Alaksandr Hniedźko ścigał się też w zawodach pod hasłem „Sportowcy – o bezpieczeństwo ruchu drogowego”.
49-letni białoruski kierowca stał popularny dzięki nagraniu jego brawurowego driftu na zamarzniętym stawie. Cienki lód nie wytrzymał i subaru impreza błyskawicznie poszła na dno. Zza kadru dobiegł tylko rozpaczliwy jęk: „Saszaaa…”
Saszy udało się jednak wydostać z tonącego auta, które wkrótce też wydobyto na powierzchnię. Pechowy kierowca nie chce komentować ani okoliczności wypadku, ani szkód, które wyrządził samochodowi swoją brawurą.
Nic dziwnego. Alaksandr Hniedźko to znana postać w środowisku rajdowców-amatorów. Jest członkiem Mińskiego Automobilklubu i startuje od wielu lat w imprezach samochodowych. Wielokrotnie brał też udział w zawodach „Sportowcy – o bezpieczeństwo ruchu drogowego”, organizowanych wraz białoruską drogówką.
Teraz przez drogówkę może zostać za swój niebezpieczny wyczyn ukarany. Zanim utopił utopił auto w stawie, musiał bowiem na niego najpierw wjechać, a więc dopuścił się zjazdu z drogi w niewyznaczonym miejscu. Mandat za takie wykroczenie wynosi 24,5 rubla, czyli nieco ponad 40 zł.
Może też zostać ukarany za zniszczenie trawy wokół zbiornika wodnika i zanieczyszczenie jego samego. Prawo wodne zabrania parkowania w odległości bliższej niż 30 metrów od brzegu, a stosowna grzywna to już nawet 245 rubli. Odległości te reguluje także Regulamin Gospodarki Rybnej i Rybołówstwa i kodeks wykroczeń, który za takie działania przewiduje nawet 490 rubli kary.