“Białoruś i Polska potrzebują bliższych kontaktów, by budować zaufanie i rozwijać współpracę” – mówi Michaił Miasnikowicz, przewodniczący Rady Republiki. Polityk zapowiada „pozytywne rozstrzygnięcie” w sprawie przyjęcia pierwszoklasistów do szkoły polskiej w Wołkowysku. Jednocześnie utrzymuje, że nie ma problemów z nauczaniem języka polskiego – choć sporo wydarzeń z ostatnich miesięcy świadczy o tym, że jest inaczej.
Michaił Miasnikowicz: – Uważamy w Mińsku, że poziom komunikacji między Białorusią i Polską jest bardzo niski na poziomie rządowym, parlamentarnym. Chcielibyśmy się dowiedzieć, co uważa na ten temat polska strona. Mamy wiele wspólnego – historię, korzenie.
W końcu jesteśmy sąsiadami i chociażby dlatego mamy obowiązek rozmawiać ze sobą. Oba kraje deklarują, że zależy im na współpracy.
– Na Białorusi mamy 3300 wspólnych przedsiębiorstw z krajami UE, a z tego firm z polskim kapitałem jest zaledwie 339. Moim zdaniem to nie jest normalne. Od stycznia do września 2018 r. inwestycje zagraniczne na Białorusi wynosiły 7,7 mld dol., z tego polskie – 342,1 mln dol. Może coś przeszkadza obecności polskiego biznesu na Białorusi? Warto o tym porozmawiać.
– Polskie firmy nie mają się czego obawiać. Nasze przepisy gospodarcze odpowiadają standardom międzynarodowym. Ponadto jesteśmy gotowi, gdy jest to korzystne dla obu stron, podejmować jednostkowe decyzje w konkretnych przypadkach. Białoruś chce przyciągać nowe inwestycje zagraniczne, tworzyć nowe wspólne firmy. Warunki działalności rezydentów są u nas równe dla wszystkich, niezależnie od formy własności czy kraju pochodzenia.
– We wszystkich. Dotyczy to także zakupu nieruchomości, majątku należącego do państwa.
Moglibyśmy np. aktywnie współpracować w energetyce, w przemyśle chemicznym, w rolnictwie, przemyśle drzewnym.
Przyjeżdżają do nas inwestorzy z różnych krajów, np. z Azji, z Indii. To inny klimat, inna mentalność, ale to w niczym nie przeszkadza. Polskich firm mogłoby być więcej.
– Nie ma tu żadnego problemu. Tysiące obywateli Białorusi uczą się języka polskiego, mają kontakty z przyjaciółmi w Polsce. Proszę przyjechać i zobaczyć.
– Czy naprawdę dla Warszawy jest to najważniejsza kwestia? W ubiegłym roku w Wołkowysku nie dało się otworzyć jeszcze jednej klasy z przyczyn technicznych.
Gdybym wiedział wcześniej, że strona polska uważa to za problem, to pewnie by się udało tę sprawę rozwiązać.
Swoją drogą, sprawa utworzenia jeszcze jednej klasy pierwszej w Wołkowysku w nadchodzącym roku szkolnym będzie rozwiązana pozytywnie – jeśli będą chętni pierwszoklasiści. Przecież gdy wynikła kwestia utworzenia trzeciej klasy pierwszej w Grodnie, to sprawa została rozwiązana przez tamtejsze władze. Takie rzeczy nie powinny wymagać udziału „wysokich instancji”.
– Zapewniam, że jak najstaranniej zajmiemy się tą sprawą. Moglibyśmy ująć ten temat nieco szerzej.
My uważamy, że dla Białorusinów, obywateli polskich, nie stworzono tak dobrych warunków do nauki własnego języka i kultury, jak dla Polaków – obywateli Białorusi.
