Wiceszef demokratów Andrian Candu ogłosił w czwartek na konferencji prasowej, że jeśli do niedzieli Acum nie przyjmie tego zaproszenia, to rada polityczna PDM zbierze się na początku przyszłego tygodnia, by rozmawiać o tym, jakie działania podejmować w dalszej kolejności.
– Jeśli przedstawiciele bloku Acum zgodziliby się na negocjacje, przekonaliby się o naszej elastyczności… Jesteśmy gotowi, by zaproponować naszym kolegom z Acum ważną rolę w przyszłej władzy. Innymi słowy: jesteśmy gotowi zaproponować im kierowanie przyszłym rządem, w tym, oferujemy urząd premiera – powiedział Candu.
Zaznaczył, że oprócz Acum PDM nie rozmawiała do tej pory o koalicji z innymi ugrupowaniami, które weszły w skład parlamentu. Demokraci zapowiadali po wyborach, że są gotowi do wejścia do koalicji z każdą z partii.
Najwięcej mandatów w parlamencie (35) zdobyła określana jako prorosyjska Partia Socjalistyczna. Na drugim miejscu znalazła się Partia Demokratyczna, zdobywając 30 mandatów. Trzecie miejsce zajął Acum z 26 mandatami. W skład 101-osobowego parlamentu wejdą też przedstawiciele określanej jako populistyczna Partii Sora z 7 mandatami. W parlamencie znajdą się również trzej kandydaci niezależni. Dwóch z nich wyłoniono w okręgach przeznaczonych dla wyborców z separatystycznego Naddniestrza, w których według obserwatorów i opozycji mogło dojść do nieprawidłowości.
Acum w czwartek ponownie odmówił udziału w rozmowach o możliwej koalicji.
– Wciąż stoimy przy swoim. Otrzymaliśmy mandat od obywateli i powinniśmy uwolnić kraj od oligarchów i korupcji. Zespół bloku Acum zaoferował pakiet ustaw, które pozwolą tego dokonać i wzywamy wszystkich odpowiedzialnych deputowanych do zagłosowania za ich przyjęciem na pierwszych posiedzeniach parlamentu – napisano na Facebooku ugrupowania.
Jak informuje mołdawski portal Newsmaker, Acum zaproponował, by deputowani poparli jego inicjatywę “uwolnienia państwa od kontroli grupy Plahotniuca”, m.in. poprzez przyjęcie deklaracji o tym, że Mołdawia jest państwem zawłaszczonym. Acum apeluje też o podjęcie decyzji o zdymisjonowaniu prokuratora generalnego i wyznaczeniu na ten urząd niezależnej osoby. Chciałby też zmienić m.in. kierownictwo służb bezpieczeństwa, Centralnej Komisji Wyborczej, centrum walki z korupcją oraz apelują o przyjęcie ustawy Magnitskiego, wymierzonej w skorumpowanych polityków i osoby łamiące prawa człowieka.
Blok wzywa też do wycofania się z mieszanej ordynacji wyborczej. Postuluje również utworzenie trzech parlamentarnych komisji śledczych. Jedna z nich miałaby się zająć zbadaniem wyprowadzenia z mołdawskiego systemu bankowego miliarda dolarów. Aferę tę nazwano “kradzieżą stulecia”.
Wcześniej z propozycją utworzenia koalicji do Acum zwrócili się również Socjaliści. Proeuropejski blok zapewnia jednak, że nie wejdzie do koalicji z żadnym z ugrupowań, które weszły do parlamentu, i pozostanie “wierny swoimi obietnicom, nie współpracując z antyeuropejskimi i oligarchicznymi partiami”.
Ion Ceban z Partii Socjalistycznej, z której wywodzi się określany jako prorosyjski prezydent Igor Dodon, określił odmowę udziału w rozmowach o koalicji “nieodpowiedzialną decyzją” i polityką strusia.
– Wybrali politykę strusia. Woleli wsadzić głowę w piasek. Blok Acum oszukał swoich wyborców, którym obiecał zmianę klasy politycznej i ukaranie skorumpowanych – ocenił polityk, zauważając, że nie można podejmować tych działań bez większości w parlamencie.
Ceban zapowiedział również, że rada polityczna jego partii zbierze się, by debatować o kolejnych krokach. W czasie kampanii wyborczej socjaliści zaznaczali, że nie wejdą do koalicji z demokratami.
Prezydent zapowiedział, że zwoła pierwsze posiedzenie parlamentu na 27 marca. Od tego dnia deputowani będą mieli trzy miesiące na utworzenie nowego rządu. Jeśli to się nie uda, parlament zostanie rozwiązany i ogłoszone będą przedterminowe wybory.
pj/belsat.eu wg PAP