Stan nadzwyczajny w gościnnej Gruzji. Reportaż


Gruzińscy żołnierze rozmawiają z kierowcą na punkcie kontrolnym.
Zdj. Irakli Gedenidze/Reuters/Forum

Zamknięte granice i godzina policyjna

Gruzja, której PKB na mieszkańca jest o jedną trzecią mniejszy niż na Białorusi, nie boi się śmierci z głodu. Rząd przyjął za swój cel uratowanie setek istnień i wprowadził najsroższe restrykcje: godzinę policyjną, zamknięcie regionów i głównych miast. Ogólnokrajowa kwarantanna obowiązuje tam od miesiąca.

Pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem wykryto 26 lutego, a dziś w kraju jest oficjalnie 399 zakażonych. Pierwsze ograniczenia zostały wprowadzone, gdy chorych było dopiero 9. Początkowo dotyczyły one tylko osób przyjeżdżających z “krajów ryzyka”: Chin, Korei Południowej, Iranu i Włoch. Potem dopisano do nich kraje Europy Zachodniej.

Wiadomości
Gruzja: pierwsza ofiara śmiertelna koronawirusa
2020.04.04 13:03

Trzy tygodnie po wykryciu pierwszego przypadku, 18 marca, Gruzja zamknęła granice i odwołała międzynarodowe połączenia lotnicze. Po następnych dwóch tygodniach, 31 marca, w kraju wprowadzono surową kwarantannę i godzinę policyjną.

Wiadomości
Gruzja zamknęła granicę dla ruchu osobowego z Rosją i innymi sąsiadami
2020.03.16 08:37

Obecnie w całym kraju otwarte są tylko sklepy spożywcze i apteki. Wchodzić można wyłącznie pojedynczo, a lokale są otwarte maksymalnie do 19.30. Obowiązuje godzina policyjna: od 21 wieczorem do 6 rano nie wolno wychodzić na ulice. Transport publiczny w tym czasie nie działa, nawet taksówki.

Na ulicach nie można zbierać się w grupy większe niż trzy osoby. mandat za złamanie zakazu to równowartość 4,5 tysiąca złotych.

Wakacje podatkowe i wsparcie Zachodu

Przedstawiciele najwyższych władz Gruzji oglądają przemówienie przewodniczącej Komisji Europejskiej, która pochwaliła rząd w Tbilisi za skuteczną walkę z koronawirusem.
Zdj. gob.ge

Władze podjęły kroki, by zmniejszyć presję na gospodarkę. W kraju wprowadzono wakacje podatkowe. Przede wszystkim dotyczą one biznesu turystycznego i sektora usług, w którym pracuje 18 tysięcy osób. Restauracje, hotele, agencje turystyczne i firmy transportowe mogą nie płacić podatków do listopada.

“Ten kryzys jest wielkim wyzwaniem dla gruzińskiej gospodarki” – twierdzi gruzińska ekonomistka Liza Katiaszwili. Zdjęcie naszej rozmówczyni

Każdy Gruzin, który podczas kryzysu straci pracę, otrzyma zasiłek równowartości 225 złotych. Przez trzy miesiące może też nie płacić za usługi komunalne.

– Ten kryzys jest wielkim wyzwaniem dla gruzińskiej gospodarki. Większość ekonomistów wzywa do całkowitej rezygnacji z podatków dla biznesu. Ale na razie rząd nie wypracował dobrej strategii pomocy biznesowi – tłumaczy mieszkanka Tbilisi, ekonomistka Liza Katiaszwili.

Głównym środkiem ratowania gruzińskiej gospodarki są przesunięcia budżetowe. Nie obeszło się też bez pomocy zagranicznej: kraj otrzymał 45 mln kredytu z Banku Światowego i około 700 mln od Unii Europejskiej.

Tradycja pocałunków i kwarantanna

Gruzja musiała zdecydować się na srogi reżim sanitarny z dwóch przyczyn. Rząd bał się, że w razie nagłego wzrostu zachorowań, nie wytrzyma tego system ochrony zdrowia. W Gruzji jest on oparty na ubezpieczeniach. Rząd obiecał jednak, że podczas epidemii wszyscy będą leczeni na koszt państwa.

Wiadomości
Gruzińska Cerkiew poświęciła ulice Tbilisi w obronie przed koronawirusem
2020.03.18 07:25

Drugim powodem jest kultura. Gruzini to ludzie bardzo otwarci, ogólnie przyjęte jest obejmowanie się i całowanie na powitanie. A jest to najszybsza droga przekazania infekcji przenoszonych drogą kropelkową. Wielką rolę odgrywa też religia. Podczas Wielkanocy żadne kary nie mogłyby powstrzymać Gruzinów przed odwiedzeniem kościołów.

Tbilisi, 12 kwietnia. Wierni podczas Niedzieli Palmowej.
Zdj. David Mdzinarishvili / TASS / Forum

O kwarantannę prosili sami obywatele

Jak mówi Liza Katiaszwili, większość Gruzinów sama dosłownie prosiła rząd o wprowadzenie ograniczeń.

– Ja osobiście byłam przeciw, ale jak widać wielu ludziom podoba się lockdown i stan wyjątkowy – ironizuje Liza.

Opinię tę potwierdzają Białorusini Jarasłau Alejnik i Maryna Korż mieszkający w stolicy Gruzji.

– Myśleliśmy, że wojowniczy Gruzini będą przeciwko takim radykalnym krokom. Ale nie – wszyscy noszą maski i siedzą w domach. W sklepach są specjalni ludzie, którzy pilnują odległości i wpuszczają do środka. Raz weszliśmy bez jego polecenia i inny klient bardzo… aktywnie poprosił nas, żebyśmy wyszli. Taka odpowiedzialność społeczna robi ogromne wrażenie – mówi Jarasłau.

Jarasłau Alejnik i Maryna Korż.

Białorusinom imponuje też, jak Gruzini troszczą się o siebie nawzajem. Zaktywizował się tam wolontariat, który pomaga starszym ludziom.

– Nie odnosi się wrażenia, że Gruzini są pogrążeni w rozpaczy. Rozumieją, że są trudne czasy, ale nie tracą optymizmu: wszystko co złe, się skończy. Widzimy w Gruzji wielkie zaufanie do władz. Tam od pierwszych dni podawano dokładne informacje – dodaje Maryna.

Liza Katiaszwili wiąże takie zachowanie swoich rodaków podczas obecnego kryzysu z trudną historią kraju.

– Przyzwyczailiśmy się do wojen i kryzysów. I wiemy, jak się zachowywać, kiedy coś dzieje się nie tak, jak należy – wyjaśnia.

Według danych na 20 kwietnia, w Gruzji odnotowano 399 przypadków zakażenia koronawirusem. 4 osoby zmarły, a 93 wyzdrowiały. W sąsiedniej Armenii – było równo o tysiąc więc przypadków infekcji. Stan wyjątkowy w Gruzji potrwa co najmniej do 10 maja.

kt, pj/belsat.eu

Aktualności