Klasycystyczny pałac w Żemłosławiu, będący wierną kopią warszawskich Łazienek, popada w ruinę. Niestety maleją szansę na zmianę tego stanu.
Biełsat odwiedził Żemłosław, gdzie mieści się jeden z najcenniejszych zabytków architektury okolic Iwia, by dowiedzieć się o losie jego renowacji.
Pałac Umiastowskich powstał w 1877 r. na brzegu rzeki Gawii. Turyści z Polski rozpoznają w nim bez trudu warszawski Pałac na Wodzie, którego jest wierną kopią. Siedziba miała swoje okresy świetności i upadku, nie raz zmieniała właściciela. W czasach Związku Radzieckiego w pałacu mieścił się zarząd miejscowego kołchozu. Jednak już w czasach niepodległej Białorusi pałac opustoszał.
Ten zabytek architektury najbardziej ucierpiał niestety w ciągu ostatnich dziesięcioleci i częściowo spłonął w 2012 r. Zniszczeniu uległ dach, przez co cała budowla ulegała dalszej dewastacji. W 2017 r. białoruskie państwo wystawiło zrujnowany budynek na aukcji. Zaproponowana przez władze cena wywoławcza obiektu wynosiła wtedy 138 rubli, czyli w przeliczeniu 280 zł. Jednak na kupca nałożono obowiązek przeprowadzenia kapitalnego remontu pałacu w ciągu 5 lat.
Nowym gospodarzem obiektu stała się mińska prywatna firma budowlana Hradziciel. I wraz ze zmianą właściciela pojawiła się nowa nadzieja, że pałac zostanie odbudowany i zamieniony w kompleks turystyczny.
I faktycznie rok temu, gdy sporządzono część koniecznej dokumentacji, w pałacu ruszyły prace remontowe. Na dachu głównego korpusu położono nowe belki, a w prawej oficynie odbudowano kominy i przystąpiono do wymiany pokrycia.
Budowę wstrzymano na jesieni 2019 r. I całą zimę budynek stał bez dachu. Michał Hlinski, dyrektor firmy Hradziciel mówi Biełsatowi, że chciał na wiosnę rozpocząć przerwane prace. Jednak na drodze tym planom stanęła pandemia koronawirusa.
– Obecnie mamy bardzo poważne problemy finansowe, naszym głównym celem jest zachowanie firmy i miejsc pracy. I choć prace zostały wstrzymane, mamy nadzieję, że do końca roku znajdziemy rozwiązanie w tej sytuacji — dodał.
Epidemia, według jego relacji, wpłynęła też na perspektywy zdobycia zagranicznego wsparcia na odbudowę obiektu.
Hliński przypomina, że podczas swojej wizyty w rejonie iwieńskim pałac odwiedził polski ambasador Artur Michalski, który obiecał wesprzeć odbudowę.
Biełsat skontaktował się z Ambasadą RP w Mińsku. Sekretarz prasowy ambasady Arkadiusz Kłębek, który potwierdził informację o wizycie ambasadora Michalskiego w pałacu, stwierdził, że z powodu pandemii koronawirusa, kwestia wsparcia nie została na razie rozpatrzona.
Specjalista ds. renowacji zabytków Ihar Czarniauski opowiada, co oznacza dla pałacu brak dachu i co można zrobić w obecnej sytuacji, by nie dopuścić do dalszego niszczenia budynku. Jego zdaniem dobrze się stało, że pałac trafił w prywatne ręce, bo daje to szansę na poprawę jego losu.
Konserwator, podobnie jak Michał Hliński uważa, że nie ma sensu nakrywać budowlę tymczasowym dachem. Jego zdaniem pochłonie to niemal tyle samo środków co budowa właściwego pokrycia.
– I dlatego, by nie marnować środków, należy od razu wykonywać prace zgodnie z projektem — dodaje.
Jednak według Siarhieja Chareuskiego, historyka architektury i wykładowcy na Europejskim Uniwersytecie Humanistycznym w Wilnie, błędem jest sprzedaż przez państwo podobnych obiektów bez przeprowadzenia tam audytu.
Przypomina, że pałac w Żemłosławiu już trzykrotnie był sprzedawany inwestorom, których wabiła jego niska cena. Poprzedni nie umieli wywiązać się z umowy. Historyk wskazuje, że na Białorusi można wymienić kilkanaście przykładów nowych właścicieli zabytków, którzy nie dają rady sfinansować ich restauracji. Wymienia m.in. pałace w Smilawiczach i Żełudku.
– Najczęściej nowi właściciele nie zdają sobie spraw, ile środków i wysiłków trzeba dla odrestaurowania kompleksów pałacowo-parkowych. To bardzo pracochłonne zadanie, które należy wykonywać pieczołowicie, dokonując odpowiednich badań. Czy ktokolwiek z tych właścicieli zdawał sobie sprawę z np. konieczności przeprowadzenia badań archeologicznych? – dodaje.
Jego zdaniem obecnie żadnego prywatnego właściciela na Białorusi nie stać na utrzymanie zabytków takich jak pałac w Żemłosławiu. Przypomina, że było tak również w przypadku ostatniej dziedziczki pałacu – Janiny Umiastowskiej.
Po zakończeniu I wojny światowej i wojny polsko-bolszewiskiej, w obliczu kryzysu gospodarczego hrabina Umiastowska bezpłatnie przekazała pałac Uniwersytetowi Wileńskiemu. Uniwersytet uzyskał w ten sposób bazę naukowo- badawczą i ośrodek wypoczynkowy. Chareuski przypomina też, że nawet po przekazaniu pałacu jego dawna właścicielka nie przestawała weń inwestować, choć główny ciężar finansowy jego utrzymania ponosił uniwersytet.
Według specjalisty jedynie państwo jest w stanie finansować utrzymanie tego typu obiektów. I dlatego, tak jak przed wiekiem, pałac mógłby trafić we władanie Grodzieńskiego Uniwersytetu Państwowego. Środki finansowe mogłyby wtedy pochodzić z różnych budżetów — rejonowego, obwodowego i republikańskiego, a łatwiej byłoby też zaangażować środki zagraniczne.
2020.03.14 09:46
Alaksandr Lubanczyk, jb/ Belsat.eu