23 sierpnia delegacja białoruskich chrześcijańskich demokratów przyjechała do Lasu Katyńskiego, by w miejscu masowych pochówków polskich oficerów oddać cześć ofiarom represji stalinowskich. Zostali zatrzymani przez oddział specjalny policji.
Oddać hołd zabitym przez NKWD przyjechało około 50 osób. W dzień przed przyjazdem Białorusinów, miejscowi komuniści ogłosili kontrmanifestację, a najpopularniejszy w obwodzie smoleńskim portal readovka.ru poinformował, że Białorusini przygotowują „prowokację”.
– Planowany wyjazd jest kolejną antyrosyjską akcją, która podważa sowiecki okres naszej historii i stawia znak równości pomiędzy ZSRR i nazistowskimi Niemcami, co, w swoim wyrazie, jest redefinicją wyników Drugiej Wojny Światowej – uważa autor artykułu.
– To prosta piosenka: Młody Front, Katyń, FSB, KGB, Mordor i Prawy Sektor – komentuje na Facebooku Paweł Siewiaryniec, lider chadeckiej młodzieżówki Młody Front.
Jednak sama Białoruska Chrześcijańska Demokracja ostatecznie nie mogła wziąć udziału w wyjeździe. Do Katynia pojechali przedstawiciele Ruchu Solidarności “Razem”, Ruchu “Za wolność” oraz partii Białoruski Front Narodowy.
Na teren kompleksu memorialnego Katyń nie wpuszczono także dziennikarki Lubou Łuniowej i operatora Alesia Silicza. Rosyjski OMON próbował zatrzymać grupę zdjęciową, do czego nie dopuścili białoruscy aktywiści. Ostatecznie cała białoruska delegacja została zatrzymana przy wejściu na teren Katynia i spisana.
– Jest tu masa policji, OMONowców, FSBowców. Powiedziano nam, że niedługo przyjedzie naczelnik, by porozmawiać. Czekamy… Tymczasem, komuniści szykują się już do wyjazdu – powiedziała belsat.eu dziennikarka Lubou Łuniowa.
Rosyjscy policjanci „zaprosili” Białorusinów na komendę rejonową, by „porozmawiać”, ale nikt z uczestników nie skorzystał z takiej propozycji.
Według niektórych historyków, co trzeci rozstrzelany w Katyniu oficer, urzędnik lub policjant urodził się na terenie obecnej Białorusi.
Przypomnijmy, że wiosną 1940 roku na podstawie decyzji Politbiura KC WKP(b) funkcjonariusze NKWD rozstrzelali około 21 000 polskich obywateli. W 1990 roku prezydent Michaił Gorbaczow przekazał stronie polskiej spis nazwisk 14 552 polskich oficerów rozstrzelanych i pochowanych na terytorium Związku Radzieckiego: w Rosji (Katyń, Kalinin i Miednoje) oraz na Ukrainie (Charków). W 1994 roku Ukraina przekazała Polsce listę 3435 represjonowanych, przetrzymywanych w więzieniach zachodniej części Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. O tym, że wśród zabitych byli i Białorusini mówi się rzadko.
Zobacz także:
JW, belsat.eu