„Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy” zaprezentowany na polskim stoisku Mińskich Targów Książki to już drugie białoruskie tłumaczenie tej powieści. Teraz jednak to jej pełna wersja autorska, bez cięć powstałych podczas późniejszych poprawek redakcyjnych.
– Piasecki to zjawisko crosskulturowe, ponieważ wybitny pisarz był jeszcze zawodowym przemytnikiem. Dziś z przemytnikami mogą konkurować tylko tłumacze literatury pięknej, którzy w podobnym stopniu władają tą umiejętnością przekraczania granic – nawiązywał do burzliwej biografii Piaseckiego poeta Andrej Chadanowicz.
Jak przypominał, urodzony w Lachowiczach i związany z Mińskiem pisarz jest na Białorusi tak popularny, że na białoruski przetłumaczono już osiem jego powieści. A „Kochanka Wielkiej Niedźwiedzicy” – już po raz drugi.
– To drugie, rozszerzone wydanie najbardziej kultowej powieści, która więźnia uczyniła wolnym, przemytnika – pisarzem, została przetłumaczona na dziesiątki języków i sprawiła, że jej autora nominowano do literackiego Nobla – przypominał Chadanowicz.
Nawiązywał tym znów do życiorysu Piaseckiego, który skazany na długoletnie więzienie za napad z bronią w ręku, zaczął pisać za kratami, a wyszedł na wolność dzięki wstawiennictwu Melchiora Wańkowicza. Słynny reportażysta tak zafascynował się twórczością krajana z Mińszczyzny, że postawił sobie za punkt honoru wyciągnięcie go z więzienia – po to, aby mógł pisać dalej.
Najnowsze wydanie „Kochanka” opowiadającego o losach przemytników przechodzących przez polsko-sowiecką granicę w okolicach Mińska ukazało się dzięki wsparciu Instytutu Polskiego w Mińsku i jego dyrektora Cezarego Karpińskiego. Dyrektor Instytutu oraz tłumaczka powieści Maria Puszkina, również byli obecni na prezentacji.
– Piasecki napisał powieść w więzieniu i kiedy oddawał ją do druku, powiedziano mu, że jest za długa, aby zmieścić ją w jednym tomie. Dlatego Piasecki musiał zgodzić się na pewną korektę. Potem starał się o przywrócenie tego, co usunięto. Bardzo chciał, aby powieść ukazała się ze wszystkimi szczegółami. A przedmowę do wydania autorskiego pisał w 1963 roku, niedługo przed śmiercią, kiedy leżał już w szpitalu – mówiła tłumaczka.
Maria Puszkina spotkała się też z przedstawicielką Fundacji Sergiusza Piaseckiego i jego wnuczką Ewą Tomaszewicz. Jak podkreśla, również dla nie było bardzo ważne, aby przetłumaczono oryginalną wersję autorską. Ojczystym językiem Piaseckiego był rosyjski. Na polsko-białoruskim pograniczu posługiwał się też polskim, białoruskim oraz ich mieszanką używaną w przemytniczym fachu. Jak zauważył Andrej Chadanowicz, Maria Puszkina doskonale oddała te klimaty w białoruskiej wersji.
Sama tłumaczka podkreślała, że często natrafiała w autorskim tekście na soczyste słowa w „trasiance” – czyli mieszance białoruskiego z sąsiednimi językami. Literackiego polskiego Piasecki nauczył się dopiero w kieleckiej twierdzy na Świętym Krzyżu – najpierw czytając książki z więziennej biblioteki, a potem pisząc samemu.
Popularyzacją postaci pisarza i promocją jego utworów na Białorusi zajmuje się dyrektor artystyczny „Kniharni Łohwinawa” Paweł Kaściukiewicz. Jego zdaniem tajemnica nieustającego powodzenia książek, które Piasceki pisał w pierwszej połowie ubiegłego wieku, polega na niezwykłej treści i stylistyce.
– Piasecki odkrył równoległe DNA Białorusinów. Zawsze znajdowaliśmy się na barykadach – z jednej strony pokory i cierpliwości, a z drugiej – heroizmu. A tu nagle przychodzi Piasecki i mówi, że to wszystko bzdura, a nasza droga to pijackie awantury, tańce na stołach i łatwe kobiety… Myślę, że na tym polega odkrycie i dlatego te książki rozchodzą się jak świeże bułeczki. Odkryliśmy coś niespodziewanego! – mówił podczas prezentacji Kaściukiewicz.
ka, cez/ belsat.eu