Polują na wilki, by je uratować. Niezwykłe łowy na Polesiu

Dzięki nim drapieżniki z Puszczy Białowieskiej stały się osobami publicznymi. Co więcej, można je obserwować nie tylko w lesie, ale też w Internecie. Teraz przyszła kolej na wilki z Bagien Olmańskich.

Każdego roku z nadejściem zimy na Białorusi zaczyna się dyskusja dotycząca wilków. Mieszkańcy wsi obawiają się, że głodne drapieżniki będą szukać pożywienia w ich gospodarstwach. Ich obawy rozumie Ministerstwo Gospodarki Leśnej, które jest za zmniejszeniem populacji drapieżników. I to nawet w sytuacji, gdy według danych ministerstwa, w tym roku myśliwi odstrzelili aż 96 procent wilków w kraju – 1614 osobników. Konieczność wytępienia drapieżników popierają też leśniczowie.

Oznacza to, że populacja drapieżników jest niewiele większa od liczby chronionych przez państwo i celowo rozmnażanych żubrów. Populacja rogatych symboli Białorusi wynosi 1423 sztuki.

Jednak według biologów, problem ataków wilków na zwierzęta gospodarskie jest znacznie wyolbrzymiony.

Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu
Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

– Ochrona Ptaków Ojczyzny specjalnie sprawdziła prawie wszystkie skandaliczne incydenty, i tylko w pojedynczych przypadkach to naprawdę były wilki, a zamieszanie można było uznać za uzasadnioną. Najczęściej nie były to jednak wilki, a psy – mówi koordynator projektu ochrony przyrody w Puszczy Białowieskiej Wiktar Fianczuk.

Zdziczałym psem była m.in. „słonimska czupakabra”, o której jesienią pisały białoruskie media.

– My nigdy wilkowi nie odpuszczamy. To nasza praca, a wytępienie wilków jest sprawą honoru. Wiemy, ile przynosi szkody. Oczywiście, jeśli jest wilk, to trzeba go odstrzelić – mówi główny łowczy smorgońskiego leśnictwa (biał. leshas) Juryj Makarewicz.

Biolodzy zaczynają pracę codziennie o 6.30. Zdjęcie Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Ze stanowiskiem leśniczych i myśliwych nie zgadzają się naukowcy. Podkreślają: zanim wytępimy drapieżnika, powinniśmy dobrze go poznać. W tym celu od 2015 roku trwają badania nad wilkami w Puszczy Białowieskiej. Zajmują się nimi eksperci ze społecznej organizacji Ochrona Ptaków Ojczyzny (przyrodnicy zaczynali od ochrony ptaków; obecnie jest to największa niezależna organizacja ochrony przyrody na Białorusi). Przy wsparciu Frankfurckiego Towarzystwa Zoologicznego w ciągu trzech lat schwytali tam i oznakowali obrożami 10 wilków.

Teraz drapieżniki są łapane także na Bagnach Olmańskich – największym w Europie (poza Rosją) kompleksie nietkniętych mokradeł.

Czytajcie więcej:

Łapy złowionego wilka wiązane są miękkimi paskami. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Po tym, jak wilkom zostaną zamontowane obroże z nadajnikami GPS, wszystkie oznakowane osobniki będzie można obserwować. Obroża przesyła ich pozycję, dzięki czemu naukowcy będą mogli pójść po ich śladach. W ten sposób aktywiści towarzystwa wyjaśnią, czym żywiło się i co robiło zwierzę. Po roku obroża automatycznie odpadnie.

Czytajcie więcej:

Biolodzy obserwują trasy wędrówek oznakowanych drapieżników. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Projekt może pomóc ekologom w sporze z Ministerstwem Gospodarki Leśnej, którego urzędnicy nalegają na wytępieniu wilków. Przeszkadza im to, że drapieżniki polują na łosie i jelenie, za strzelanie do których płacą krajowi i zagraniczni myśliwi. Biolodzy mają zamiar policzyć, ile dużych roślinożerców rocznie wilki zjadają naprawdę – i czy rzeczywiście szkodzą one gospodarce leśnej.

Biolog Mikałaj Czerkas. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu
Drużyna biologów. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu
Biolog Nastassia Kuźmienkowa. Zdjęcie: Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Obserwować białoruskie wilki można TUTAJ.

np, pj, zdjęcia Iryna Arachouskaja/belsat.eu

Wiadomości