Putin oskarża Polskę i pisze o historii, ale myśli o przyszłości

Tym razem rosyjski prezydent dał się poznać, jako publicysta i historyk. Napisał sążnisty tekst o genezie i historii II wojny światowej, koncentrując się m.in. na Polsce, tradycyjnie oskarżając ją o wojenne winy.

Tekst zatytułowany “75 lat wielkiego zwycięstwa: wspólna odpowiedzialność przed historią i przyszłością” ukazał się dziś w nocy równocześnie na łamach „Rossijskiej Gaziety” i amerykańskiego „The National Interest” . W USA to konserwatywne pismo od dawna słynie z promowania rosyjskiego punktu widzenia w polityce międzynarodowej i historycznej. Dyrektorem the Center for National Interest wydającego periodyk jest Dmitrij Simes, rosyjski imigrant, wielokrotnie oskarżany o promowanie prorosyjskich poglądów wśród amerykańskiej prawicy.

Esej Władimira Putina związany jest ze zbliżającą się rocznicą hitlerowskiej napaści na ZSRR (22 czerwca) i zaplanowaną na 24 czerwca wielką defiladą w Moskwie z okazji Dnia Zwycięstwa. Defiladę przeniesiono z 9 maja, z uwagi na pandemię koronawirusa.

Opinie
Zamiast defilady wojna o historię
2020.05.09 09:01

Odbędzie się w rocznicę pierwszej, powojennej defilady z 1945 r. Jednak esej Putina nie jest jedynie rocznicowym obowiązkiem. Znacznie więcej wspólnego ma z prowadzoną od dawna batalią w wojnie o historię. Jej celem jest rewizja przyjętej w większej części świata interpretacji historii II wojny światowej, jej genezy, przebiegu i skutków. W tej batalii głównym wrogiem jest Polska. Tak naprawdę publikacja artykułu Putina bardziej związana jest z inną datą. Z rozpoczynającym się po defiladzie w Moskwie referendum w sprawie zmian w konstytucji otwierających Putinowi drogę do kolejnych kadencji jako prezydenta Rosji.

Polityka historyczna jest tu tylko elementem budowanej od dawna opowieści o Putinie, jako sukcesorze zwycięskich i chwalebnych dni sowieckiego imperium. Putin nie kryje, że esej jest diagnozą współczesnych relacji przepuszczonych przez soczewkę polityki historycznej. Obraz, jaki widać z drugiej strony soczewki jest jednak nie tylko karykaturalnie wykrzywiony i bardzo subiektywnie zafałszowany, ale i groźny.

Winni? Polacy!

Putin zaczyna list od prostego i sprytnego zabiegu PR-owskiego, od wątku osobistego. Od wspomnienia swoich rodziców i dwuletniego braciszka, który umarł w czasie wojennej blokady Leningradu. Ta część artykułu skierowana jest bardziej do Rosjan. Prezydent podkreśla wojenne cierpienia Rosjan. Dorzuca rytualne zaklęcie, którym posługuje się niemal każdy polityk mówiąc o wojnie: nie możemy dopuścić do takiej tragedii ponownie, nigdy więcej wojny itd.

Słowa tego typu wychodzące spod pióra przywódcy, którego państwo za jego rządów nie znajdowało się w stanie pokoju najwyżej pięć lat i zaangażowało się w cztery konflikty zbrojne brzmią jednak nieszczerze. Bardziej szczera jest już krytyka porządku wersalskiego.

Opinie
Jak wierzyć Kremlowi, czyli Rosja na imperialnym kursie
2020.05.16 10:30

Putin opisując genezę II wojny światowej pokazuje znane przecież z historii teorie o poniżonych Niemcach i dyktacie wersalskim. W ocenie nieudolności Ligi Narodów i niesprawiedliwości międzywojennej Europy brzmi bardzo autentyczny i całkiem współczesny żal wobec… pozimnowojennego porządku na świecie. Pisząc o roku 1918 r. Putin tak naprawdę opisuje swoje (i wielu Rosjan) emocje związane z rokiem 1991 r. Pisząc o dyktacie Wielkiej Brytanii i Francji wobec Niemiec, ma na myśli pozycję USA i Europy wobec Rosji.

Przebija się w tej diagnozie genezy II wojny tęsknota za światem „koncertu mocarstw”, za światem II połowy XIX wieku. Za uwzględnianiem interesów Rosji. Dlatego tym bardziej niepokojące musi być, kiedy Putin opisując, w tej części eseju, przyczyny wojny dość szybko umiejscowił wśród nich politykę międzywojennej Polski.

Wiadomości
Putin odpowie „prawdą” i „argumentami” na inne wersje historii
2020.01.22 14:05

Zarzucając Warszawie udział w podżeganiu do wojny i dekompozycji porządku wersalskiego poczynając od polskiej agresji na Czechosłowację. Pojawia się i nazywany już wcześniej przez Putina „antysemickim bydlakiem” Józef Lipski, polski ambasador w Berlinie, paktujący z Hitlerem. Rosyjski prezydent rozwodzi się nad sojuszem II Rzeczpospolitej z III Rzeszą. Nie bez przyczyny. Polska jest stawiana po stronie sojuszników Hitlera. Zachód (czyli ówczesne mocarstwa europejskie: Wielka Brytania i Francja) nie szanowały, zdaniem Putina, interesów ZSRR. I to Stalin był wtedy jedynym obrońcą rozbieranej Czechosłowacji.