Częściowo sprawy te rozstrzyga umowa edukacyjna, ale trzeba też działać w innych kierunkach. W ramach wizyty w Polsce zostanie podpisana umowa o zabezpieczeniu społecznym. W warunkach aktywnej migracji w poszukiwaniu pracy to bardzo ważny dokument zarówno dla Polaków, jak i Białorusinów. Dzisiaj w Polsce ok. 50 tys. ludzi deklaruje się jako Białorusini, a 10 lat temu do tej narodowości przyznawało się 400 tys. osób. Trzeba się temu przyjrzeć. U nas Polacy – obywatele Białorusi – robią kariery na różnych stanowiskach. Nie dzielimy ludzi według narodowości czy religii. Białoruś to kraj równych możliwości.
– Nie ma problemów i nie będzie. Działalność szkół polskich jest finansowana z pieniędzy podatników, a uczące się tam dzieci często wyjeżdżają potem do Polski. Nie chcielibyśmy widzieć w tym celowej polityki migracyjnej. Możliwe, że Polska ma dzisiaj problem z zasobami ludzkimi. W 2017 r. Polska wydała – według naszych danych – 34 tys. wiz pracowniczych. Dla nas jest ważne, żeby Białorusinom oferowano podobne warunki jak Polakom.
– Za tę samą pracę powinni jednak otrzymywać takie samo wynagrodzenie i ochronę socjalną jak Polacy. Nie powinni być parobkami. Polacy to dumna nacja, ale Białorusini to też nie ludzie drugiego sortu.
Chcemy, żeby były między nami dobrosąsiedzkie relacje, a władze i społeczeństwa podejmowały decyzje korzystne dla obu stron.
– Polska i Białoruś mogłyby być ogniwem łączącym EUG (Eurazjatycką Unię Gospodarczą) i UE. My nie jesteśmy w Unii Europejskiej, ale chcielibyśmy bliższej współpracy. Rozumiemy, że Polska działa, uwzględniając stanowisko UE, ma zobowiązania. Białoruś również jest częścią związków integracyjnych. Pragnę jednak podkreślić – w swoich decyzjach jesteśmy suwerenni.
– Jeśli poczytać np. artykuły Władimira Putina z 2011 r., to właśnie taki był plan – zbliżenie EUG i UE.
– Nigdy nie przyjaźnimy się „przeciwko komuś”. Nasz prezydent, rząd, parlament przede wszystkim wychodzą z założenia, że trzeba myśleć o swoim narodzie i działać dla jego dobra.
– Polacy i Białorusini zawsze byli sobie bliscy. Rzeczpospolita powstała ze zjednoczenia naszych dwóch państw. Ja np. pochodzę z okolic Nieświeża, moi rodzice do 1939 r. żyli na terytorium Polski, mama chodziła do polskiej szkoły. Do tej pory mamy dobry stosunek do Polaków i do Kościoła. Powinniśmy się prawdziwie przyjaźnić. Rozmawiać, spotykać się. Dlaczego np. nie ma spotkań prezydentów?
– Nie mam takich pełnomocnictw. Gdyby do takiego spotkania miało dojść, to powinno ono być bardzo dobrze przygotowane.
– Białoruś prowadzi politykę wielowektorową konsekwentnie od 1994 r. Owszem, można mówić o etapach, po 2015 r. nasze relacje z UE się poprawiły i uważamy, że ten proces należy poszerzać. Vaclav Havel mówił, że drzwi do domu europejskiego powinny być uchylone, żeby zachęcały tych, którzy nie są jego mieszkańcami.
Naszym partnerem strategicznym jest Rosja. Cenimy to i umacniamy tę przyjaźń i współpracę. Mamy doskonałe relacje z Chinami, z szeregiem innych państw. Liczymy na swoje siły i nie chcemy handlować suwerennością i niepodległością czy brać na siebie zobowiązań, które mogłyby w efekcie wpłynąć na naszą państwowość.
Dlatego ważnym celem mojej wizyty w Polsce jest wzmocnienie zaufania i rozszerzenie współpracy we wszystkich sferach: handlowej, humanitarnej, politycznej. Jesteśmy przecież sąsiadami.
– Nigdy nie byłem w Białymstoku. To spotkanie będzie miało czysto ludzki aspekt, nie polityczny. Szanujemy decyzje polskich władz. Są one waszym suwerennym prawem.
pj/belsat.eu wg PAP