Przez koronawirusa Putin traci defiladę i zwycięstwo. A może i twarz

Przygotowania do defilady 9 maja niby trwają, ale Kreml szuka sposobności, jak przełożyć najważniejsze święto w narodowej mitologii współczesnej Rosji. Każde rozwiązanie będzie tu złe i ugodzi w wizerunek i władzę Putina.

Putin na ekranach, wojsko na poligonach

Dzień Zwycięstwa 9 maja miał być najważniejszym wydarzeniem w tym roku w Rosji. Wielka defilada na Placu Czerwonym i mniejsze, w innych miastach były zaplanowane tak, by dać akompaniament sunącemu ku sukcesji władzy Władimirowi Putinowi. Pandemia spowodowała, że wielkie, rosyjskie święto będzie musiało ustąpić przed niewidzialnym gołym okiem wirusem.

Na dziś w Rosji zanotowano ponad 24 tys. przypadki zarażeń i już niemal dwieście zgonów. Kreml długo zresztą ignorował zagrożenie epidemiczne. Rosja powoli wprowadzała zasady kwarantanny. Kiedy te były już na porządku dziennym w Europie, Putin w blasku fleszy i przed obiektywami kamer jeździł po kraju, a wojsko ćwiczyło na poligonach. Przede wszystkim zaś trwały przygotowania do wielkiej defilady 9 maja.

Wiadomości
Rosyjska armia ćwiczy przed Dniem Zwycięstwa pomimo pandemii
2020.03.18 13:20

Pułki reprezentacyjne od końca marca ćwiczą defiladowy krok i synchronizację pokazu na zbudowanej w podmoskiewskim poligonie Alabino kopii Placu Czerwonego. Dziś jednak sytuacja jest inna. Już pojawiły się głosy, że udział starszych ludzi, weteranów w majowych uroczystościach będzie dla nich niebezpieczny. Kreml na razie milczy, albo zapewnia, że święto się odbędzie. Jednocześnie rosyjskie władze szukają drogi, jak najważniejsze, rosyjskie święto przełożyć i wyjść z tego z twarzą.

Maj we wrześniu?

Dziś pytanie o to, czy odbędzie się defilada 9 maja należy do najtrudniejszych w Rosji. Np. rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow spytany o to w programie „Wielka gra” 11 kwietnia w stacji Pierwyj Kanał, odpowiedział, że żadnych planów przeniesienia uroczystości dotąd nie było. Szybko dodał, że decyzje będą powiązane z rozwojem sytuacji epidemiologicznej.

– Mogę powiedzieć jedno: nikt nie powinien mieć wątpliwości, że defilada zwycięstwa i świętowanie odbędzie się obowiązkowo, ale nie wiem czy to będzie 9 maja, czy później – zasiał wątpliwość Pieskow.

Wątpliwości pojawiło się więcej. Komitet organizacyjny obchodów Dnia Zwycięstwa poprosił rząd, by nie zapraszać na nie starszych ludzi. Podobne wątpliwości mają organziatorzy akcji „nieśmiertelny pułk”, czyli marszu rodzin weteranów II wojny. Wyłamało się pierwsze miasto: Omsk. Tamtejsze władze już podjęły decyzję o przeniesieniu uroczystości z 9 maja na inny (na razie nieokreślony) termin. Wczoraj Duma Państwowa nieoczekiwanie przeniosła święto zakończenia drugiej wojny światowej z 2 na 3 września. Drugi września, a więc rocznica kapitulacji Japonii, nie był do tej pory szczególnie obchodzonym w Rosji świętem. Zdecydowanie najważniejszy był 9 maja.

Wiadomości
Po Moskwie samochodem czy autobusem? Tylko z e-przepustką
2020.04.15 08:45

Duma uznała, że 3 września to pierwszy dzień pokoju po latach wojny i to ten dzień należy upamiętnić. Jednak bardziej chodzi o to, by pokazać, że Rosjanie będą świętować po swojemu i na swoich zasadach. Inaczej niż cały świat. Natychmiast po wczorajszym głosowaniu wpojawiły się domysły, że to właśnie na 3 września przeniesione będą główne uroczystości. Inny wariant to przeniesienie ich na 7 listopada, czyli rocznicę rewolucji październikowej. W to święto zwykle odbywały się wielkie, wojskowe defilady, ale wątpliwe, by Putin aż tak bardzo chciał używać komunistycznej mitologii.