Putin uważa, że Stalin chciał porozumienia z Zachodem przeciw Hitlerowi. Tylko, że Londyn sabotował pertraktacje (wg źródeł Putina). A Polska w ogóle nie chciała rozmawiać z ZSRR. Przechodząc do Paktu RibbentroppMołotow (czyli faktycznie paktu Hitler-Stalin), Putin relatywizuje.

Nic o Katyniu

Jednocześnie pierwszy raz od dawna przyznaje, że układ sowiecko-niemiecki nie tylko miał miejsce, ale i prezydent zgodził się z uchwałą radzieckiej Rady Najwyższej z 24 grudnia 1989 r., która na fali odwilży, potępiała tajne protokoły Paktu, jako akt nadużycia osobistej władzy ze strony stalinowskiego kierownictwa. To bardzo ciekawy wątek, bo przecież w rosyjskiej Dumie niedawno znalazł się projekt zmian w prawie anulujących uchwałę z 1989 r. i zakazujących wszelkiej krytyki paktu Ribbentropp-Mołotow i przypisywania winy za wybuch wojny Moskwie.

Putin pozostawia tym samym jakąś możliwość manewru w polityce historycznej i poszedł trochę na przekór radykalnej, „jastrzębiej” wersji narracji uprawianej przez rosyjskich publicystów, czy polityków z Dumy. Rosyjski prezydent przyznaje jednak, że Stalin nie miał wyjścia, musiał porozumieć się z Hitlerem dla bezpieczeństwa kraju.

Opinie
Batalia historyczna Putina: front i ideologiczny podbój terytorium
2020.01.22 18:31

Pełni relatywizacji odpowiedzialności dopełnia stawiany przez Putina znak równości między paktem Stalina i Hitlera, a przytaczanymi układami Polski z Niemcami. Interpretacja wydarzeń września 1939 r. nie różni się tu od znanej sprzed lat radzieckiej narracji: Stalin nie chciał atakować i okupować Polski, powstrzymywał się jak mógł, ale musiał. Prezydent stwierdził nawet, że w sumie dość łaskawe było, że Armia Czerwona poprzestała na okupacji kresów wschodnich II RP, a nie zajęła terenów do Wisły. Okupację Litwy, Łotwy i Estonii Putin nazwał „realizacją wojskowo-strategicznych zadań”.

W opisie samej wojny mnóstwo tradycyjnego już podkreślania trudu wojennego Armii Czerwonej, oraz strat narodów ZSRR. Ani razu nie pada za to słowo “Katyń”. Nic o zbrodniach sowieckich z 1939 r. na ziemiach wschodnich II RP, i późniejszych zbrodniach NKWD.

Nowy ład

Putin nie wymienia Stalina, czy Berii w kontekście zbrodniczej polityki. Za to wymienia Banderę i Własowa, oraz zachodnich kolaborantów III Rzeszy. Zamiast o Katyniu, pisze o Chatyniu (miejsce niemieckiej zbrodni na Białorusi) i rzezi wołyńskiej. Zamiast o Powstaniu Warszawskim, pisze o wyzwalaniu przez Armię Czerwoną m.in. Warszawy, czy Belgradu. I wdzięczności Austriaków, za wyzwolenie i pomoc w dostarczaniu żywności. Esej zawiera jeszcze jeden, wyraźnie skierowany do Polaków i innych narodów naszej części Europy akapit.

To ostrzeżenie przed… historycznym rewizjonizmem i ostra, nazwana podłością, krytyka demontażu pomników Armii Czerwonej w Europie Środkowej. Pod koniec artykułu prezydent nie kryje już, jaki był jego cel. I jaki jest cel rosyjskiej polityki historycznej. Nawiązując do międzywojennej Ligi Narodów Putin pisze o współczesnym ONZ i domaga się zmian w światowej strukturze bezpieczeństwa.

Opinie
Putin gra historią przeciw Polsce
2020.01.02 12:11

Nawołuje do spotkania liderów zachodnich mocarstw z nim, by zastanowić się nad światowym pokojem. Putin powtarza tym samym apel, który już wygłosił przy okazji spotkania w Jerozolimie w styczniu. Chce świata, w którym o jego losach dyskutują mocarstwa. Putin wymienia nawet zmiany klimatyczne, jako temat takich rozmów. Marzy o świecie podzielonym na strefy wpływów. Ani Polski, ani w ogóle naszej części Europy, nie traktuje przy tym, jako partnera do rozmów. Świadczy o tym dobitnie ignorowanie ważnych i bolesnych dla Polski kart wojennej historii (takich jak Katyń), krytyka polskiej polityki historycznej, oraz dopisanie Warszawy do grona podżegaczy wojennych i współodpowiedzialnych za wybuch wojny.

Esej Putina (napisany z pewnością przed planowanymi na 9 maja obchodami dnia zwycięstwa) dowodzi, że Rosja nie zmieni swojej polityki historycznej. Pokazuje, że Putin łączy historię z opowieścią o współczesnym świecie i lepi z tych składników wielką kulę, którą zamierza rozbijać obecny porządek światowy.

Opinie
Batalia historyczna Putina: front i ideologiczny podbój terytorium
2020.01.22 18:31

Michał Kacewicz/belsat.eu

Inne teksty autora w dziale Opinie

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności