Linia oddzielająca II RP od ZSRR nie przestała istnieć 17 września 1939 roku. O granicy Wschodu i Zachodu, która przebiegała przez środek Białorusi, rozmawiamy z białoruskim historykiem Iharem Mielnikawem.
– Nie, ona istniała do 1941 r. W 1939 roku granica nie zniknęła. Sowieci formalnie połączyli dwie części Białorusi – Zachodnią i Wschodnią, ale granicę pozostawili.
Bolszewicy utrzymywali tą granicę, by łatwiej zsowietyzować Zachodnią Białoruś, wybić polską partyzantkę, wyeliminować “element antysowiecki” poprzez deportacje.
Była też potrzebna, by doprowadzić gospodarkę do modelu radzieckiego. Dopiero w czerwcu 1941 roku – gdy Niemcy napadli na ZSRR – granica została zlikwidowana, już na zawsze.
– Oczywiście poziomem życia gospodarczego. Można sobie wyobrazić, że dla niektórych mieszkańców tych terenów wojna trwała 17 dni – od napaści Niemiec do napaści Sowietów. Mieszkańcy północno-wschodnich województw II RP nie wiedzieli, czym jest deficyt żywności. Tak, brakowało zapałek, cukru, ale inne artykuły były w sklepach. Po wkroczeniu Sowietów, jeszcze do końca 1939 roku w sklepach można było kupić wszystko. Potem wprowadzono rubel radziecki i Sowieci wykupili asortyment sklepów.
Gospodarczo teren ten był znacznie bogatszy od Wschodniej Białorusi, wbrew propagandzie radzieckiej.
Nie było tu np. kołchozów. Oczywiście w latach 1939-1941 próbowano kołchozy zakładać, ale przerwała to wojna. Gospodarstwa skolektywizowane pojawiły się na terenie zachodnich obwodów BSRR dopiero po zakończeniu II wojny światowej.
Oczywiście Sowieci musieli też zrobić coś z tzw. “elementem antyradzieckim”. Po tej stronie granicy znaleźli się przedstawiciele polskiej administracji, uciekinierzy z terenów rdzennej Polski, rodziny wojskowych i policjantów. Samych mundurowych uwięziono już w 1939 r., i rozstrzelano lub deportowano. Rozpoczęła się też sowietyzacja.
Równocześnie sprowadzano tu jednostki radzieckie, budowano lotniska i szykowano się do nowej wojny.
– Tak, jest ona wynikiem mojej dziesięcioletniej pracy. Zbierając artefakty, zdjęcia i materiały objechaliśmy z kolegami całą przedwojenną granicę polsko-sowiecką przechodzącą przez Białoruś – od Wierchniedźwińska w obwodzie witebskim do Dawidgródka na pograniczu Ukraińskim.
Na odcinku około 600 kilometrów zbieraliśmy wspomnienia i zdjęcia, kupowałem też fotografie na aukcjach. Dokumentowaliśmy miejsca, w których były strażnice Korpusu Ochrony Pogranicza, zastawy i komendantury radzieckiej straży granicznej, odwody batalionów KOP.
Wszystkie te materiały publikowałem już wcześniej w swoich książkach “Granica koło Zasławia” w 2015 roku i “Granica była pod Mińskiem” w 2017 roku. A potem szykowałem to wszystko na wystawę. Paszporty, mapy, mundury, dokumenty KOPowieskie i radzieckie – wszystko to będzie pokazane w Muzeum Janki Kupały. Będzie kilka działów: radziecka strona granicy, polska strona granicy, 17 września i 1941 roku jako koniec istnienia tej granicy.
Wystawa zostanie otwarta 17 września o godzinie 17 w Państwowym Muzeum Literatury im. Janki Kupały w Mińsku.
Ihar Mielnikau jest badaczem, popularyzatorem i rekonstruktorem historii białoruskich żołnierzy w Wojsku Polskim. Na rynku dostępne są jego książki poświęcone m.in. Białorusinom w Armii Andersa czy granicy polsko-bolszewickiej. Podczas wystawy będzie prezentowana jego najnowsza publikacja pt. Wrzesień 1939 roku. Groby „niewypowiedzianej” wojny.
Rozmawiał Piotr Jaworski, belsat.eu