Czarna seria „zbiegów okoliczności”. Co wybucha w Rosji?

W Rosji eksplodują zarówno stare magazyny amunicji i najnowsze, eksperymentalne rodzaje uzbrojenia. Tym razem na poligonie w obwodzie archangielskim wybuchła rakieta z małym reaktorem jądrowym.

Po Czarnobylu i Fukushimie, a zwłaszcza teraz, kiedy świat widział katastrofę jądrową w wersji popkulturowej w serialu „Czarnobyl”, wszelkie informacje o promieniowaniu wywołują panikę. Tymczasem w obwodzie archangielskim, na poligonie Nionoksa w czwartek 8 sierpnia doszło do tajemniczej eksplozji.

W kolejnych dniach rosyjskie władze: ministerstwo obrony, Rosatom (instytucja odpowiedzialna za zarządzanie materiałami rozszczepialnymi), a także media zalała fala sprzecznych komunikatów bagatelizujących wydarzenie. Władze twierdziły, że doszło do „krótkotrwałego” wzrostu promieniowania i „zbiegu okoliczności”.

„Zbieg okoliczności”. Rosatom komentuje wybuch na Morzu Białym

Tymczasem sprawa jest poważna: zginęło pięciu naukowców i prawdopodobnie do eksplozji miniaturowego reaktora jądrowego. Rosja zamknęła na miesiąc dla żeglugi część akwenu Morza Białego, a w Archangielsku zamknięte jest podejście do portu w Zatoce Dwińskiej. Nic dziwnego, że pierwsze co przychodzi na myśl, to bezradność, kłamstwa i manipulacje władzy z Moskwy, jak w serialu „Czarnobyl”.

Wybuch na rosyjskim poligonie: ofiary to pracownicy agencji atomowej

 

Sny o potędze

W marcu ubiegłego roku, na finiszu prezydenckiej kampanii wyborczej Władimir Putin na zaskakującej konferencji prasowej przedstawił cały katalog najnowszych rodzajów uzbrojenia, które wkrótce wejdzie w posiadanie Rosji. Wśród nich rakiety o napędzie jądrowym. Nazwane prawdopodobnie 9M730 Burewiestnik (w NATO SSC-X-9 Skyfall).

Nie jest to nowość. Amerykanie już we wczesnych latach 60. pracowali nad rakietami z napędem nuklearnym. O koncepcję napędu pulsacyjnego z wykorzystaniem reaktora oparte były programy kosmiczne NASA. Zostały porzucone z uwagi na koszty i ograniczenia technologiczne: w tamtym czasie niemożliwe było skonstruowanie odpowiednio małych reaktorów. Nad wykorzystaniem bojowym napędu jądrowego pracował również ZSRS. Jego zaletą jest praktycznie nieograniczony zasięg rakiety, ogromna prędkość i możliwość dowolnie długiego manewrowania pocisku. W Rosji Putina naukowcy powrócili do pomysłu. Zwłaszcza, że miniaturyzacja reaktorów poczyniła postępy. Wybuch na poligonie morskim Nionoksa dowodzi jednak, że droga do zbudowania tak zaawansowanej i groźnej broni jest jeszcze daleka.

 

Jeffrey Lewis, ekspert Instytytu Middlebury w Monterey zajmujący się bronią atomową, napisał, że w rejonie poligonu na Morzu Białym pojawił się okręt „Serebrianka”. A to specjalna jednostka przeznaczona do transportu odpadów atomowych. Po wybuchu rakiety w rejonie Siewierowdzanotowano 20-krotnie przekraczające normę promieniowanie.

W pierwszym momencie podejrzenia padły na port i stocznię marynarki wojennej z atomowymi okrętami podwodnymi. Władze przyznały dopiero po wielu godzinach, że chodziło o wybuch eksperymentalnej rakiety podczas próby na morskiej platformie. To już kolejna katastrofa z katalogu Władimira Putina. Na początku lipca na Morzu Barentsa zatonął przecież AS-12 Łoszarik, tajny i eksperymentalny okręt podwodny o napędzie atomowym. Zginęło 14 członków załogi. Takie są owoce przyspieszenia w pracach nad nowymi broniami. Ale katastrofy zdarzają się również w przypadku całkiem starego, zmagazynowanego oręża.

Okręt czy batyskaf? Jak tragedia Kurska niczego nie nauczyła Putina

Wybuchowe starocie

W ciągu ostatnich 9 lat doszło do 10 potężnych pożarów i eksplozji w rosyjskich arsenałach. 28 października 2010 r. W bazie w rejonie Saryszewa jeden z żołnierzy nieostrożnie obchodził się z granatnikiem powodując wybuch składu amunicji. W maju 2011 r. eksplozja arsenału w Baszkirii zrównała z ziemią kilka okolicznych wiosek. Miesiąc później pożar magazynu amunicji artyleryjskiej w Udmurtii zmusił do ewakuacji 28 tys. ludzi, a odłamki i fale uderzeniowe uszkodziły 3,5 tys. domów. W 2012 r. płonęły i wybuchały składy w Kraju Nadmorskim, obwodzie orenburskim i na poligonie Donguz. Rok później na poligonie w obwodzie samarskim płonęło 10,5 mln. sztuk amunicji artyleryjskiej. Władze ewakuowały 6 tys. osób. W kolejnych latach również wybuchały magazyny z amunicją. W ubiegłym roku pożary traw ogarnęły porzucony i formalnie zlikwidowany arsenał koło poligonu Pugaczewo. Wywołały serię eksplozji, którą udało się opanować dopiero po dwóch tygodniach.

„Czynnik ludzki” przyczyną wybuchu magazynu amunicji na Syberii WIDEO

 

Na początku ubiegłego tygodnia doszło do wybuchu arsenału artyleryjskiego w wiosce Kamionka koło Aczyńska w Kraju Krasnojarskim. Ewakuowano pobliskie miasteczka i wsie. W magazynach leży 40 tys. sztuk amunicji 125 i 150 mm. Władza musiała zderzyć się nie tylko z lokalnym wybuchem paniki i ewakuacją kilkunastu tysięcy mieszkańców z okolic eksplodującego arsenału. W internecie pojawiły się plotki, że w magazynach pod Aczyńskiem jest broń jądrowa i chemiczna. Zaprzeczanie i uspokajanie, że w starych, posowieckich składach leżą wyłącznie pociski artyleryjskie na niewiele się zdało.

Plotki już żyją własnym życiem. Tym bardziej, że tysiące kilometrów dalej, ale wciąż w Rosji, na Morzu Białym, rzeczywiście doszło do wycieku promieniowania w wybuchu broni z materiałem rozszczepialnym. I w tym drugim przypadku władze naprawdę chcą ukryć prawdę, by nie pokazywać światu, że program super-tajnych broni Putina sypie się i trapią go awarie.

Michał Kacewicz/belsat.eu

Wiadomości