Putin chce poprawić fatalne nastroje Rosjan. Odwraca ich uwagę i poświęca pionki

Notowania prezydenta są najgorsze od lat, ale popularność rządu i elity politycznej jeszcze gorsze. Nie ma wątpliwości, kogo poświęci Putin.

Ta scena wyglądała jak wyjęta z kiepskiej komedii. W środę 30 stycznia senator Rauf Araszukow przyszedł na posiedzenie Rady Federacji jak gdyby nigdy nic. Nagle ogłoszono, że posiedzenie będzie zamknięte dla mediów. Araszukow, przedstawiciel Republiki Karaczajo-Czerkiesji z Kaukazu Północnego, usłyszał, że traci immunitet senatora. Już na zewnątrz sali posiedzeń czekał na niego Jurij Czajka, prokurator generalny i Aleksandr Bastrykin, czyli szef Komitetu Śledczego. Najważniejsi ludzie z aparatu śledczego przyszli osobiście zatrzymać senatora.

Ten jednak nie zamierzał łatwo się poddać. Araszukow uciekał po schodach, ale tam spotkał szefową Rady Federacji, Walentinę Matwijenko, która oznajmiła mu, że nie powinien stawiać oporu. Kiedy w końcu ekipa prokuratorska zatrzymała senatora, w czasie przesłuchania twierdził, że nie zna rosyjskiego, mówi jedynie po czerkiesku i domagał się tłumacza.

Sytuacja ta wyglądała tak absurdalnie, że od razu wzbudziła mnóstwo złośliwych komentarzy. Np., że w rzeczywistości scena zatrzymania przebiegała nieco inaczej: kiedy Matwijenko ogłosiła senatorom, że za chwilę w sali obrad zostanie aresztowany przestępca, to do ucieczki rzucili się… wszyscy. I dał się złapać tylko nieszczęsny Araszukow, bo przecież nie zna rosyjskiego i nie bardzo zrozumiał, co się dzieje.

Jednak naprawdę sprawa jest całkiem poważna. Najmłodszy rosyjski senator (32 lata) jest oskarżany o gigantyczne nadużycia w północnokaukaskich strukturach Gazpromu. Razem z ojcem Raulem Araszukowem, którego zatrzymano kilka dni temu, miał ukraść niemal 20-30 mld. rubli (300-450 mln. USD). Senator jest oskarżany również o zlecenie dwóch morderstw w Karaczajo-Czerkiesji. W 2010 r. miał zapłacić za morderstwo czerkieskiego aktywisty Asłana Żukowa.

Sprawa nabiera rozpędu i jest szeroko komentowana przez kremlowskie media. Zawsze, kiedy władza tak bezpardonowo ujawnia korupcję i zbrodnie we własnych szeregach, to chodzi o coś więcej, niż oczyszczanie państwa. Zazwyczaj – o odwrócenie uwagi, kiedy dzieje się źle.

Dobry car, źli bojarzy

Według sondaży Centrum Badania Opinii im. Jurija Lewady z 31 stycznia, 45 proc. Rosjan uważa, że sprawy kraju idą w złym kierunku, a 42, że w dobrym. Działalność prezydenta akceptuje 64 proc. Rosjan, a 34 proc. uważa, że jest złym prezydentem.

45 proc. Rosjan ocenia, że ich kraj podąża niewłaściwą drogą

W innych sondażach z końca ubiegłego roku i początku bieżącego zaufanie do Władimira Putina spadło do rekordowo niskich 33,4 proc. Tak złych wyników Putin jeszcze nie miał.

Na szczęście są tacy, którzy mają gorsze. Według sondażu Centrum im. Lewady 66 proc. Rosjan nie akceptuje premiera Dmitrija Miedwiediewa, a jego rządu 61 proc. Równie fatalne wyniki ma rosyjska Duma (64 proc.), a tylko nieco lepsze elity regionalne (gubernatorów nie akceptuje 39 proc.). Paradoksalnie dla Putina to dobre rezultaty: jest w czym wybierać, jeśli chodzi o kozły ofiarne.

