Prezydentem samozwańczej Republiki Abchazji, separatystycznego regionu Gruzji, został po raz drugi z rzędu Raul Chadżymba. W drugiej turze wyborów, która odbyła się w niedzielę, pokonał Alhasa Kwicinję. przewodniczącego opozycyjnej partii Amcahara.
Po zwycięstwie prezydent podziękował przede wszystkim mieszkańcom kraju za wsparcie.
– Będę kontynuował dotychczasową pracę, musimy to robić razem, bez podziałów. Trzeba zrozumieć, że nie ma innej drogi. Nie ma przegranych, musimy wspólnie budować nasz kraj – powiedział Chadżymba po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania.
61-letni Chadżymba rządzi Abchazją od 2014 r., wcześniej był wiceprezydentem, premierem i ministrem obrony republiki. W czasach ZSRR m.in. służył w KGB. Jest z wykształcenia prawnikiem.
Przed drugą turą rosyjska redakcja BBC zwracała uwagę, że siły polityczne w Abchazji nie różnią się znacząco od siebie w kwestiach politycznych. Wszystkie opowiadają się za niepodległością republiki i za możliwe najściślejszą współpracą z Rosją.
Od 1992 r. Abchazja pozostaje poza zwierzchnością władz gruzińskich. Organizacje międzynarodowe – m.in. ONZ i Rada Europy – uznają Abchazję za część składową Gruzji. Separatystyczny rząd Abchazji przyjmuje, że jest ona niepodległym państwem – jednostronna proklamacja niepodległości nastąpiła w 1992 roku. Niepodległość Abchazji uznaje zaledwie kilka państw: Rosja, Nikaragua, Wenezuela, Nauru i Syria.
Po konflikcie zbrojnym Gruzji z Rosją w 2008 r. Rosja przyczyniła się w decydującym stopniu do przetrwania niezależnego od Tbilisi państwa abchaskiego poprzez wsparcie militarne i finansowe. Moskwa posiada szerokie wpływy polityczne i wojskowe we władzach republiki, będąc w istocie gwarantem jej istnienia.
Po pierwszej turze wyborów 15 państw, w tym USA, Wielka Brytania i Polska, wydały wspólne oświadczenie, w którym podkreślono brak uznania dla tzw. wyborów prezydenckich.
– Ponawiamy nasze pełne poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Gruzji w jej międzynarodowo uznanych granicach – poinformowano w komunikacie.
MSZ Gruzji nazwało głosowanie „kolejną nieudaną próbą zalegalizowania okupacji Abchazji”.
pj/belsat.eu wg PAP