Polska armia umacnia się w kluczowym Przesmyku Suwalskim WIDEO PL


Włącz polskie napisy guzikiem w prawym dolnym rogu materiału

Wąski pasek terytorium oddzielający obwód kaliningradzki od Białorusi może się stać miejscem rozpoczęcia konfliktu między Rosją i NATO.

Polska rozszerza obecność wojskową przy wschodniej flance granicy i trzykrotnie zwiększa ilość żołnierzy w rejonie miasta Suwałki – poinformował szef polskiego MON Mariusz Błaszczak.

O odtworzenie pułku Wojska Polskiego polski minister poinformował podczas wizyty w Suwałkach, gdzie dotychczas stacjonuje 14 Dywizjon Artylerii Przeciwpancernej. Pułk był przekształcony w dywizjon 8 lat temu decyzją poprzedniego rządu. Teraz dzięki odtworzeniu pułku liczebność jednostki zwiększy się trzykrotnie i osiągnie tysiąc żołnierzy.

– Minister Błaszczak wcześniej informował o stworzeniu 18 Dywizji Zmechanizowanej na wschodzie Polski. Odtworzenie tego pułku – to zatem logiczna konsekwencja decyzji, które były podjęte na początku września. Jednak tworzenie tej jednostki będzie postępować etapami, gdyż na razie dysponuje ona jedynie przestarzałym uzbrojeniem — uważa Paweł Fleischer z Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi.

Przesmyk Suwalski to strategicznie ważne miejsce na mapie. Przede wszystkim pojawia się w kontekście możliwego konfliktu między Rosją a NATO. To niewielki skrawek ziemi oddzielający obwód kaliningradzki i Białoruś. To właśnie tu może rozpocząć się hipotetyczna agresja rosyjskich wojsk chcących odciąć kraje bałtyckie od reszty Europy.

– Z wojskowego punktu widzenia tysiąc czy dwa tysiące żołnierzy skupionych w Przesmyku Suwalskim nie stanowią dla Rosji zagrożenia. Biorąc pod uwagę mały obszar tego korytarza, każdy cel – np. garnizon może być łatwo zniszczony przez systemy rakietowe dalekiego zasięgu – uważa białoruski ekspert ds. wojskowości Alaksandr Alesin.

Obwód kaliningradzki jest nasycony rosyjskim uzbrojeniem – poczynając od brzegowych wyrzutni rakiet “Bał” i “Bastion” do przeciwlotniczych zestawów rakietowych C-400 i operacyjno-taktycznych zestawów rakietowych Iskander M, które mają możliwość atakować cele przy pomocy głowic jądrowych.

– Polska ze swojej strony odpowiada na te zagrożenia, nabywając systemy „Patriot”. Należy pamiętać, że Polska posiada systemy obrony przeciwrakietowej z lat 60 i 70 ub. w. Dlatego z jednej strony to odpowiedź na rosyjskie zagrożenie, a z drugiej rzeczywiste wycofanie starego uzbrojenia i zamiana go na nowe – dodaje Paweł Fleischer.

Zdaniem ekspertów zwiększanie potencjału militarnego ma dla Polski nie tylko znaczenie praktyczne, ale także wizerunkowe. Warszawa dąży do umocnienia swojego statusu jako organizatora i głównego gracza w dziedzinie bezpieczeństwa w Europie Wschodniej.

– Rosja oczywiście może to uznać jako powód żeby, biorąc pod uwagę np. sytuację nie najlepszą sytuację gospodarczą, kanalizować negatywną energii obywateli. Nie do środka – na swój rząd, ale na zewnątrz – podkreśla Alesin.

Ze swojej strony białoruskie władze ryzykują, że znowu znajdą się pod presją rosyjskiego sojusznika. Ci pod pretekstem obrony przed rosnącym zagrożeniem ze strony NATO, mogą znowu domagać się rozmieszczenia swojego kontyngentu, na stałe. Choć to już kwestia bardziej polityczna niż wojskowa.

Dzmitryj Mickiewicz,jb/belsat.eu

Aktualności