Media: ambasada Białorusi zamieszana w skandal korupcyjny w Armenii


Alaksandr Łukaszenka i Gagik Carukian.
Zdj. president.gov.by

O dziwnych operacjach finansowych wokół siedziby białoruskiej misji dyplomatycznej poinformowały ormiańskie media.

Białoruska ambasada to jedyne przedstawicielstwo dyplomatyczne, które mieści się poza Erywaniem. W 2014 roku dyplomaci przeprowadzili się ze stolicy do wsi Arindż do budynku znajdującego się na tyłach domu szefa partii „Kwitnąca Armenia” i znanego biznesmena Gagika Carukiana.

Działkę i budynek Białoruś kupiła od Żewika Mkrtcziana – ówczesnego prezesa Ormiańsko-Białoruskiego Domu Handlowego Ar-Be. 55 proc. akcji tej firmy należy do koncernu Multi Group, której właścicielem jest… Gagik Carukian. Pozostałą częścią dysponują cztery białoruskie firmy wchodzące w skład białoruskiego państwowego koncernu Biełdziarżcharczpram.

Wartość nieruchomości (czyli działki i budynku, którymi zainteresowała się strona białoruska) w 2014 roku wynosiła według rejestru gruntów ok. 95 tys. dolarów. Jednak zgodnie z umową kupna zawartą w lipcu tego samego roku Białoruś zapłaciła za nie ok. 2 mln dolarów, czyli 20 razy więcej. Nawet niezależny rzeczoznawca wycenił ziemię i znajdujący się na niej budynek na co najwyżej 450 tys. dolarów.

Gagik Carukian, z którego rezydencją sąsiaduje wskutek tej transakcji białoruska ambasada, to dobry przyjaciel Alaksandra Łukaszenki – przypomniał przy tej okazji ormiański portal fip.am. Obaj niejednokrotnie spotykali się podczas wizyt Łukaszenki w Armenii, a białoruski przywódca uczestniczył nawet w uroczystości otwarcia cerkwi zbudowanej przez ormiańskiego oligarchę.

W 2012 roku Carukiana odznaczono białoruskim orderem Przyjaźni Narodów. Z kolei oligarcha w 2016 obdarował 12-letniego wówczas Kolę Łukaszenkę czterema białymi lwiątkami. W tym samym roku należący do Carukiana kombinat Ararat produkujący koniaki, wódki i wina oraz białoruskie przedsiębiorstwo Biełaruśhandal założyły spółkę Armianski Standard.

Ambasada Białorusi odmówiła komentarza w sprawie kontrowersyjnej transakcji. Możliwe, że mamy do czynienia z klasycznym praniem pieniędzy – podejrzewają Owannes Nazaretian i Arytiun Catrian, autorzy publikacji w fip.am.

Wiadomości
Kto zapłacił za rewolucję w Armenii?
2019.05.13 11:21

mh, cez/belsat.eu

Aktualności