Kryzys u "czekistów", czyli jak Gołunow obnażył słabość Putina


Iwan Gołunow na wolności.
Zdj. REUTERS/Shamil Zhumatov

Niby każdy wiedział, że “czekiści” i policja są skorumpowani i walczą ze sobą o wpływy w biznesie. Ale teraz sami oficerowie zrozumieli, że przed nimi niepewna przyszłość i nie zawsze mogą liczyć na wsparcie Kremla.

Chronologię „liberalizacji” i „dokręcania śruby” przez rosyjskie struktury siłowe w ostatnich dniach można by ułożyć w sinusoidę, która wyglądałaby jak wykres kardiologiczny pacjenta przeżywającego zawał serca. 6 czerwca moskiewska policja zatrzymuje Iwana Gołunowa, dziennikarza portalu Meduza. Policjanci rzekomo znajdują u niego narkotyki. Następnego dnia zaczyna się protest. Trwają manifestacje, a część rosyjskich mediów okazuje solidarność (z pierwszymi stronami wzywającymi do uwolnienia Gołunowa wychodzą m.in. dzienniki RBK, Wiedomosti i Kommiersant).

Z Kremla płyną sprzeczne komunikaty. Walentina Matwijenko, przewodnicząca Rady Federacji nazwała zatrzymanie dziennikarza brakiem profesjonalizmu i prowokacją. Sąd wysyła Gołunowa do aresztu domowego. Ale wciąż grozi mi nawet 20 lat kolonii karnej. We wtorek 11 czerwca policja umarza sprawę narkotyków i zwalnia Gołunowa.

Wczoraj w Moskwie odbyła się manifestacja w obronie praw niesłusznie aresztowanych i „wrobionych” przez policję. Ta sama policja brutalnie pacyfikuje protest. Zatrzymuje ponad 500 osób. W tle tych wydarzeń trwa wojna nerwów w gabinetach resortów siłowych i zaczynają się czystki. Rosyjskie struktury siłowe dawno nie działały tak niespójnie i chaotycznie.

Zawieszenie systemu

Sprawa Gołunowa brutalnie obnażyła słabość zarządzania najpotężniejszym atrybutem kremlowskiej władzy: aparatem bezpieczeństwa. Ujawniła poważne konflikty między resortowymi szychami i pokazała, że nie ma monolitu „czekistów” i spójnej polityki Kremla w sytuacjach kryzysowych. Rosjanom zaś brutalnie pokazała, że aparat bezpieczeństwa jest zdolny do każdej podłości i manipulacji (takiej jak podrzucanie niewinnemu człowiekowi narkotyków) w obronie własnych interesów.

– Kreml będzie szukał pośredniego rozwiązania i wielkiej reformy struktur siłowych nie należy oczekiwać – tłumaczy w swoim komentarzu w RBK Aleksiej Makarkin z Centrum Technologii Politycznych.

Eksperci spodziewają się pełzającej czystki. Na razie minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew zwolnił dwóch generałów policji i oficerów odpowiedzialnych za zatrzymanie Gołunowa.

Ale na tym się nie skończy. Czystki będą rozciągnięte w czasie, by nie tworzyć wrażenia, że władza ustępuje i jest skorumpowana do cna. Jakby dla przykrycia tej sprawy 11 czerwca Władimir Putin ogłosił nominacje generalskie dla 15 oficerów Gwardii Rosyjskiej i MSW.

Zdradzeni oficerowie

W czerwcowym sondażu przeprowadzonym przez portal ekonomiczny RBK okazało się, że 76 proc. ankietowanych zdecydowanie boi się prześladowania przedsiębiorców ze strony struktur siłowych. A kolejne 16 proc. obawia się tego. O tym, jak Rosjanie reagują na policyjne nadużycia świadczyły wczorajsze manifestacje w Moskwie.

