Działacze Związku Polaków na Białorusi o zepsutym Święcie Niepodległości

Oglądaj z polskimi napisami – włącz je w prawym dolnym rogu okienka YouTube

Przedstawiciele nieuznawanej przez władze w Mińsku organizacji są przekonani, że nie obyło się bez ingerencji „z góry”.

– Trzykrotnie musieliśmy zmieniać pomieszczenie, bo za każdym razem była odmowa. I kiedy przyszliśmy do czwartej sali, po 10 minutach powiedziano nam, że trzeba opuścić tę salę – tak przebieg wczorajszych wydarzeń relacjonowała dziś naszym dziennikarzom Andżelika Borys, przewodnicząca ZPB.

Polacy z Mińska i goście uroczystości nie poddali się – zdążyli zaśpiewać „Rotę”, która jest hymnem organizacji i jeszcze kilka patriotycznych pieśni. W odpowiedzi administracja budynku zaczęła wyłączać światło.

Jej pracowników nie zraziła nawet znaczna liczba znajdujących się w środku: w sali było ci najmniej 200 osób. Na decyzję o przerwaniu uroczystego koncertu z okazji 100-lecia niepodległości Polski nie wpłynął też fakt, że jego gościem był m.in. ambasador RP na Białorusi Artur Michalski. Nikt zresztą niczego nie tłumaczył.

Ale tutejszym Polakom niczego nie trzeba tłumaczyć:

– To krok strony białoruskiej – brutalny i twardy. Mogę też przypomnieć, że również nie udzielono zgody na obchody w Lidzie, organizowane przez jak najbardziej legalne Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lidzkiej – mówi nam członek zarządu Związku Polaków i grodzieński dziennikarz Andrzej Poczobut.

Dlatego nawet nie wypada mówić o jakimś przypadku…

Czytajcie więcej:

W Warszawie stoi pomnik Tadeusza Kościuszki, przed którym co rok 25 marca, w rocznicę proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej w 1918 r., zbierają się Białorusini pod biało-czerwono-białymi flagami. W stolicy Polski nawet nie przyjdzie nikomu do głowy, aby przeszkodzić temu świętu. Szacunek do życia kulturalnego mniejszości narodowych to cecha ustroju demokratycznego.

Tymczasem na Białorusi swoich świąt narodowych nie mogą obchodzić nawet… Białorusini. Nękani są też tutejsi Polacy, mimo tego że ostatnio stosunki pomiędzy Mińskiem a Warszawą się poprawiły. Przynajmniej sądząc po częstych wizytach przedstawicieli polskiego rządu na Białorusi.

– Te spotkania na wysokim szczeblu pokazały, że nie ma wielkiego przełomu. Powodem jest to, że stosunki białorusko-polskie są bardzo napięte i wynika to wyłącznie z podejścia strony białoruskiej – przekonuje Andrzej Poczobut.

Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Mińsku nie komentuje na razie tego incydentu.

Witaut Siwczyk, cez/belsat.eu

Wiadomości