Białoruś, przynajmniej oficjalnie, przestała certyfikować jako swoje owoce i warzywa z państwa objętych rosyjskimi sankcjami – twierdzi rosyjska służba nadzoru rynku rolnego.
1 kwietnia Rossielchoznadzor poinformował o wynikach rozmów z białoruską Główną Państwową Komisją ds. Nasiennictwa, Kwarantanny i Ochrony Roślin. Zgodnie z postanowieniem instytucji, Białoruś nie będzie już uznawać za wyprodukowane na Białorusi produktów importowanych, które są objęte rosyjskimi sankcjami (m.in. polskich jabłek). Taka forma walki z białoruskim reeksportem będzie obowiązywać do czasu, aż Białoruś nie wprowadzi systemu potwierdzania kraju pochodzenia produktów, które wywozi do Rosji.
Dzięki temu porozumieniu, eksport warzyw i owoców z Białorusi do Rosji nie został przerwany. W ubiegłym tygodniu Rosja groziła zamknięciem granic dla białoruskich transportów płodów rolnych. Rossielchoznadzor motywował swoje groźby faktem, że nie otrzymuje dokładnych danych o wielkości transportów towarów, które zostały oclone na Białorusi. Umożliwiało to białoruskim firmom ukrywać kraj pochodzenia towarów i sprzedawać warzywa z państw unijnych na rosyjskim rynku.
Rosyjska służba kontroli rynku rolnego dodała, że w Rosji do tej pory sprzedawane są „białoruskie” jabłka z 2018 roku – chociaż w ubiegłym roku zapas jabłek wystarczył jedynie do połowy lutego. Rossielchoznadzor nie wierzy też, by świeża „białoruska” kapusta pekińska pochodziła z Białorusi.
Białoruskie zapewnienia w sprawie ograniczenia reeksportu mogą okazać się niewykonalne. Przez pięć lat obowiązywania sankcji powstał rozbudowany system ukrywania kraju pochodzenia towarów, które następnie trafiają z Białorusi do Rosji. Jak powiedział Biełsatowi sadownik spod Grójca, z Białorusi przyjeżdżają do Polski ciężarówki z białoruskimi opakowaniami, dzięki czemu polskie jabłka już na polsko-białoruskiej granicy wyglądają jak produkt białoruski. Sprawę kontroli komplikuje fakt, że reeksportem zajmują się na Białorusi setki małych firm.
Rosja wprowadziła zakaz importu produktów spożywczych z państwo Unii Europejskiej w 2014 roku – w odpowiedzi na zachodnie sankcje. Unia Europejska objęła nimi osoby i firmy związane z rosyjską hybrydowa agresją na wschodzie Ukrainy. Doprowadziły one do niedoborów i wzrostu cen żywności w Rosji, ale także problemów ze zbytem produktów rolnych w Europie. Według rosyjskich władz, zakaz wwozu żywności ma sprzyjać odrodzeniu się produkcji rolnej w kraju.
mh,pj/belsat.eu