Dobrobyt a pandemia. Najnowsze badania niezależnych białoruskich socjologów

Według wyników badań większość Białorusinów – 62 proc. – uważa, że sytuacja gospodarcza na Białorusi pomiędzy lutym a kwietniem się pogorszyła. Zdj. Wasil Fiadosienka/Reuters/Forum

Sondaż pokazuje, że „samopoczucie gospodarcze” Białorusinów nigdy nie było tak niskie w ciągu ostatnich 20 lat. Jednak nadal oni wierzą, że uda się przezwyciężyć trudności dzięki własnej energii.

Białoruska Pracownia Analityczna Andreja Wardamackiego (BAM) od 11 marca po 6 kwietnia zapytała metodą „face-to face” reprezentatywną grupę 1075 osób w wieku powyżej 18 lat ze wszystkich regionów Białorusi i wszystkich rodzajów miejscowości o to, jak oceniają oni sytuację ekonomiczną w kraju i w swojej rodzinie.

Według wyników badań większość Białorusinów – 62 proc. – uważa, że sytuacja gospodarcza na Białorusi pomiędzy lutym a kwietniem się pogorszyła. Podczas podobnego badania, które BAM przeprowadziła w przededniu nowego roku liczba ta wynosiła tylko 26 proc.

O ile w grudniu 2020 roku sytuację na Białorusi jako złą oceniało tylko 38 proc. respondentów, to pomiędzy marcem a kwietniem było ich 61 proc.

Szef Pracowni Andrej Wardamacki stwierdził w rozmowie z Biełsatem, że to największy skok nastrojów w dziedzinie samopoczucia ekonomicznego w ciągu całej historii badań, czyli ponad 20 lat.

– Takiego poziomu odczuwania pogorszenia sytuacji nie było nigdy: ani podczas protestów „darmozjadów”, ani podczas defaultu w 2008, ani w czasie kryzysu w 2011 r. – powiedział nam socjolog.

 

Najnowsze badania wyraźnie demonstrują, że Białorusini oceniają sytuację, w której sami teraz się znaleźli lepiej niż sytuację w całym kraju. Ogólną sytuację uznały za za „złą” 2/3 respondentów, a taką samą w swojej rodzinie – tylko co trzeci. O ile osobistą sytuację uważa za „średnią” 55 proc. uczestników badania, to sytuację w kraju zdołało tak scharakteryzować tylko 34 proc..

 

Socjolog wyjaśnia to indywidualnymi i psychologicznymi właściwościami ludzi oraz istnieniem w kraju dwóch, „równoległych społeczeństw”.

– Każdy rozumuje mniej więcej tak: „Sytuacja w kraju jest zła, ale ja jestem energiczny, mądry, jestem dobrym organizatorem i menedżerem, mogę pracować 24 godziny na dobę w kilku pracach”. Tzn. ludzie są skłonni do myślenia, że są zdolni do pokonania każdej złej sytuacji, która zaistniała na poziomie makro. Odbywa się to też w innych krajach, ale na Białorusi jest wyrażone w znacznym i nadzwyczajnym stopniu. Ten fenomen „równoległych społeczeństw” istniejących na Białorusi, dobrze tłumaczy to, dlaczego Białorusi są tak cierpliwi – wyjaśnia Wardamacki.

Zdaniem eksperta ogromną rolę w obniżeniu się ocen samopoczucia ekonomicznego Białorusinów odegrały oficjalne i niezależne media (chociaż w różny sposób) oraz długie milczenie państwa na temat pomocy biznesowi i ludziom.

– Państwowe media nie miały nic do powiedzenia na temat pomocy państwa, bo ona była długo przygotowywana. W tym przypadku próżnia wypełniła się lękami. Media niezależne pokazywały brak decyzji w tej kwestii oraz porównywały sytuację na Białorusi i w krajach, gdzie decyzje zapadały błyskawicznie. Połączenie tych różnorodnych nurtów wywołało kumulacyjny efekt spadkowy – mówi Wardamacki.

Zgodnie z wynikami badania, ponad połowa białoruskich rodzin nie uważa, że ich sytuacja ekonomiczna jakoś się zmieniła. Do tego, że ich rodzinom żyje się teraz gorzej, przyznało się tylko czworo na dziesięcioro respondentów.

 

Jednak jako „dobrą” sytuację ekonomiczną w kraju oceniło zaledwie 2,3 proc., a tylko niemal tyle samo uważa, że ostatnio ich rodzinom żyje się lepiej. Osobistą sytuację uznało za „dobrą” ponad 6 proc. uczestników badania. Tylko 1 proc. Białorusinów sądzi, że sytuacja w kraju się poprawiła.

– Podczas każdego kryzysu są grupy, które wygrywają w trudnych czasach. Np. teraz zawaleni pracą są ci, którzy opracowują systemy komunikacji. Właściciele tych firm stają się milionerami w ciągu doby. Takich grup jest kilka, ale to nie jest to, co należy analizować, bo te dane mieszczą się w granicach błędu statystycznego – uważa socjolog.

Podkreśla on, że badanie rozpoczęto jeszcze przed wybuchem w kraju epidemii, a zakończono jeszcze zanim odnotowano gwałtowny przyrost liczby zachorowań. Jednak z drugiej strony, dla socjologów była to ostatnia możliwość przeprowadzić takie badanie. Teraz – właśnie z powodu epidemii – byłoby to znacznie trudniejsze, przyznaje Andrej Wardamacki.

Socjolog: pod wpływem epidemii system Łukaszenki mięknie

Denis Dziuba, cez/belsat.eu

Wiadomości