Dmitrij Miedwiediew wyrasta na najbardziej nielubianego polityka w Rosji. Czy Putin go poświęci? fot. Klimentyev/Russian Presidential Press and Information Office

– Miedwiediew jest premierem na wiecznym „wylocie”, bo gdyby zliczyć wróżone mu dymisje, to już dawno powinien pójść w odstawkę – mówi Biełsatowi Aleksandr Baunow z Moskiewskiego Centrum Carnegie i dodaje – Nie ma jednak wątpliwości, że kiedyś to nastąpi, a Putin poświęci go, ale Miedwiediew to mocna karta i nie można pozbyć się jej zbyt szybko.

Dlatego najpierw łatwiej nagłośnić afery z udziałem ludzi z drugiego, lub trzeciego szeregu elity władzy. Takich, jak klan Araszukowów z Karaczajo-Czerkiesji. Rodzina ta była wpływowa, kontrolowała handel gazem w regionie i każdy bardziej liczący się biznes. Ale takie rodziny rządzą w każdym rosyjskim regionie. Ich członkowie są deputowanymi, senatorami, czasem ministrami.

Zatrzymanie jednego z nich jest tylko akcją pokazową. Wywoła okresowe wywrócenie polityczno-biznesowych sojuszy na Północnym Kaukazie i wrażenie, że Putin, jako dobry car, walczy ze złymi bojarami.

Biurokraci milionerzy

Nastrojów Rosjan nie poprawi jedno czy drugie głośne aresztowanie. Albo ujawnienie, że kiedy oni zaciskają pasa, elita się bogaci. Dzień po aresztowaniu senatora z Karaczajo-Czerkiesji, dziennikarski projekt śledczy „Baza” podał informację, że szef Gazpromu, Aleksiej Miller ma luksusowy apartament o powierzchni 1396 metrów kw. w Petersburgu.

To w tym domu na wybrzeżu Newy w Petersburgu ma się znajdować luksusowy apartament prezesa Gazpromu. Źródło: lsr.ru

Miller pobił tym samym dotychczasowy rekord prezesa Rosniefti, Igora Sieczina, którego przyłapano w moskiewskim apartamencie o powierzchni 1229 metrów kw. Rynkowa wartość takich apartamentów zaczyna się od 15 mln. USD wzwyż. Bogactwo prezesów państwowych spółek, czy ujawniane wcześniej przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego majątki Dmitrija Miedwiediewa, czy szefa Rosgwardii Wiktora Zołotowa nie wywołają gwałtownego wzburzenia Rosjan.

– Niby wszyscy wiedzą, że urzędnicy są skorumpowani, a ludzie Kremla opływają w bogactwo, ale kiedy było dobrze, nikomu to specjalnie nie przeszkadzało, a teraz, kiedy jest gorzej, fortuny biurokratów zaczynają irytować – tłumaczy Baunow.

Władza na razie wskazuje kozły ofiarne. Być może ma w zanadrzu rekonstrukcję rządu, lub głośną dymisję. Telewizyjna propaganda dzień w dzień podgrzewa zaś nastrój zagrożenia za strony Zachodu. Według sondażu Centrum Lewady z końca stycznia aż 56 proc. Rosjan boi się wojny, ale zdecydowana większość, bo 88 proc. jest przekonanych, że rosyjska armia obroni ich kraj.

Sondaż: 56 proc. Rosjan obawia się zagrożenia wojennego ze strony innych państw

Badania pokazują, że Kreml ma jeszcze spory margines manewru. Wiadomo, że nie zastopuje stagnacji gospodarczej i nie podniesie pensji. Ale przynajmniej wytłumaczy Rosjanom, że wszystko co złe, jest winą złodziei w garniturach i agresywnego Zachodu.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Wiadomości