W przeddzień rocznicy proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej dziennikarza – freelancera z Homla wezwano „na rozmowę” na komendę milicji w Swietłogorsku.
„Jutro jest święto – Dzień Woli. Nigdzie nie pojadę. Wszyscy wiedzą, jak u nas wszystko się robi. U nas są bandyci u władzy, a Aleksander Łukaszenka łamie konstytucję. Milicja to tacy sami bandyci, po co mam więc jechać do bandytów? A temu, kto panu powiedział, żeby pan do mnie zadzwonił właśnie tak proszę przekazać: że uważam was za bandytów! – powiedział Żukouski milicjantowi, który zadzwonił do niego z „zaproszeniem na rozmowę”. – Dziękuję za telefon, bo osobiście nic do pana nie mam. Rozumiem, że musi pan wykarmić dzieci”.
[/vc_column_text]
„Obok centrum handlowo-usługowego już dawno umieszczono słowa Kastusia Kalinouskiego „Nie naród dla rządu, a rząd dla narodu”. Prosiłem mieszkańców o odpowiedź, czy zgadzają się z tymi słowami. Ale przyszła milicja i bez żadnych wyjaśnień zabrała mnie na komendę” – relacjonował incydent Żukouski.
W tym roku dziennikarza już kilkakrotnie skazywano za „nielegalną produkcję medialną”. Suma grzywien, które mu wymierzono osiągnęła niemal 78 mln rubli (prawie 15 tys. zł).
Ostatnio ukarano go za materiał o bankrutujących zakładach spirytusowych z Mozyrza, który nasza telewizja pokazała 9 lutego.
JW, belsat.eu