Po tych wyborach Ukraina będzie jeszcze bardziej podzielona


Pierwsza tura pokazała, że znaczna część Ukraińców nie akceptuje wizji z Majdanu i boi się całkowitego zerwania z Rosją. Tylko, że teraz zyskała lidera: Wołodymyra Zełenskiego.

Wczoraj w dzień „śmiechu”, czyli 1 kwietnia na Ukrainie nie do śmiechu było prawie całemu politycznemu establishmentowi. Dzisiaj, kiedy pierwszy, powyborczy szok po zwycięstwie Wołodymyra Zełenskiego minął, zaczęły się rozliczenia. A kampania wyborcza przed drugą turą 21 kwietnia weszła na wyższe obroty. Julia Tymoszenko uznała dziś, że skoro nie weszła do drugiej tury, to wybory były sfałszowane. Atak na wybory jest pokłosiem nieudanych targów Tymoszenko z otoczeniem Zełenskiego. Była premier liczyła, że zwycięzca pierwszej tury poprosi ją o wsparcie w drugiej, w zamian deklarując np. powierzenie Tymoszenko teki premiera w przyszłym rządzie. Jednak oszołomiony sukcesem Zełenski i jego ludzie nie zamierzali targować się z przegraną Tymoszenko i oferty odrzucili. Dlatego była premier, nie mając innego wyjścia zaczęła destrukcyjne ataki na ukraińską demokrację.

Nie mniej destrukcyjna będzie wojna, która właśnie się zaczyna: Petra Poroszenki z Zełenskim. Do obozu tego drugiego już biegną wszyscy obrażeni na prezydenta politycy i aktywiści, którzy widzą szansę, by mu zaszkodzić. Prezydent zaś nie zamierza odpuścić, tylko atakować Zełenskiego każdą możliwą bronią. W ten sposób w ciągu najbliższych trzech tygodni Ukraina podzieli się na dwa wrogie obozy, a scena polityczna będzie przeorana nowymi liniami frontu.

Petro Poroszenko, fot. unian.net

Dwa obozy

Różne były podziały na ukraińskiej scenie politycznej w ciągu ostatnich pięciu lat po rewolucji godności. Był konflikt „nowych”, tych z majdanu z dawnymi zwolennikami Wiktora Janukowycza. Z czasem przeciw prezydentowi Poroszence zaczęła występować Julia Tymoszenko i pozostający w koalicji rządzącej minister spraw wewnętrznych Arsen Awakow. Poroszenkę atakował mer Lwowa Andrij Sadowy i były gubernator Odessy Micheil Saakaszwili, oraz tzw. młodzi reformatorzy. Ale najgroźniejszy okazał się ten, który stał w cieniu: oligarcha z Dniepra (dawniej Dniepropietrowsk), Ihor Kołomojski. To on wypchnął do wyborów prezydenckich komika Wołodymyra Zełenskiego.

– Ludzie głosowali przeciw Poroszence, są nim zmęczeni, dlatego powinien ustąpić i zrezygnować z wyborów jeszcze przed drugą turą – mówi Biełsatowi Petro Mironienko, dyrektor think tanku Akademia Nauk Politycznych i główny doradca kandydata na prezydenta Ihora Smeszko.

Były szef SBU Ihor Smeszko zdobył dość niespodziewanie 6 proc. głosów i osłabił szanse przemawiającego do podobnego elektoratu Poroszenki, Anatolija Hrycenki, ale i Julii Tymoszenko. Teraz dogaduje się z ludźmi Zełenskiego. Jest możliwe, że jeśli wygra Zełenski, Smeszko dostanie posadę szefa SBU, lub prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.

– Nie należy się bać Zełenskiego i tego, że jest z Kołomojskim, bo to sprawny biznesmen i przyciągnie do ekipy komika dobrych, profesjonalnych ludzi – uważa Martynienko.

