Łukaszenka żąda, by nie nazywać go “wąsatym karaluchem” WIDEO

Białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka spotkał się w poniedziałek w Brześciu z opozycyjnie nastawionymi przeciwnikami fabryki akumulatorów. Domagał się, by go nie obrażać i nie rozpowszechniać informacji o znikomym poparciu dla jego kandydatury.

Nagranie ze spotkania opublikował nieoficjalny kanał jego rzeczniczki w mediach społecznościowych. Alaksandr Łukaszenka oświadczył, że opozycja myli się, jeśli uważa, że popierają go tylko 3 proc. wyborców.

– To wy wypisujecie na koszulkach “Sasza 3%”. Ale czy wy chociaż wierzycie, że obecny prezydent ma 3 proc. poparcia? Przecież z takimi kontrkandydatami więcej niż 3 proc. zdobędę – przekonywał Łukaszenka.

Rządzący od 26 lat prezydent podkreślał, że tylko on jest w stanie rozwiązać problemy Białorusi. Zażądał też, by nie obrażać go i nie nazywać “wąsatym karaluchem”. Kapeć i sprej na insekty są bowiem symbolami tej kampanii wyborczej, a jej hasło to “Stop karaczan!”.

– Jeśli macie jakieś problemy, to je zgłaszajcie. Zrozumcie, poza mną i obecną władzą, nikt ich nie rozwiąże. Dlatego nie należy nas wytykać i obrażać. “Wąsaty karaluch” i co jeszcze? Przecież ja nikogo z was osobiście nie obrażałem – oburzał się białoruski przywódca.

Komentując zatrzymanie swojego głównego przeciwnika, byłego prezesa Biełgazprombanku Wiktara Babaryki stwierdził, że “w kraju nie ma miejsca dla łapówkarzy” i, że nie będzie “bronić przestępców”.

– Mecenas? Obrazy przywiózł państwu? – mówił o założonej przez Biełgazprombank kolekcji obrazów urodzonych na Białorusi mistrzów. – A co się okazało podczas śledztwa? Że to ich obrazy. A dlaczego musieliśmy je przejąć? Bo zaczęli pieniądze i obrazy wywozić [za granicę]. Gdy weszliśmy do banku, wiecie co znaleźliśmy? Pieniądze to nie wszystko. Znaleźliśmy pamięci USB, twarde dyski i morze informacji – powiedział Łukaszenka o rewizjach w banku swojego konkurenta.

Do aresztowanego rywala Łukaszenki nie puszczono adwokata

Kandydujący na prezydenta Białorusi Wiktar Babaryka został zatrzymany 18 czerwca. Wraz z synem Eduardem, który jest szefem jego sztabu wyborczego, jechał złożyć w komisji wyborczej listy poparcia dla swojej kandydatury. Obecnie obaj przebywają w areszcie, oskarżeni o przestępstwa finansowe na szczególnie dużą skalę.

W odpowiedzi, w wielu miastach Białorusi ludzie wyszli na spontaniczne akcje protestu. Ustawiali się w żywe łańcuchy solidarności z zatrzymanymi i więźniami politycznymi. Mają dość Łukaszenki, który rządzi nimi od 1994 roku. W ciągu weekendu w kraju zatrzymano około 200 osób, część z nich pobito, część zmuszano do podpisania fałszywych zeznań. Procesy zatrzymanych trwają już drugi dzień.

Wysokie kary dla Białorusinów uczestniczących w przedwyborczych akcjach solidarności

Wybory prezydenckie na Białorusi odbędą się 9 sierpnia. Od początku maja w kraju trwają przedwyborcze represje wymierzone w opozycję, jej zwolenników i dziennikarzy. W aresztach jest już pięciu opozycyjnych kandydatów na prezydenta. Obrońcy praw człowieka oświadczyli, że wybory już teraz odbiegają od demokratycznych standardów. Masowe represje wymierzone w obywateli potępiły państwa Zachodu, Unia Europejska i OBWE.

ob, pj/belsat.eu wg. vot-tak.tv

Wiadomości