„Krym jest jak więzienie”: dyskusja w Parlamencie Europejskim o sytuacji na okupowanym półwyspie


Rosja nie chce, aby świat dowiedział się o zbrodniach popełnionych na Krymie. Zachód powinien mówić w tej sprawie jednym głosem. Należy utrzymać presję na Moskwę, by zwolniła więźniów politycznych i jeńców wojennych – przekonywali uczestniczy konferencji, która odbyła się w Parlamencie Europejskim.

W związku z piątą rocznicą rosyjskiej okupacji Krymu w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbyła się konferencja poświęcona sytuacji w tym regionie. W wydarzeniu zorganizowanym przez europoseł Annę Fotygę (PiS) i grupę EKR wzięli udział m.in. ambasador Ukrainy przy UE Mykoła Toczycki, ukraińska wiceminister ds. polityki informacyjnej Emine Dżaparowa oraz obrońca praw człowieka Risa Asanow.

– Aneksja Krymu dla świata zachodniego byłą szokiem i rzeczywiście zmieniała sposób widzenia polityki rosyjskiej. Od tego czasu, jakby to nie zabrzmiało, jest nam łatwiej, bo zaczynamy wyraźnie mówić jednym językiem, wskazując na zagrożenia w naszym wschodnim sąsiedztwie – powiedziała dziennikarzom Fotyga.

W czasie konferencji przypominała ona, że w dobiegającej końca kadencji PE wiele spotkań i dokumentów zostało poświęconych aneksji Krymu.

– W dokumentach przyjmowanych przez PE – raportach, rezolucjach, aktach prawnych – podnoszone były kwestie naruszeń praw człowieka, naruszenia ponad 70 aktów prawa międzynarodowego dokonanych przez Federację Rosyjską w związku z aneksją Krymu. Osobiście zajmowałam się losem porwanych osób, ale także militaryzacją Krymu i dewastacją gospodarczą. To właśnie kierowana przeze mnie delegacja komisji SEDE udała się z pierwszą misją na wschód Ukrainy w tym na wybrzeże Morza Azowskiego. Wiedza wyniesiona z tej wyprawy pozwoliła nam na umiędzynarodowienie kwestii wolności żeglugi na tym akwenie, a także swobody handlu przez ukraińskie porty – przypomniała Fotyga.

Belgijski europoseł Mark Demesmaeker przypomniał, iż kilka miesięcy temu Rosjanie próbowali w Brukseli utworzyć przedstawicielstwo Krymu, ale po jego interwencji Komisja Europejska zapowiedziała, iż nigdy nie uzna takiego biura.

– Apeluję do tych polityków, którzy zasiądą w PE przyszłej kadencji, aby kontynuowali nasze wspólne wysiłki – wezwał Demesmaeker.

Jak dodał, na Krymie był dwukrotnie, w 2011 i 2012 roku.

– To była perła Morza Czarnego, piękna, różnorodna. Pięć lat temu Krym przestał być “perłą w Koronie”, a stał się czarną dziurą: odizolowaną, bez wolności wypowiedzi, z prześladowaniami, pełną więźniów politycznych, z postępującą militaryzacją – mówił.

Brytyjski europoseł Charles Tannock powiedział, iż Rosja jasno wskazywała, że jej celem jest agresywna ekspansjonistyczna polityka, mająca odbudować sfery wpływów Związku Sowieckiego, czego elementem jest aneksja Krymu.

– Świat musi zareagować na złamanie przez Rosję Aktu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Takiej reakcji nie było także ze strony sygnatariuszy Memorandum Budapeszteńskiego. Kreml wykorzysta każdy moment, aby posunąć się dalej, realizować swoje agresywne ambicje – przestrzegał.

Ambasador Ukrainy przy UE Mykoła Toczycki przypomniał zaś, że fakt, iż już od pięciu lat półwysep jest pod okupacją to właściwy moment na ocenę tego, gdzie można zrobić coś więcej, by stawić czoła Rosji.

– Przede wszystkim należy stworzyć stałą platformę międzynarodową, która będzie zajmować się kwestią okupacji Krymu. Od wielu lat działamy na rzecz tej inicjatywy – mówił.

