Białoruski prezydent po raz kolejny przypomniał, że jest niezastąpiony, a pod pod jego nieobecność trzeba nawet chować zapałki, aby nikt nie podpalił kraju.
Powodem do takich komentarzy była poważna awaria sieci wodociągowej w Mińsku. Bez czystej wody w kranach zostali mieszkańcy dwóch dzielnic stolicy oraz kilku sąsiadujących z nimi kwartałów. Łącznie – nawet 800 tys. osób.
Do awarii doszło 24 czerwca, kiedy Alaksandr Łukaszenka był w Moskwie, na obchodach Dnia Zwycięstwa, które z powodu koronawirusa przeniesiono z 9 maja.
Wczoraj 1. program telewizji państwowej wyemitował komentarz prezydenta w sprawie awarii:
– Przylatuję, a tu już w pierwszej połowie dnia słyszę: W Mińsku z wodą coś nie tak. Myślę: normalnie jak dzieci… Nie można na chwilę zostawić. Zapałki trzeba już przed nimi chować, żeby nie spalili kraju – oznajmił „baćka” na antenie telewizji Biełaruś-1.
cez/belsat.eu