Delegacja polskich dyplomatów odwiedziła dziś groby żołnierzy WP w Głębokiem i Dokszycach. Na miejscu przyjął ich biskup i lokalne władze, które na co dzień opiekują się mogiłami poległych w wojnie polsko-bolszewickiej.
Dzisiejsze obchody w Głębokiem śmiało można nazwać polsko-białoruskimi. To dzięki wciąż zacieśnianym na szczeblu lokalnym stosunkom między obydwoma narodami.
Ambasadora RP Artura Michalskiego na cmentarzu Kopciówka powitali mieszkańcy, duchowni, dziennikarze i miejscowe władze. Ze względu na epidemię zgromadzonych nie było wielu. Uroczystość rozpoczęło nabożeństwo w intencji żołnierzy, którzy zginęli sto lat temu broniąc tej ziemi przed bolszewicką nawałą. Odprawił je biskup witebski Aleh Butkiewicz.
Potem polska delegacja złożyła wieniec pod pomnikiem żołnierzy, a na ich grobach zapalono znicze.
Ambasador RP i wiceprzewodnicząca administracji rejonu głębockiego Tacciana Tarasiewicz wygłosili krótkie przemówienia. Co znamienne – polski dyplomata mówił po białorusku, a białoruska urzędniczka po rosyjsku.
Artur Michalski podkreślił, że pokonanie bolszewików podczas bitwy warszawskiej, której stulecie w tym roku obchodzimy, miało wielkie znaczenie nie tylko dla Polski, ale dla całej Europy. W tym także dla ziem białoruskich.
– W tym jubileuszowym roku postanowiliśmy odwiedzić mogiły żołnierzy, którzy zginęli w wojnie polsko-bolszewickiej – powiedział Artur Michalski. – Dziś zaczęliśmy to zadanie. Rano odwiedziliśmy cmentarz w Dokszycach, a teraz przyjechaliśmy do Głębokiego.
Ambasador powiedział, że w tym roku planuje odwiedzić wszystkie główne polskie cmentarze wojskowe na Białorusi, których jest około dwudziestu, ale także te niewielkie miejsca pamięci, który jest znacznie więcej. W następnym tygodniu dyplomata odwiedzi Królewszczyznę, Duniłowicze i Dołhinów.
Wiceprzewodnicząca administracji rejonowej Tacciana Tarasiewicz podziękowała stronie polskiej za to, że dyplomaci postanowili odwiedzić Głębokie mimo pandemii. Dodała, że przez cały czas miasto utrzymuje kontakty ze swoimi partnerami w Polsce – jednym z nich jest Zielona Góra. Zadeklarowała, że miejscowe władze dbają o groby polskich obrońców miasta w miarę swoich możliwości.
Na Kopciówce spoczywają polegli w dwóch ofensywach Armii Czerwonej w 1920 roku: majowej i lipcowej.
Późną wiosną 1920 roku bolszewicki komisarz Michaił Tuchaczewski postanowił skorzystać z tego, że część polskich jednostek została przesłana na ukraiński teatr działań wojennych. 14 maja rozpoczął natarcie nad Berezyną, w którym uczestniczyło 12 dywizji piechoty.
W rejonie Głębokiego czerwonoarmiści doszli do Duniłowicz, gdzie zostali zatrzymani. Główną rolę odegrali tam warszawscy studenci, którzy ochotniczo poszli na front.
– To był 36. Pułk Legii Akademickiej złożony z warszawskiej młodzieży, jaka zaciągnęła się na ochotnika – powiedział Biełsatowi miejscowy krajoznawca Kastuś Szytal. – Bronili oni pagórka niedaleko kościoła w Duniłowiczach. Kilkudziesięciu studentów zginęło w czasie walk i zostało tam pochowanych.
W 1930 roku prezydent RP Ignacy Mościcki odsłonił tam pomnik obrońców. Został on potem zburzony przez władze radzieckie, a groby zostały zaniedbane. Dopiero w ubiegłym roku odnowiono je dzięki zabiegom ambasady.
27 maja bolszewickie natarcie załamało się na całej długości frontu. 1 czerwca Wojsko Polskie przeszło do kontrofensywy, która trwała do 8 czerwca.
Miesiąc później rozpoczęła się lipcowa ofensywa bolszewicka, która zakładała otoczenie wojsk polskich przy granicy z Litwą. Rozpoczęła się 4 lipca i choć pierwotny plan się nie powiódł, obrońcy nie zdążyli umocnić się na linii niemieckich okopów z I wojny światowej i musieli wycofać się w kierunku Lidy.
Głębokie zostało ponownie odbite dopiero jesienią 1920 roku, po porażce Armii Czerwonej w bitwie warszawskiej. Gdy tylko w okolicy zapanował pokój, groby obrońców zostały uporządkowane, a nad nimi postawiono pomniki.
Na terenie dzisiejszego Głębokiego są dwa takie cmentarze: na Kopciówce i w Berezweczu. O ile ten pierwszy przetrwał i niedawno został odnowiony, to drugi sowieci zniszczyli pod koniec lat 40. Na grobach obrońców miasta postawiono domy dla strażników miejscowego więzienia, które umieszczono po drugiej stronie ulicy – w klasztorze bazylianów.
Nowi gospodarze wykorzystali krzyże i płyty nagrobne przy wylewaniu fundamentów budynków więziennych.
2019.11.05 13:43
Część z nich została odkryta w ubiegłym roku, gdy wymieniano schody w dawnym sztabie kolonii karnej. Dzięki temu, że dowiedzieli się o tym mieszkańcy, pamiątek historii nie zniszczono.
Teraz fragmenty krzyży umieszczono na Kopciówce. Na terenie cmentarza w Berezweczu wciąż mieszkają ludzie. Chciałoby się, by w najbliższym czasie pojawiła się tam choć tablica pamiątkowa.
Tekst: Zmicier Łupacz,pj/belsat.eu; zdjęcia: Leanid Juryk
Inny tekst autora: