“Dziś wojny toczą się o mózgi, nie o terytoria”


W obecnych warunkach możliwość podawania obywatelom sąsiednich państw odpowiednio przygotowanej informacji jest jedną z głównych broni Rosji – uważają eksperci z Białorusi, Ukrainy, Armenii i Łotwy.

Spotkali się oni w Mińsku podczas międzynarodowego okrągłego stołu “Rosyjska agresja hybrydowa i trwałość państw postsowieckich”. Konferencję zorganizował białoruski projekt analityczny Belarus Security Blog.

Infrastruktura agresji na Białorusi

Agresją hybrydową analitycy nazwali działania, zakładające podporządkowanie innych państw za pomocą propagandy, presji ekonomicznej, politycznej oraz zbrojnej – ale nie związanej oficjalnie z agresorem. Jako najlepszy przykład posłużyły wydarzenia na Ukrainie z końca 2013 roku.

Analizując wydarzenia ostatnich lat w Europie Wschodniej i Zakaukaziu, członkowie dyskusji doszli do wniosku, że w ciągu ostatnich 15-20 lat Kreml stworzył rozwiniętą (czasem jawną, a czasem zakonspirowaną) infrastrukturę politycznego, gospodarczego i informacyjnego nacisku na sąsiadów.

Ihar Lalkou, członek kierownictwa partii Białoruski front Narodowy, podał trzy poziomy moskiewskiej siatki wpływu na Białorusi.

Linki na stronie organizacji Rosyjski Dom w Witebsku. Nazwy reklamowanych tam portali: Rosyjska Jedność, Zachodnia Ruś: Rubież Świętej Rusi, Krąg Patriotycznych Zasobów itp.

– Pierwszy, to opanowanie przestrzeni medialnej. Na przykład organizacja Rossotrudniczestwo rozdaje na Białorusi za darmo anteny satelitarne Trikolor-TB. Także w internecie, poprzez stworzenie sieci pseudobiałoruskich portali regionalnych, takich jaki Witbicz i Grodno24, które łączą treści regionalne z rosyjską szowinistyczną propagandą – twierdzi ekspert.

Na drugim poziomie Rosja dąży do werbowania oraz do umieszczania kierowanych przez siebie ludzi w armii, służbach specjalnych, sferze bankowej i przemysłowej.

– Federacja Rosyjska nie chce wpływać. Ona chce zwyczajnie rządzić – uważa Lalkou.

Trzecim poziomem jest siatka różnego rodzaju niewielkich prorosyjskich organizacji radykalno-szowinistycznych, które częściowo mogą wystąpić jako antybiołoruscy bojówkarze. Przy czym tu agentami zagranicznego wpływu mogą być również radykalne ugrupowania pseudonacjonalistyczne i społeczności internetowe, takie jak np. tak zwani “Litwini”, jeśli zajmują się rozpowszechnianiem antybiałoruskiej propagandy – podkreśla ekspert.

… i w Armenii

W specyficznej sytuacji znajduje się bliski kaukaski sojusznik Rosji – Armenia, podkreślił Ruben Miergabian, współpracownik Ormiańskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Bezpieczeństwa.

W kraju nie ma dużej rosyjskojęzycznej nieormiańskiej mniejszości. Nie ma tam też propagandy “słowiańskiej jedności” i “russkiego miru”. Główne hasło kremlowskiej propagandy w Armenii to “bez nas jesteście nikim”, twierdzi ekspert.

Ruben Miergabian. Zdjęcie z Facebooka

Według niego, Rosja stara się manipulować Armenią sprzedając broń zarówno jej, jak też wrogiemu Azerbejdżanowi. Uprawia politykę “dziel i rządź”. Przy czym mina pod stosunki ormiańsko-azerskie została podłożona już w 1905 roku przez Imperium Rosyjskie.

– Ta mina wybucha, gdy imperium robi się słabsze na peryferiach – mówi Ruben Miegrabian.

On także podał kilka kanałów rosyjskiego wpływu w Armenii – to, poza kilkoma mediami, rosyjskie państwowe koncerny-monopoliści, jak Gazprom czy firmy energetyczne. Ekspert osobno wymienił też “korupcyjną międzynarodówkę”.

– Nasi “worowie w zakonie” [autorytety świata przestępczego] są ściśle związani z rosyjskim biznesem i rosyjskimi strukturami – twierdzi analityk.

Narodowe treści dla Białorusi!

Słabością białoruskich władz jest orientowanie się nie na aktywną i młodą mniejszość społeczeństwa, ale na pasywną większość, która dalej żyje w świecie prosowieckiej i prorosyjskiej propagandy – uważa białoruski socjolog Siarhiej Nikaluk.

– Białoruskie władze tworzą w ten sposób zagrożenie dla niepodległości Białoruski – twierdzi ekspert.

Według analityków, najważniejsze dla obrony informacyjnej, dla zachowania wiary obywateli w swoje państwo mają obecność i popularność własnych treści medialnych. Ale także przejrzystość pracy aparatu państwowego.

Wyniki sondażu z 2016, obrazujące najważniejsze dla Białorusinów źródła informacji: poczynając od czwartego miejsca są to rosyjska NTV, TV Rossija 1, oraz przeglądarka Yandex i rosyjska sieć społecznościowa VK.com. Źródło: press-club.by

Klapki na oczach białoruskich mediów państwowych odbierają im konkurencyjność nawet wobec niebogatych białoruskich mediów prywatnych. Czyni je także kompletnie bezbronnymi wobec rosyjskiej machiny propagandowej, podkreśla analityk białoruskich mediów Pauluk Bykouski.

– Poprawić sytuację mogłoby zdjęcie klapek z oczu państwowych mediów i sztucznych ograniczeń z mediów prywatnych – uważa ekspert.

– Tworzenie zawartości programowej musi opierać się nie na oczekiwaniach władz, a brać pod uwagę zainteresowania widowni. Uwolnienie inicjatywy prywatnej w biznesie medialnym daje możliwość rozszerzenia oferty poszukiwanych lokalnych i ponadlokalnych treści. Z tej perspektywy białoruskie media mogą realnie konkurować z zagranicznymi potężnymi projektami medialnymi – twierdzi Pauluk Bykouski.

– Dziś wojna toczy się o mózgi, nie o terytoria. Najważniejsze są informacje i ich interpretacja – podkreślił dyrektor wykonawczy ukraińskiego Instytutu Polityki Światowej Jewhen Mahda.

Wiadomości
Łukaszenka do Putina: Mohylew to bardziej rosyjskie miasto
2018.10.12 15:24

Alaksandr Hiełahajeu, pj/belsat.eu

Zdjęcie: Valentyn Ogirenko/Forum

Aktualności