Przypomniał o militaryzacji Krymu i licznych przypadkach łamania praw człowieka:

– Zatrzymano ok. 70 obywateli Ukrainy, którzy mieszkali na Krymie. Oprócz tego zatrzymano załogi statków. Chcemy, by wspólnota międzynarodowa odpowiedziała w sposób praktyczny na te wyzwania poprzez wzmocnienie obecności w rejonie Morza Czarnego i wsparcie dla miast nad Morzem Azowskim. Potrzebne są również środki na odbudowę i otwarcie biura terenowego w Mariupolu i zaopatrywanie Ukrainy w środki niezbędne dla obrony – mówił Toczycki.

Zaapelował o utrzymanie presji na Rosję, by zmusić ją do zwolnienia więźniów politycznych i jeńców oraz o przeprowadzenie w PE debaty poświęconej okupacji Krymu.

Ukraińska wiceminister ds. polityki informacyjnej Emine Dżaparowa, którą jest Tatarką, podkreśliła, że mamy do czynienia z „wojną cywilizacyjną, przeciwko Zachodowi, przeciwko wartościom, przeciwko jedności”.

– Nie chodzi tylko o użycie broni, ale o wojnę narracji. Od 2014 roku Rosjanie nie przyznawali się, że to ich wojsko okupuje Krym, a potem po referendum przyznali, że to byli ich żołnierze. Bez ingerencji Rosji nie byłoby wojny domowej – mówiła.

Zaapelowała o bardziej krytyczne spojrzenie na rosyjską narrację w mediach.

– Błędem Zachodu było niedoszacowanie ambicji Putina. Nie można tego błędu powtarzać – stwierdziła.

Dżaparowa przypomniała o tysiącach rosyjskich żołnierzy przebywających zarówno na terytorium Ukrainy jak i na jej granicach.

– To zmieniło sytuację w rejonach Mórz Czarnego i Azowskiego. W Cieśninie Kerczeńskiej zbudowano płot, żeby ludzie nie uciekali z Krymu. Rosja zmienia też pejzaż etniczny. Mówią, że Krym tradycyjnie należy do Rosji – to bzdura, mit. Rdzenny naród Tatarów krymskich i ich historia to najlepszy dowód na to, że Krym wcale nie jest rosyjski – powiedziała. – Stąd historyczna polityka czystek etnicznych. Podobnie wygląda kwestia posługiwania się językiem. Kreml był zmuszony ściągnąć z Rosji nauczycieli języka rosyjskiego. Dodatkowo, jak w czasach sowieckich, prowadzą oni specjalne programy indoktrynacji, mające w młodych ludziach wyrobić przekonanie, iż tutaj była i zawsze będzie Rosja – dodała ukraińska minister.

Z kolei tatarski obrońca praw człowieka Risa Asanow skoncentrował się na przedstawieniu sytuacji ponad 70 więźniów politycznych.

– Krym to liczące 27 tys. km kwadratowych więzienie – stwierdził.

Zauważył, iż ludzi aresztuje się za samo stwierdzenie, że „Rosja nie jest moim krajem”, czy za wywieszenie flagi ukraińskiej.

– Tatarscy aktywiści nie tylko poddawani są torturom. Odmawia się im także prawa do leków. Składa się im propozycje – leki w zamian za podpis pod sfabrykowanymi zeznaniami. Tak dzieje się w przypadku Asana Czapucha. Zastrasza się świadków porwań, a miejscowe służby bezpieczeństwa nie chcą prowadzić dochodzeń we własnej sprawie, pomimo ewidentnych dowodów wideo. Wciąż poszukujemy kilkunastu zaginionych osób. Pamiętamy o naszym koledze Reszacie Ametowie, porwanym, torturowanym i zamordowanym przez Rosjan – pierwszej ofierze aneksji. Tak działa państwo terrorystyczne – powiedział Asanow.

Foto
“Rosja boi się silnych”. Trzy historie Tatarów krymskich – więźniów politycznych
2018.09.18 14:28

cez/belsat.eu wg PAP

Aktualności