Pułkownik Dmitrij Zacharczenko na walce z korupcją nielegalnie zarobił 120 mln. USD i 13 lat łagru. Żró∂ło: Forum/ Dmitry Serebryakov/TASS

I całe serie podobnych protestów w mniej głośnych sprawach, które regularnie wybuchają w całej Rosji. Ale z oburzeniem społeczeństwa władza póki co potrafi sobie radzić. Choćby tak brutalną pacyfikacją, jak wczorajsza. Gorzej będzie z narastającą niepewnością w samych służbach.

– Jak będą czuć się oficerowie, kiedy widzą, że ci zamieszani w sprawę Gołunowa zostali poświęceni? Na pewno w strukturach rośnie niepewność i brak wiary, że władza jest monolitem i zawsze stanie po ich stronie – tłumaczy belsat.eu Aleksander Baunow z moskiewskiego Centrum Carnegie.

W maju zatrzymano Kiriłła Czerkalina, pułkownika FSB, który trzymał w mieszkaniach 12 mld. rubli (ok. 200 mln.dolarów) w gotówce. Pochodziły z łapówek. Przedwczoraj sąd skazał pułkownika MSW Dmitrija Zacharczenkę na 13 lat łagru za korupcję. Zacharczenko również trzymał w mieszkaniu 8,5 mld. rubli (ok. 120 mln. dolarów). Pokazowe procesy nie tylko unaoczniają skalę korupcji w resortach siłowych, ale i dają do zrozumienia oficerom, by uważali z kim trzymają.

– Kłopot w tym, że nie wiedzą z kim trzymać. Tworzą się koterie, raz wygrywają jedni, raz drudzy. W sprawie Gołunowa przegrało MSW – mówi Baunow.

O konfliktach między głównymi rosyjskimi strukturami siłowymi mówiło się od dawna. MSW, FSB, Komitet Śledczy, a nawet prokuratura, rywalizują od lat.

Wojna siłowików

Ostre konflikty w służbach rozpoczęły się jeszcze w 2016 roku, kiedy FSB aresztowała wysokich funkcjonariuszy Rosyjskiego Komitetu Śledczego: Michaiła Maksimienkę, Aleksandra Łamonowa i Denisa Nikandrowa. Wszystkich oskarżono o branie pokaźnych łapówek od jednego z bardziej znanych mafijnych bossów, Zacharego Kałaszowa, znanego jako Szakro Młodszy.

Także w sprawie Gołunowa chodziło o interesy z mafią. Decyzję o zatrzymaniu dziennikarza miał podjąć generał Aleksiej Dorofiejew, szef FSB w Moskwie i podpułkownik Marat Miedojew. Obaj byli bohaterami przygotowywanego przez Gołunowa materiału o ich powiązaniach z biznesem cmentarnym i gangami zarabiającymi na pogrzebach i miejscach na cmentarzach. W czasie wczorajszego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa przy prezydencie nie było zwykle uczestniczącego w nich szefa FSB Aleksandra Bortnikowa.

– Nie mam informacji, żeby ktokolwiek z FSB był winny w tej sprawie (Gołunowa) – tłumaczył potem Nikołaj Patruszew, szef Rady Bezpieczeństwa.

W ten sposób Służba Bezpieczeństwa próbuje szybko wyjść z kryzysu i winą obarczyć resort spraw wewnętrznych. Władimir Putin będzie grał rolę arbitra. Czasem wskaże na patologię w jednej ze struktur siłowych i przeprowadzi czystki, wzmacniając inną służbę. Odegra przy tym rolę „dobrego cara” naprawiającego państwo. Już niedługo, bo w czasie bezpośredniej telekonferencji 20 czerwca prezydent będzie musiał zająć stanowisko w sprawie Gołunowa.

Nie należy jednak oczekiwać „liberalizacji” systemu. Raczej kolejnego, pozorowanego ruchu. O tym jak mało system zdolny jest do „liberalizacji” najwięcej mówi wczorajsze rozpędzenie moskiewskich manifestacji.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Aktualności