W Brześciu zatrzymano aktywistę, który pikietował przeciw budowie osiedla mieszkaniowego na miejscu pochówku Żydów, zamordowanych przez Niemców podczas likwidacji getta.
W mijającym tygodniu Wital Kazak trzykrotnie organizował akcje protestu, sprzeciwiając się planom wybudowania luksusowego osiedla w miejscu, gdzie podczas wykopów odkryto szczątki prawie tysiąca osób. Władze usiłowały zataić to znalezisko, ale sprawa nabrała rozgłosu – dzięki niezależnym mediom i działaczom społecznym.
To również zasługa Kazaka, który przynosił na miejsce pochówku wieńce i kwiaty. 11 marca został zatrzymany przez milicję i skazany przez sąd na wysoką grzywnę. Mimo to przeprowadził później jeszcze dwie takie akcje.
Dziś został wezwany na komisariat. Zdążył stamtąd skontaktować się z nami i powiedzieć, że został zatrzymany i ma spędzić w areszcie czas do kolejnej rozprawy. Milicjanci poinformowali go, że wszczęto przeciwko niemu jeszcze „kilka spraw” z artykułów kodeksu wykroczeń.
– To zemsta władz i konsekwencje wczorajszych rozmów przedstawicieli władz miejskich i obwodowych, które musiały się tłumaczyć z kwestii dotyczących „budowy na kościach” oraz budowy fabryki akumulatorów. Sprawy te nagłośnili właśnie niezależni dziennikarze i aktywiści, a władze nie lubią ponosić odpowiedzialności za swoje działania. I to taka nieczysta odpowiedź z ich strony – skomentował w rozmowie z Biełsatem sytuację białoruski obrońca praw człowieka Uładzimir Wialiczkin.
as, cez/belsat.eu