Wiadomości
Weterani proszą Putina: „Przełóż defiladę”
2020.04.15 17:58

Dla gospodarza Kremla najważniejsze jest kreowanie własnej, opartej na micie wojny ojczyźnianej. Dlatego równie możliwe, że majowa defilada jednak się odbędzie, tylko bez udziału publiczności. Nie wiadomo tylko, czy taki kompromis spodoba się Rosjanom, karmionym opowieściami o defiladach z czasów wojny, kiedy prosto z Placu Czerwonego czołgi jechały na front. Mogą pomyśleć, że Putin w odróżnieniu od Stalina skapitulował. I to przed koronawirusem.

Ceną ustępstw – utrata twarzy

Ten rok miał być rokiem Putina. W 2020 r. miał on rzutem na taśmę zapewnić sobie panowanie praktycznie dożywotnio. A co za tym idzie, stabilizację systemu i przyszłość dla wielomilionowej rzeszy nomenklatury. Operacji „sukcesja” podporządkowane było każde działanie Kremla już od wielu miesięcy. Także polityka historyczna i wizerunkowa. Jej punktem kulminacyjnym miało być wielkie święto: obchody dnia zwycięstwa 9 maja. Putin, główny kapłan religii wojno-ojczyźnianej za miesiąc miał przystąpić do celebrowania święta wszystkich świąt – 75 rocznicy zwycięstwa Armii Czerwonej nad faszyzmem. Obchodom podporządkowany był kalendarz polityczny od wielu miesięcy. Obudowywane były fanfaronadą zaczepnej polityki historycznej.

Opinie
Batalia historyczna Putina: front i ideologiczny podbój terytorium
2020.01.22 18:31

W tym celu Rosjanie w sierpniu ubiegłego roku wyciągnęli dokumenty świadczące ich zdaniem o tym, że Polska sama sobie była winna, kiedy doszło do napaści niemiecko-sowieckiej w 1939 r. Potem wiele razy kłamstwo historyczne powtarzał Władimir Putin, a za nim cała czereda kremlowskich propagandystów. Rosjanie tradycyjnie atakowali Polskę i kraje Europy Środkowej za brak szacunku dla wyzwolicieli z Armii Czerwonej (ostatnio Czechów za demontaż pomnika Iwana Koniewa w Pradze). Kreml chce nawet ustawowo ścigać obcokrajowców za kwestionowanie wielkiego zwycięstwa Stalina i za brak szacunku dla sowieckich mogił i pomników.

Trwająca od miesięcy kampania historyczna, przygotowywane do niedawna na 22 kwietnia referendum w sprawie zmian w konstytucji wydłużających rządy Putina o kolejne kadencje – to wszystko miało mieć swoją wielką kulminację na Placu Czerwonym przed południem 9 maja.

Wiadomości
Rosyjska prasa powtarza kłamstwo katyńskie. Ambasada RP protestuje
2020.04.06 15:58

Na oparach imperialnego paliwa?

Putin, jako arcykapłan religii skrzętnie sklecanej z okruchów imperialnych, sowieckiej nostalgii i kultu siły, miał pod murami Kremla ogłosić ciąg dalszy swojej epoki. 9 maja miała być kulminacja. Putin miał przełamać złą passę: spadające od dwóch lat sondaże, marazm gospodarczej stagnacji, uspokoić, że nie spadające ceny ropy nie cofną Rosji w mroczne lata 90. Miał wskazać sunące przez Plac Czerwony kolumny czołgów i maszerujące wojsko i przypomnieć wielkie, rosyjskie zwycięstwa.

„Miał” to tutaj słowo-klucz. Nie będzie referendum. A i 9 maja będzie inny niż wymarzył sobie Putin. Może bez publiczności, może w innym terminie. Tak, czy inaczej prezydent Rosji dotąd miał symboliczne paliwo imperialne, którym chciał podlewać entuzjazm Rosjan do swojej władzy przez najbliższe miesiące. Już go nie ma. Pozostał mu trudny do opanowania kryzys gospodarczy, depresyjne nastroje Rosjan, oraz spadająca popularność. Musi teraz poszukać innego paliwa.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Redakcja może nie podzielać opinii autora.

Aktualności