Ministerstwo obrony Rosji zaprzeczyło, by na ćwiczeniach strategicznych sił jądrowych doszło do awarii podczas wystrzelenia pocisku z okrętu podwodnego. Ćwiczeniami Grom-2019 kierował sam prezydent Putin.
Informacja o awarii “nie odpowiada rzeczywistości” – oznajmił resort obrony w oficjalnym komunikacie.
– Celem przeprowadzonego ćwiczenia było sprawdzenie systemu dowodzenia bojowego, a nie umożliwienie przeprowadzenia wystrzelenia maksymalnej liczby rakiet – stwierdziło ministerstwo.
W oświadczeniu jego służby prasowe przekonują, że tuż przed wystrzeleniem jednego z pocisków z okrętu K-44 Riazań zweryfikowano informację o stanie technicznym rakiety i podjęto decyzję o “nieużywaniu jej podczas uderzenia ćwiczebnego”. Same zaś ćwiczenia były udane i rezygnacja z tego odpalenia nie wpłynęła na ich wyniki. Resort obrony stwierdził też, że stan techniczny międzykontynentalnej rakiety balistycznej, który uniemożliwił jej odpalenie, nie jest czymś, co można by uznać za „niepowodzenie”.
O tym, że do awarii doszło na ćwiczeniach na poligonie Czyża w obwodzie archangielskim powiadomił dziś dziennik Wiedomosti. Gazeta ta podała, że atomowy okręt podwodny K-44 Riazań zdołał wystrzelić tylko jeden pocisk balistyczny dalekiego zasięgu R-26R, a drugi pocisk nie wyszedł z silosu. Według “Wiedomosti” mogły zawieść niektóre z systemów okrętu podwodnego, poprzez które podawany jest rozkaz odpalenia rakiety.
Ćwiczeniami kierował prezydent Putin, a do awarii doszło w ostatnim ich dniu, 17 października.