Na dwa dni przed planowanymi rozmowami integracyjnymi z Władimirem Putinem Alaksandr Łukaszenka ostrzegł przed „antybiałoruskim otoczeniem” prezydenta Rosji. Mówił o tym występując przed deputowanymi do nowo wybranego parlamentu.
Przemawiając w mińskim Pałacu Niepodległości przed parlamentarzystami VI i VII kadencji Alaksandr Łukaszenka zapewniał, że Białoruś jest gotowa do „konstruktywnego współdziałania z Rosją”, ale na zasadach równoprawności. Nie uściślił, co prawda, na czym miałyby te zasady polegać, ale dał wyraźnie do zrozumienia, jak integracja z Rosją wyglądać nie powinna.
– Nigdy nie zamierzaliśmy i nie zamierzamy wchodzić w skład żadnego państwa. Nawet bratniej Rosji – cytuje jego słowa państwowa agencja informacyjna BiełTA.
Co więcej, białoruski przywódca oznajmił, że obie strony nie prowadzą dialogu w kwestiach politycznych – np. na temat utworzenia wspólnego parlamentu. Zabrzmiało to dość niespodziewanie, ponieważ zaledwie tydzień temu Uładzimir Siamaszka, ambasador Białorusi w Moskwie w randze wicepremiera przekonywał, że jest zupełnie inaczej.
Prezydenci porozumieli się co do tego, że cele są wielkie i nie powinny być zmieniane. Chodzi o unifikację systemu podatkowego, utworzenie wspólnych rynków ropy, gazu i elektryczności, powołanie wspólnego parlamentu i rządu z pewnymi pełnomocnictwami, jeśli niepodległe Rosja i Białoruś oddadzą wyżej pewne funkcje, które pełnią. Takie zadanie jest teraz rozwiązywane – mówił wówczas Siamaszka.
Już w sobotę prezydenci Białorusi i Rosji mają spotkać się w Soczi, gdzie powinni zatwierdzić dalsze plany integracji. Pośrednio odniósł się też do tego dziś Alaksandr Łukaszenka.
– Dziś na prezydenta Putina jest wywierana bardzo silna presja. I to już z najbliższego otoczenia, antybiałoruskiego – oznajmił, nie precyzując jednak znów, kogo ma myśli.
cez/belsat.eu