Na godz. 18.00 (16.00 czasu polskiego) białoruska opozycja znów wezwała na demonstrację na Plac Październikowy. To już trzeci taki protest w ostatnich tygodniach.
Dwa pierwsze protesty w stolicy Białorusi odbyły się dwa tygodnie temu, kiedy w Soczi prezydenci Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin próbowali ustalić szczegóły porozumienia w sprawie szczegółów zacieśnienia integracji pomiędzy swoimi krajami. Wówczas jednak negocjacje zakończyły się fiaskiem. Zapowiedziano więc, że prezydenci spotkają się jeszcze raz – 20 grudnia w Petersburgu.
Dzisiejsza demonstracja w Mińsku jest odpowiedzią na to spotkanie. Organizatorzy akcji zapowiedzieli wiec na Placu Październikowym (Kastrycznickiej Płoszczy), a następnie przemarsz wzdłuż centralnych ulic miasta oraz „żywy łańcuch” w obronie niepodległości.
Na placu Kastrycznickim w centrum Mińska zebrało się kilkaset osób. Nad zgromadzonymi powiewały biało-czerwono-białe, historyczne flagi Białorusi. Wiele osób przyniosło plakaty z hasłami przeciwko integracji z Rosją. W tłumie znalazło się też kilku zwolenników integracji z sowieckimi flagami.
Mimo wcześniejszego ostrzeżenia ze strony milicji, w demonstracji uczestniczył Pawał Siewiaryniec, jeden z liderów Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. Został kilka dni temu skazany na 15 dni aresztu za udział w „nielegalnej akcji” 7 grudnia. Jednak potem wypuszczono go na wolność. Milicja nie przeszkadzała w przeprowadzeniu mitingu i nie dokonywała zatrzymań.
Uczestnicy ruszyli następnie w stronę placu Niezależności, gdzie znajduje się siedziba białoruskiego rządu. Po drodze tłum zatrzymał się pod budynkiem KGB, skandując „hańba” i „żywie Biełaruś”. Do marszu dołączali po drodze kolejni uczestnicy, tak, że na plac Niezależności dotarło ponad 1,6 tys osób.
Na miejscu, po przemówieniach i odśpiewaniu pieśni patriotycznych uczestnicy inną drogą przemaszerowali ulicami Mińska z powrotem na pl. Kastrycznicki.
sk, cez/belsat.eu