji, ale drobiazgowo zaplanowany proces towarzyszący sukcesji władzy Władimira Putina.

O prawdę demokracji

Zachar Prilepin uznawany jest za jednego z lepszych współczesnych rosyjskich pisarzy. Zasłynął pełnymi gniewu na współczesną Rosję powieściami „Sańkja”, czy „Grzech”. Uważa się za narodowego bolszewika, anarchistę walczącego słowem i karabinem o wyzwolenie i zjednoczenie słowiańskich ludów spod jarzma imperializmu.

W latach 90. Prilepin był zawodowym żołnierzem milicyjnych jednostek bojowych OMON-u. Walczył na wojnie w Czeczenii. Tam dostrzegł zło rosyjskiego kapitalizmu, systemu oligarchicznego i rodzącego się państwa policyjnego. Po powrocie z pierwszej wojny czeczeńskiej zbliżył się do środowiska narodowych bolszewików. Liderem tego skrajnie radykalnego lewicowego, a jednocześnie faszyzującego ugrupowania był Eduard Limonow. Również pisarz, kolorowa postać dawnego ruchu dysydenckiego i rosyjskiej emigracji.

W latach 90. ruch Limonowa toczył na ulicach rosyjskich miast walki z milicją i skinheadami. Później drogi obu pisarzy rozeszły się. Limonow zbliżył się do środowiska antykremlowskiej opozycji. Prilepin miał mu za złe flirt z liberałami i demokratami. Sam był nieprzejednanym wrogiem liberalnej demokracji. W 2012 r. opublikował „Listy do towarzysza Stalina”. Chwalił sowieckiego dyktatora i wykorzystywał najbardziej ohydne, antysemickie stereotypy o żydowskiej oligarchii duszącej Rosję.

Mimo krytyki ze strony części intelektualistów, nadal był celebrytą zapraszanym do telewizji i na kulturalne imprezy. Kiedy zaczęła się wojna w ukraińskim Donbasie Prilepin ruszył walczyć po stronie separatystów. Ogłosił początek ludowej rewolucji przeciw imperializmowi. Założył fundację, by wspierać tzw. Doniecką Republikę Ludową. Uznał, że zaczyna się spełniać marzenie narodowych bolszewików i odrodzi się ZSRR. Został nawet doradcą lidera DRL Aleksandra Zacharczenki. I zastępcą dowódcy batalionu specnazu. Właściwym dowódcą był inny „nacboł”, Siergiej Fomczenkow.

Pisarz dostał od separatystów rangę majora. Ale częściej niż na froncie pod Donieckiem bywa na salonach wśród moskiewskich celebrytów i w stacjach telewizyjnych. Początkowo w jego batalionie było ok. trzystu ochotników z Rosji, a także z Serbii. Większość z nich to narodowi-bolszewicy, bądź rosyjscy neofaszyści. Częściej niż na froncie, siedzieli w hotelu „Praga” w Doniecku. Dwa lata temu batalion Prilepina został rozwiązany. Skończyła się jego propagandowa rola i celebryta-radykał wrócił do Moskwy. Przez jakiś czas był gwiazdą antyukraińskich programów telewizyjnych.

Wiadomości
Zachar Prilepin, rosyjski pisarz i narodowy bolszewik nie wpuszczony do Bośni
2018.08.24 14:11

Próbował jednoczyć słowiański świat i jeździł na Bałkany z odczytami uderzającymi w amerykański imperializm (w sierpniu 2018 r. nie wpuścili go Bośniacy). Ale jego czas przyszedł dopiero teraz. W odpowiedzi na apel Putina, radykalny pisarz ogłosił projekt partii „O prawdę”. Założycielskie forum rozpoczął od publicznego testu na wariografie (tzw. wykrywaczu kłamstw), by odpowiadając na trudne pytania pokazać, że jest uczciwy. Partię popierają aktorzy Iwan Ochłobystin, reżyser Eduard Bojakow, były doradca separatystów Aleksandr Kazakow, czy piosenkarka Julia Cziczerina. A przede wszystkim Steven Seagal.

Władcy marionetek

Amerykański aktor, znany z brutalnych filmów akcji zrobił w Rosji karierę podobną do Gerarda Depardieu. Putin już w 2013 r. pokazywał się z Seagelem. Aktor pozował też do zdjęć z prezydentem Czeczenii Ramzanem Kadyrowem. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapewniał, że Seagal i Putin przyjaźnią się. W końcu prezydent dał aktorowi rosyjskie obywatelstwo. Seagal został tzw. ambasadorem dobrej woli Rosji i sam o sobie mówi, że pracuje w rosyjskim MSZ i jest dyplomatą.

Teraz co prawda zaprzecza, by miał startować w wyborach do Dumy z list partii Zachara Prilepina, ale inicjatywę popiera. I nic dziwnego. Przebrzmiali w Hollywood gwiazdorzy, bądź mający problemy finansowe u siebie, jak Depardieu, już dawno stali się łakomym kąskiem dla kremlowskiej propagandy.

Ten patent wymyślił Władysław Surkow, mistrz PR-u, twórca ideologii putinizmu i kreator prokremlowskich ruchów społecznych. Surkow słusznie zauważył, że nieco zapomniany na Zachodzie Seagal jest nadal wyjątkowo popularny w Rosji i pomoże Putinowi, czy Kadyrowowi w budowaniu wizerunku twardziela. Z drugiej strony pokazywanie się w blasku bądź co bądź gwiazdy Hollywood ociepli wizerunek Rosji za granicą. Pokaże światu, że Rosja może być fajna.

Dziś jednak chodzi nie tylko o wizerunek. Surkow niedawno ogłosił, że odchodzi z pracy doradcy na Kremlu i udaje się na urlop medytować i odpoczywać. Ale nowe projekty partyjne wyglądają, jakby żywcem wyjęte z intryganckich koncepcji kremlowskiego magika od PR-u. „O prawdę” ma być popkulturowym, radykalnym ugrupowaniem skierowanym do młodzieży. Inny, nowy projekt to Partia Demokracji Bezpośredniej.

Wiadomości
Rosja: Jeden z dyrektorów World of Tanks zakłada swoją partię
2020.01.10 10:03

Zakłada ją Wiaczesław Makarow, Białorusin, jeden z twórców gry World of Tanks. W komitecie organizacyjnym partii maja znaleźć się Boris Czigidin z koncernu Yandex, rosyjskiego giganta internetowego, czy Aleksiej Pilko, dyrektor Euroazjatyckiego Centrum Komunikacyjnego. A więc ludzie z branży IT. Partia będzie miała liberalny i technokratyczny charakter, również obliczony na wsparcie młodzieży.

Przed przyszłorocznymi wyborami do Dumy, a potem procesem sukcesji władzy na Kremlu, Putin zamierza przemodelować rosyjski system polityczny. Skostniały schemat z partią władzy Jedną Rosją i jej przybudówkami na tzw. lewicy (komuniści) i prawicy (liberalni demokraci Władimira Żyrinowskiego) się już nie sprawdza. Spycha młodych Rosjan w ramiona pozasystemowej opozycji.

Dlatego kremlowscy spece od politycznych technologii postanowili zamieszać i rozszerzyć ofertę. Przed wyborami pojawi się pewnie więcej projektów politycznych. W końcu Putin apelował o więcej demokracji dla ludzi. A Surkow niekoniecznie poszedł na urlop.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności