Kto zapłacił za rewolucję w Armenii?

Premier Armenii zapewnił, że nie jest od nikogo zależny, bo pieniądze na rewolucję otrzymał od narodu. Według Paszyniana, zmiana władzy nie udałaby się też bez sieci społecznościowych. W wywiadzie dla RBK stwierdził on, że “rewolucja była triumfem romantyzmu nad pragmatyzmem”.

Dodał jednak, że i tak pochłonęła ona środki pieniężne. I że każdą rewolucję ktoś finansuje.

– Na naszą rewolucję wydaliśmy około 200 tysięcy dolarów. Skąd się wzięły te pieniądze? Poprosiliśmy o nie ludzi. Założyliśmy konto elektroniczne, a Ormianie z całego świata, głównie z Rosji, przesyłali nam pieniądze. Wydawaliśmy te pieniądze, a co tydzień w trakcie rewolucji publikowaliśmy ile już wydaliśmy i w jakim celu – powiedział Paszynian.

Polityk tłumaczy, że dzięki temu rewolucjoniści nie byli zmuszeni prosić o wsparcie finansowe konkretnych osób i grup.

– Właśnie dlatego ja i mój rząd nie mamy żadnych szemranych zobowiązań wobec poszczególnych ludzi i korporacji.

Według niego, w wyniku przewrotu w Armenii “nie ma już żadnych monopoli”. Paszynian podkreśla też, że zwycięski i bezkrwawy przewrót był możliwy jedynie dzięki pojawieniu się mediów społecznościowych.

W 2009 roku Paszynian był aresztowany za udział w protestach 1 i 2 marca 2008 roku. Został skazany na 7 lat pozbawienia wolności, ale wyszedł w 2011 roku na mocy amnestii.

– Gdy wyszedłem z więzienia, zobaczyłem, że istnieje YouTube, Facebook, Twitter. I zrozumiałem, że wykorzystanie ich to szansa dla opozycji… Gdy zostałem deputowany, swoje wystąpienia publikowałem na Facebooku i YouTubie. W 2016 roku miały już łącznie 10-15 milionów odsłon. Można więc powiedzieć, że teoretycznie każdy Ormianin widział moje wystąpienie chociaż raz.

„Oddzwonię później, jestem na proteście”. Dlaczego Ormianom wyszła rewolucja

“Rewolucja miłości”, “aksamitna rewolucja” w Armenii rozpoczęła się 13 kwietnia 2018 roku. Początkowo aktywiści protestowali przeciwko objęciu urzędu premiera przez byłego prezydenta Serża Sarkisjana, co pozwoliło mu zachować władzę. Po dziesięciu dniach protestów, które objęły całą Armenię, polityk podał się do dymisji.

8 maja ubiegłego roku armeński parlament wyznaczył na premiera Nikola Paszyniana. Piastował on to stanowisko do połowy października, gdy podał się do dymisji, by przeprowadzić przedterminowe wybory. Jego partia zdobyła w nich 70,43 proc. poparcia, a Paszynian wrócił na stanowisko szefa rządu.

Armenia: Szaszłyki i szampanskoje – zwolennicy Paszyniana świętują zwycięstwo

sk,pj/belsat.eu

Wiadomości