Zanim do tego dojdzie Ukrainą wstrząsną gorące trzy tygodnie bardzo brutalnej kampanii wyborczej. Jej przedsmak można było poznać już w powyborczy wieczór. Petro Poroszenko mówił, że Zełenski to marionetka oligarchy Kołomojskiego. A media Kołomojskiego przypominają od przedwczoraj jak skorumpowany jest Poroszenko.

– To będzie zderzenie dwóch narracji, jedna do znudzenia będzie powtarzać: korupcja, korupcja, korupcja, a druga: Kołomojski, Kołomojski, Kołomojski – mówi Biełsatowi politolog Wołodymyr Fesenko i dodaje – Niezależnie od tego, która wygra, pokonany obóz nie zniknie, tylko będzie poważną opozycją atakującą nowego prezydenta.

A to oznacza, że podziały, które się pojawiły podczas tych wyborów, nakreślą ukraiński krajobraz polityczny na co najmniej najbliższe pięć lat.

Geografia wyborcza

Jeśli spojrzeć na powyborczą mapę poparcia to prawie całą Ukrainę wziął Wołodymyr Zełenski. Petro Poroszenko wygrał zdecydowanie jedynie na zachodzie kraju: w obwodach lwowskim, czy tarnopolskim. A Julia Tymoszenko w obwodzie iwano-frankowskim. Geograficzny podział głosów przeczy więc tezie o pęknięciu Ukrainy według kryteriów, jakie ją dzieliły w czasach Partii Regionów. Podział nie przebiega wzdłuż Dniepru, ani nawet wzdłuż granicy mitycznej, nakreślonej na Kremlu „Noworosji”. Nie biegnie również wyłącznie między regionami rosyjsko i ukraińsko-języcznymi. Owszem, na Zełenskiego bardziej głosowały regiony i miasta głębiej osadzone w kulturze rosyjskiej: Dniepr, Zaporoże, Odessa. Ale miał on również wysokie poparcie na Wołyniu, czy Zakarpaciu. O wyborcach Zełenskiego więcej mówią bardzo szczegółowe mapy poparcia. Np. w Kijowie Poroszenko miał większe poparcie w tzw. starych, zamożniejszych dzielnicach i w centrum, a Zełenski na peryferyjnych osiedlach – wielkich blokowiskach. Tam właśnie, wśród gorzej sytuowanych wyborców wygrał, dając im nadzieję na zmiany i okazję do rewanżu na władzy.

– Wybory ujawniły ogromny elektorat protestu, ale również zaktywizowały Ukraińców rosyjskojęzycznych i tych, którzy nie są przeciw Zachodowi, ale przeraża ich perspektywa długotrwałego i całkowitego zerwania z Rosją – tłumaczy Fesenko.

Zełenski oczywiście ani razu nie powiedział otwarcie, że chce się z Moskwą dogadywać. Wysyłał jednak różne sygnały, czytelne dla jego wyborców. Powiedział, że będzie rozmawiał z Putinem o zwrocie Donbasu. Sam posługuje się rosyjskim, a jego najnowsza seria serialu pt. „Sługa narodu”, która jest czymś w rodzaju programu wyborczego, oskarżała zachodnie instytucje finansowe i UE o podporządkowanie sobie i wykorzystywanie Ukrainy. Za to o rosyjskiej agresji serial nie mówił ani razu.

– To celowy zabieg, kiedy Zełenski ucieka od tematu Rosji, wojny i Donbasu, zostawia to pole Poroszence, bo wie, że jest na nim mało wiarygodny, a poza tym jego elektorat jest zmęczony wojną – mówi Fesenko i dodaje – Jednak jako prezydent będzie musiał się z Rosją zmierzyć.

Na tym polega również największe niebezpieczeństwo narastających podziałów w ukraińskim społeczeństwie. Będą łatwe do wykorzystania przez Moskwę. Zwłaszcza jeśli Zełenski przed drugą turą przekona swój elektorat, że polityka zagraniczna jest mało ważna, a wszystkie zewnętrzne problemy Ukrainy da się łatwo załatwić.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności