Alaksandr Łukaszenka nie przestaje zadziwiać. Najbliższy sojusznik Kremla po raz kolejny pochwalił się ścisłymi kontaktami z USA. A konkretnie współpracą z CIA, z którego kierownictwem miał przeprowadzać „najpoważniejsze operacje”.
Białoruski prezydent oznajmił dziś, że z sekretarzem stanu USA Mikem Pompeo, który niedawno odwiedził Mińsk, utrzymuje ścisłe kontakty od dawna. Jeszcze z czasów, gdy jego gość stał na czele Centralnej Agencji Wywiadowczej.
– Nie ukrywałem tego, dawałem do zrozumienia, że znamy się bardzo długo, choć nie osobiście. Jeżeli opublikowalibyśmy tajne dane, świat powitałby nas oklaskami – oświadczył białoruski prezydent. – Kiedy jeszcze Pompeo był szefem CIA, przeprowadzaliśmy na naszym terenie poważne operacje. Oni zwracali się do nas i podawali swoje informacje. A my tutaj, na granicy, zatrzymywaliśmy ludzi z materiałami jądrowymi.
Łukaszenka wspominał o tych faktach już kilka dni temu, kiedy Mike Pompeo przyleciał do Mińska. Teraz postanowił powrócić do tematu zwracając uwagę, jaką reakcję te informacje o współpracy Białorusi z USA wzbudziły w Rosji.
– W Rosji się zaniepokoili. A co – więcej zrobiliśmy z Ameryką niż Rosja? – mówił dziś Łukaszenka. – Cały skandal urządzili: “Ach, przyjechał sekretarz stanu”. I nie ukrywałem przecież, zasugerowałem wam, że nasze zaoczne stosunki mamy od dawna.
Łukaszenka mówił też dziś, że Białoruś jest suwerennym państwem i sama decyduje o tym, jaką ma prowadzić politykę zagraniczną.
– Chcemy po prostu uczciwych, czystych i przejrzystych stosunków. Nie chcecie, to niech nam o tym ktoś powie. I nie krzyczy: „Ach, Pompeo przyjechał, jutro Trump przyjedzie… Co oni będą robić?” – pytał retorycznie.
Zapewniał jednak, że Kreml nie powinien się obawiać jego współpracy z Zachodem.
– Czy zaszkodziliśmy tym Rosji? Nie! – przekonywał.
cez/belsat.eu wg interfax.by