Sklepy Łukaszenki bankrutują


Na Białorusi dalej funkcjonują państwowe spółdzielnie spożywców, których kierownictwo wyznaczane jest z góry. Duża część z nich istnieje tylko dzięki pomocy państwa, to jednak zakręca kurek.

RAJPO – rejonowe spółdzielnie spożywców – to przeżytek czasów sowieckich. Ekonomiści mówią, że nie są one w stanie przeżyć „białoruskiego cudu gospodarczego”. Coraz więcej sklepów ogłasza upadłość i bankructwo, zostawiając na bruku pracowników. Jedną z nich jest Szumilińska RAJPO, która została przez Sąd Gospodarczy Obwodu Witebskiego uznana za bankruta z 2 milionami dolarów zadłużenia i 147 wierzycielami. Mają oni zostać spłaceni po sprzedaży majątku spółdzielni. Pytanie tylko, jak sieć wiejskich sklepów mogła się tak zadłużyć?

Nawet sami mieszkańcy Szumilina niespecjalnie żałują zamknięcia sklepów RAJPO.

– W rajpowskim sklepie nie było czego szukać. Ostatnio w ogóle było tam pusto – mówi mieszkaniec miasteczka.

W państwowych sklepach ceny były też wyższe, niż w prywatnych. Szumilińska RAJPO nie mogła pochwalić się też asortymentem, po producenci nie chcą już dawać nic na kredyt, a płacić nie było czym. Oczywiście w takim przypadku klienci przechodzą do konkurencji. Maleją dochody, a wciąż rosną wydatki – na Białorusi zdrożało światło i paliwo, które wykorzystują spółdzielniowe sklepy obwoźne i ciężarówki zaopatrzenia.

– W swoim czasie państwo pomagało kredytami, dotacjami, ale teraz tego nie ma. I oto wynik: RAJPO nie przeszły na komercyjne tory, a funkcję społeczną przestały one spełniać. Wynikiem tego jest bankructwo – mówi przewodniczący Republikańskiej Konfederacji Przedsiębiorczości Wiktar Marhiełau.

Szumilińska RAJPO jest zadłużona na 3,97 mln rubli, także u własnych pracowników, którzy trafią na bruk. Pod koniec ubiegłego roku w spółdzielni pracowało 59 osób, teraz zatrudnia ona 32 osoby, z czego 14 jest na urlopie opiekuńczym. Co się z nimi stanie po zamknięciu sklepów – władze rejonu nie umiały odpowiedzieć. Nie powiedziano nam też, dlaczego spółdzielnia zbankrutowała.

Bardziej rozmowni byli mieszkańcy miasteczka.

– To na górze o wszystkim za nas decydują.

– Wiem dobrze, że specjalnie rozwalili spółdzielnię.

Nie wykluczone jednak, że bankructwo RAJPO jest formą modernizacji przedsiębiorstwa.

– Otwierają teraz filie, które nie są obciążone kredytami, i przenoszą działalność do tych zakładów – mówi Wiktar Marhiełau.

Tylko czy te nowe przedsiębiorstwa będą efektywniejsze, skoro pozostaną w tych samych rękach i z takim samym schematem działalności? Kierowników RAJPO wyznacza państwo, a skoro żyją oni z wysokiej pensji a nie z procentu od dochodu, to nie muszą mieć wysokiej motywacji do rozwoju przedsiębiorstw.

Czytajcie również:

Wolha Starascina, pj/belsat.eu

Aktualności